Parę słów


To głupie. Głupie. Cała ta sytuacja jest kiepska, to, że muszę Cię widywać codziennie, że masz nade mną władzę, nie wspominając już o tamtych objęciach, spojrzeniach i tym, że czuję się tak, jakbyś mnie unikał. Ale i tak najgorsze w tym wszystkim jest to, że to mnie niszczy - za każdym razem, jak Cię widzę, jak o Tobie myślę, chce mi się płakać, a kiedy tego nie robię, jest jeszcze gorzej. To straszne, przez większość czasu albo rozpamiętuję, co powiedziałeś, jak się zaśmiałeś, rozpaczam, albo cieszę się krótkimi chwilami spędzonymi z Tobą.
Miłość to naprawdę popieprzone uczucie, a to tylko małe, (nie)winne zauroczenie. Wiesz może, jak mam z tym skończyć, zanim to skończy ze mną? Próbowałam już tysiące razy, ale nie umiem się do Ciebie zrazić, za każdym razem zakochiwałam się w Tobie jeszcze bardziej, to dlatego przestałam próbować. Proszę, znajdź dla mnie rozwiązanie, przecież jesteś inteligentny, nie to, co ja.
Byłoby naprawdę miło.
Naprawdę miło by było nie myśleć o Twoim głosie. Nie wyobrażać sobie długich dyskusji z Tobą. Nie zastanawiać się, jak by to było, gdybyś mnie objął, pocałował, kochał.
To jest straszne, życie złudzeniem. Sama powoli się nim staję, bo pogrążam się w Tobie, beznadziejnie i na zawsze, zamiast żyć tak, jak żyłam wcześniej - może nie szczęśliwie, ale to było coś więcej od tej dziwnej egzystencji. Przynajmniej umiałam coś innego od ciągłego zastanawiania się, co by było, gdyby.
To naprawdę boli, ten powrót na ziemię wraz z przypomnieniem sobie, że tak nigdy nie będzie. Chciałabym się z Ciebie wyleczyć. W końcu nigdy nie przypominałam Julii, nie zamierzam umierać za miłość, która nie ma sensu.
Wiesz, może jestem zakochana, ale w moim sercu jest dużo, dużo więcej.
Nienawidzę Cię, kochanie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top