12.03.2022r. - 24.03.2022r.
12.03.2022r.
Opatrunek
Byłaś dla mnie lekarstwem na najgorsze bóle. Maścią na najcięższe rany.
Gdy opatrywałaś moje pokaleczone ciało wreszcie czułam się kochana. Czasami chciałam żebyś opatrzyła też moje serce.
Zakazany owoc
Widząc Cię pierwszy raz zaskoczyła mnie własna reakcja. Poczułam jak Twoja obecność poruszyła jakąś strunę w mojej duszy. Byłam przekonana, że ta już dawno została zerwała.
Chciałam Cię bliżej poznać, zaintrygowałaś mnie. Byłaś dla mnie jak owoc, którego nigdy nie próbowałam a kusił mnie samym wyglądem i zapachem. Pragnęłam Cię lecz jeszcze nie wiedziałam na jakiej zasadzie.
Po jakimś czasie pozwoliłaś mi siebie spróbować. Gdy już poznałam smak tego zakazanego owocu nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
Kolejny cel osiągnięty. Znowu pozostała mi tylko obojętność.
12.03.2022r.
Pustka
Głowa pełna myśli.
Oczy pełne łez.
Serce pełne uczuć.
Ciało pełne bólu.
Dusza pełna pragnień.
Dlaczego więc czuję się tak pusta?
Alkohol
Piękna kobieta jest jak dobry trunek.
Wywołuje malinowe pąsy na polikach.
Przyprawia o zawroty głowy
i ogłupienie.
Sprawia, że chciałoby się jej próbować więcej i więcej póki się zupełnie nie uzależnisz.
A wtedy staje się tym, czego najbardziej nienawidzisz.
24.03.2022r.
Ciemność
Pojawiła się przede mną czarna postać. Zjawa będąca uosobieniem moich najgorszych lęków. Powolnym krokiem zbliżała się do mnie lecz wyglądała jakby lewitował nad ziemią. Przerażona cofałam się przed nią póki plecami nie dotknęła zimnej ściany. Po moich plecach przeszedł dreszcz, zimny pot oblał moją skórę. Przyparta do muru chciałam uciekać, krzyczeć lecz jej szpony zacisnęły się wokół mojego gardła uniemożliwiając mi wzięcie nawet najmniejszego oddechu. Spanikowana nie wiedziałam co robić lecz wtedy poczułam obezwładniający chłód. Niematerialna postać przeniknęła mnie otaczając moje ciało a wszystko wokół zniknęło. Powoli otworzyłam zaciśnięte powieki gdy moim ciałem szarpnął podmuch wiatru. Stojąc na klifie znowu musiałam uciekać lecz silne dłonie zepchnęły mnie w otchłań.
Spadłam, czekałam na spotkanie z dnem lecz nie zbliżałam się do niego. A może wcale go tam nie było? Nie wiem. Dam znać, jak już go sięgnę. Na razie ciągle spadam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top