Rozdział 7
Głębokie ziewnięcie opuściło usta Susan, która była już bardzo śpiąca, ale dalej siedziała w pokoju wspólnym z książką w ręku, która bardzo wkręciła dziewczynę, przez co krukonka nie potrafiła się od niej oderwać.
- Sus, idź już spać - powiedział Adrian, patrząc na brunetkę, której oczy same już się zamykały.
- Nieee - powiedziała przeciągle dziewczyna i ziewnęła kolejny raz, mając nadzieję, że Smith to zleje i da jej spokój.
- Susan pójdź spać. Jutro poczytasz - powiedział chłopak stanowczo, ale nic nie zrobił. Usiadł na fotelu czekając aż Taylor w końcu padnie z przemęczenia i zaśnie. Nie omylił się, bo dziewczyna po jakiś dwóch minutach zasnęła, więc krukon wziął delikatnie dziewczynę na ręce, po czym zaniósł do swojego dormitorium, kładąc na własnym łóżku.
- Znowu? - zapytał widocznie zirytowany jeden z współlokatorów Adriana, na co on spojrzał na niego wzrokiem bazyliszka i już chciał się odezwać, lecz pierwszy zrobił to Micheal.
- Daj mu spokój, Felix. Susan jest uparta i jej nie przemówisz. To w żadnym stopniu nie jest jego wina, a ty przynajmniej nie latasz po całym dormitorium praktycznie nagi, bo się wstydzisz - powiedział, na co Felix zdenerwował się i zawołał.
- No dobra! Niech sobie śpi - zawołał Felix nie do końca wiedząc co na to mógł odpowiedzieć, bo Micheal miał rację, więc postanowił się po prostu zgodzić z nadzieją na święty spokój.
- Nie drzyj się - syknął Adrian i sięgnął po małą poduszkę, którą zamienił sobie w materac, zaraz się na nim rozkładając.
- Dobranoc - powiedział Micheal widząc, że Adrian jest wymęczony.
- Dobranoc - odparł mu chłopak i zaraz zasnął, a zaraz za nim i współlokatorzy poszli spać.
¯\_♫_/¯
- WSTAJEMY RAZ RAZ! - krzyknął Micheal, muszący jakoś wybudzić osoby z dormitorium.
- Nieee - jęknęła męczeńsko dziewczyna chowając twarz w poduszce. - Tylko nie tooo - powiedziała krukonka, która miała zacząć transmutacją, co z pewnością nie oznaczało głaskania po głowie.
- Takkkk - powiedział Micheal wyrywając krukonce kołdrę, która wyszarpała prześcieradło i wlazła pod nie.
- Jesteś niemożliwa - powiedział Adrian, a dziewczyna tylko pokręciła głową i schowała się bardziej pod prześcieradłem, które zaraz zostało jej również odebrane.
- No czego! - zawołała chcąc spać Taylor naprawdę zmęczona. Zmarnowana skierowała się w stronę wyjścia, aby dotrzeć do dormitorium i moc się przebrać w szatę szkolną.
- WEŹ ZA JAKIEŚ DZIESIĘĆ MINUT BĄDŹ NA DOLE! - wrzasnął za nią jeszcze Adrian, a dziewczyna głupio pokiwała głową, przekonana, że jeszcze ją widzi, lecz było to niemożliwe, bo wspinała się już po schodach w stronę swojego dormitorium.
- No chyba żarty - powiedziała krukonka widząc śpiące współlokatorki.
Nie ma mowy pomyślała Taylor i zaczęła po kolei wyrywać dziewczyną kołdry.
- Co ty robisz Susan? - zapytała podświadomie jedna z nich.
- Budzę was - odparła oczywistym tonem krukonka, waląc Ninę poduszką, która pomimo zabrania kołdry spała jak kamień.
- Nie prosiłam o pobudkę - powiedziała Judy, której blond włosy opadały swobodnie na ramionach.
- Ja też nie prosiłam, ale dostałam - powiedziała Susan, nareszcie dobudzając Ninę, która powolnym krokiem skierowała się do łazienki.
- Mhm - mruknęła Judy, chowając głowę w poduszkę z zamiarem dalszego pójścia spać.
- No dawaj Judy, na transmutacje naszą kochaną trzeba iść - powiedziała Taylor, wiedząc, że Judy uwielbiała transmutacje, tak samo jak ona, czyli wcale.
- To mi nie pomaga - powiedziała Judy, mając ochotę się popłakać. Nienawidziła transmutacji w każdym tego słowa znaczeniu, a zaczynanie nią dnia, nie należało do jej marzeń z pewnością.
- Przestańcie jęczeć - powiedziała Morgana, która jako jedyna z wszystkich w dormitorium lubiła transmutacje.
- Kto to mówi? - prychnęła Susan, pamiętając bardzo dobrze, gdy Morgana narzekała na zielarstwo, jeszcze w trzeciej klasie.
- Zamknij się Susan, bo dobrze wiesz, że transmutacja Ci na dobre wyjdzie, a nie to co zielarstwo - powiedziała Morgana dobrze wiedząc o co jej chodzi.
- Jak się zatrujesz to Cię transmutacja nie uratuje, a zielarstwo - powiedziała Susan i wyszła z dormitorium, dobrze wiedząc, że wygrała. Zaraz zobaczyła oczekującego jej krukona.
- Jak zwykle się spóźniłaś - odparł, a dziewczyna tylko cicho coś mruknęła, czego Adrian nie był w stanie usłyszeć, ale zaraz wyszli z dormitorium, kierując się na transmutacje.
- Nienawidzę transmutacji. I jeszcze w tym roku mamy mieć ją z gryfonami, a w tym z Syriuszem - powiedziała dziewczyna, która nie polubiła Blacka, przez ten krótki czas.
- Nie przesadzaj. I tak siedzisz ze mną - powiedział Adrian, a Susan pocieszona tymi słowami weszła z krukonem do klasy zajmując jedno z miejsc.
¯\_♫_/¯
- James! Syriusz! Zaczekajcie! - wołał Peter do przyjaciół, którzy gonili siebie nawzajem, a Pettigrew nie nadążał za nimi, lecz dalej próbował ich dogonić, w przeciwieństwie do Remusa, który już po chwili odpuścił, a jakby tego było mało, przypomniał sobie, że ma zaliczyć sprawdzian do którego po raz kolejny powtarzał.
- James! Idioto! Ubrudziłeś mi koszule! - zawołał Syriusz, który leżał na ziemi z całą brudną koszulą, którą ostatnio wyprał.
- I co z tego? I tak nie ty ją wyprałeś - powiedział James na co Syriusz, który przywłaszczył sobie robotę jego przyjaciółki, Rose.
- Ale to nie zmienia faktu, że uwaliłeś mi koszule idioto! - zawołał Syriusz, zaraz biegnąc za Jamesem, któremu magicznie zachciało się iść na transmutacje i zaraz tak też się stało. Jak Peter do sera, wskoczył do klasy, szybko siadając na pierwszym wolnym miejscu, a zaraz za nim Syriusz. Rozejrzeli się szybko, aby zobaczyć, czy Mcgonagal gdzieś nie ma, ale jakimś cudem jej nie było, co Syriusz szybko wykorzystał i walnął Jamesowi w tył głowy.
- Tylko nie to - wymruczała cicho Susan, która siedziała prosto przed Syriuszem.
- Uspokój się i skup się na lekcji - powiedział Adrian, a dziewczyna rzeczywiście zajęła się lekcją, ale pomimo wszystko, Syriusz i tak zauważył krukonkę, która wpadła mu w oko.
- Hej! - zawołał cicho, lekko dotykając jej pleców, a Susan w jednym momencie się wyprostowała, zdając sobie sprawę z tego, że Black rozpozna ją wszędzie. - Halooo? Wiem, że mnie słyszysz - powiedział Syriusz pochylając się w jej stronę tak, aby Mcgonagal nie widziała, ale ta dalej go zlewała. Chwilę później zaczął delikatnie ją gilgotać pod pachami, a dziewczyna podskoczyła, szybko odtrącając rękę Blacka.
- Co. Ty. Robisz? - zapytała wściekła jak osa Susan.
- Zwracam twoją uwagę - powiedział Syriusz, tak spokojnie, jakby była małą, słodką pandą, a nie wściekłą jak nie wiadomo co dziewczyna.
- Po co? - zapytała dziewczyna spoglądając ciągle na Mcgonagal, która już nawet nie zwracała uwagi na Huncwotów, a Susan rozejrzała się po klasie, zastanawiając się czy tylko ona ma już dosyć, ale nie była jedyna. Lily Evans, co chwilę dostawała jakimiś kartkami od Pottera i cała czerwona ze złości wyglądała jakby zaraz miała przez okno wyskoczyć.
- Jestem atencyjnym, a przede wszystkim pięknym i mądrym człowiekiem. Sądzę, że zasługuje na uwagę tak pięknej damy - powiedział, a dziewczyna głośno westchnęła próbując skupić się na lekcji, lecz z żadnym skutkiem, bo Syriusz nie odpuszczał i ciągle do niej mówił.
- A myślałam, że transmutacja już gorsza nie może być - westchnęła głośno, już nawet nie próbując przemówić do Syriusza, który i tak robił co tylko chciał, aż w końcu dziewczyna nie mogła już wytrzymać.
- Pouvez-vous me donner la tranquillité?* - zapytała po francusku, nie mając ochoty na rozmowę z Blackiem. Przekonana, że już wygrała, bo Syriusz nie zna języka odwróciła się już i chciała skupić się na lekcji.
- Je préfère vous parler** - odpowiedziała, ku kompletnemu ogłupieniu krukonki.
- Że co? - zapytała zaskoczona, a Syriusz spojrzał na dziewczynę z lekkim uśmiechem.
- Nie jestem aż taki głupi jak się wydaje - powiedział Syriusz, a dziewczyna z szokiem wymalowanym na twarzy spojrzała na chłopaka.
- O siedemnastej trzydzieści w bibliotece, dzisiaj - powiedziała dziewczyna, zastanawiając się co właściwie robi.
- Oczywiście krukoneczko - powiedział puszczając do niej oczko, a dziewczyna od razu się zdenerwowała, zaczynając żałować, że w ogóle coś zaproponowała, ale nie miała zamiaru stchórzyć. Naważyła piwa i miała zamiar je wypić.
*tłumaczenie z języka francuskiego (uprzedzam, że tłumaczyłam zwykłym tłumaczem Google) : Możesz dać mi spokój?
** tł : Wolę z tobą porozmawiać
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top