Rozdział 2
Brunetka obudziła się z rana, z wielką niechęcią.
Dzisiaj miała mieć nocną wartę co nie za bardzo lubiła, więc wczoraj położyła się wcześniej spać.
Susan szybko się przebrała w żółtą sukienkę w kwiatki i wyszła
z dormitorium. W pokoju wspólnym spotkała Adriana już z kimś rozmawiajającego.
- Cześć - przywitała się Taylor, przecierając zmęczone powieki.
- Hej - odpowiedzieli obaj nawet nie spoglądając na brunetkę, po czym skierowali się do Wielkiej Sali. Susan nie słuchała ich kompletnie, ale oni i tak do niej nie mówili co jej ewidentnie pasowało.
Wchodzili już do Wielkiej Sali gdy natknęli się na Huncwotów.
- Cze... Ładnie wyglądasz - powiedział Syriusz rozbrajając ją wzrokiem, a Adrian już starał się go zabić wzrokiem.
- Dziękuję - podziękowała dziewczyna i chciała przejść dalej, gdy ten złapał ją za nadgarstek.
- Umówisz się ze mną? - zapytał Black, a Smith wraz z innymi przyjaciółmi, którzy siedzieli w Wielkiej sali, obserwowali akcje. Parowali usiłując zabić Syriusza wzrokiem.
- Dalej nie - odpowiedziała i poszła dalej, nadal zmęczona.
- Drugi raz już mu odmówiłaś - zauważył Adrian parując wraz z chłopakami, gdy siedzieli przy stole.
- I co z tego? - zapytała trochę zirytowana, przewracając oczami.
- Nic. Tylko stwierdzam fakty - odpowiedział, wiedząc że u Susan panuje zasada do trzech razy sztuka po czym będzie... Normalniejsza? Nieee. Susanowa? Tak.
- A ty masz już wybrankę? - zapytała Jake'a chcąc zmienić temat, a ten nałożył sobie tosta na talerz.
- Nie - odpowiedział jej ale dalej parował. - Ale twój chłoptaś nie odrywa od Ciebie wzroku - powiedział spoglądając na Syriusza morderczym wzrokiem a ta obróciła się w stronę stołu Gryffindoru.
- Idę mu powiedzieć aby się nie gapił - powiedziała Susan, nie potrzebując jego wzroku na sobie.
- Po co? I tak nic to nie da - stwierdził Jake, który jak inni gapił się na Łapę usiłując go zabić.
Rozmawiał czasami z Syriuszem, po czym wywnioskował że Black nie będzie za długo latać za dziewczyną jak nie będzie na niego reaguje.
- Poza tym będziesz bliżej niego co go pewnie tylko bardziej usatysfakcjonuje - zauważył Daniel, który nie wyglądał najlepiej. Oczy miał podkrążone i zaczerwienione oraz był strasznie blady.
Dziewczyna wiedziała że coś było nie tak ale niedawno coś się wydarzyło. Chłopak był cichy i nie lubił jak ktoś był natrętny albo chociażby pytał o co chodzi. Nie lubił i już więc dziewczyna nie pytała, gdyż wiedziała że jak będzie chciał to jej powie.
- Zaryzykuje, bo jutro przylecą tysiące listów z wyrzutami do mnie - prychnęła Taylor i poszła do stołu Gryfonów.
¯\_♫_/¯
- Idzie twoja zdobyć - powiedział głupio James do Syriusza, a brunetka podeszła.
- Nie jestem jakąś zdobyczą, a poza tym nie po to tu przyszłam.
Nie gap się tak na mnie, bo jutro przyjdzie pełno listów nienawiści w moją stronę - powiedziała zdenerwowana dziewczyna do Syriusza.
- Też tak miałam - mruknęła pod nosem Lily jednak wystarczająco głośno by mogła to usłyszeć, na co Black posłał jej mordercze spojrzenie.
- Nie mówiłam do Ciebie - stwierdziła Lily widząc wzrok Blacka.
- Nie ważne - stwierdziła brunetka - nie gap się na mnie - powiedziała ostatecznie i poszła.
¯\_♫_/¯
Dziewczyna poszła jeszcze się przespać z nadzieją że będzie w miarę spokojnie, na jej służbie.
Gdy tylko się obudziła ubrała się w szatę, przypięła plakietkę prefekta i skierowała się w stronę korytarza na którym miała służbę.
Dziewczyna stała na korytarzu gdy na korytarzu przechodził profesor Slughorn. Jej ulubiony nauczyciel.
- Dzień dobry Panie profesorze - przywitała się dziewczyna.
- Dzień dobry Susan. Jak się masz? - zapytał uśmiechając się.
- Bardzo dobrze, a jak pan się czuje?
- Z każdym dniem coraz starszy. - odpowiedział Slughorn. - A udało Ci się zrobić ten eliksir bujnego owłosienia?
- Tak udało - powiedziała dziewczyna, wskazując na włosy. Nagle usłyszała szelest.
- Do widzenia - powiedziała i skierowała się w stronę szelestu.
Horacy wiedział że sobie poradzi, więc po prostu poszedł dalej.
- Spotkanie Klubu Ślimaka w piątek! - krzyknął za nią profesor i zniknął za zakrętem.
Dziewczyna gdy doszła nie zdziwił jej widok Jake'a, Adriana, Daniela, Olivera i Ruby.
- Co tu robicie? - zapytała dziewczyna spoglądając na przyjaciół.
- Eee... No bo ten... - zaczął Oliver chciał coś powiedzieć sensownego po czym spojrzał błagalnym wzrokiem na Daniela z nadzieją że mu pomoże.
- Co? - zapytała, spodziewając się o co chodzi. - Przyszliście mnie śledzić jakby Black tu przyszedł? - zapytała dziewczyna, patrząc na zmieszanych przyjaciół rozbawiona.
- Jakim cudem ona wszystko wie? - zapytał Daniel towarzyszów, patrząc na nią jak na kosmitkę.
- Jestem wszechwiedzącą, najpiękniejsza i najmądrzejsza. Zapamiętajcie to sobie.
- Ale nie odejmiesz nam punktów? - zapytała Ruby.
- Jeśli zaraz nie pójdziecie to odejmę - oznajmiła dziewczyna, a wtedy wszyscy zniknęli w mgnieniu oka.
- Dobrze podejrzewali - usłyszała po chwili głos za jej plecami.
Stał tam Black patrząc na brunetkę, która obróciła się gwałtownie i miała różdżkę w gotowości.
- Wiesz że powinnam zaprowadzić Cię do Mcgonagal? - zapytała podejrzliwie, mrużąc oczy.
- Ich też - stwierdził Syriusz podchodząc do brunetki bliżej, a dziewczyna odsunęła się o tyle ile mogła.
- I co? Wydasz mnie? - zapytała dalej podejrzliwie, łapiąc na niego spod łba.
- Nie. Ale w zamian chce abyś się ze mną umówiła.
- W zamian to ty jeszcze nie masz odebranych punktów - prychnęła zakładając ręce na piersi. - A teraz wynocha - powiedziała dziewczyna, ale Black nie miał zamiaru tak szybko się poddać.
- Jak się ze mną umówisz to pójdę - powiedział Syriusz spoglądając na krukonkę, która miała zamiar się oddalić.
- Co? - zapytała dziewczyna spoglądając na czarnowłosego, chwilowo zbita z tropu przekona że to już koniec.
- Umówisz się ze mną to pójdę - powtórzył Łapa, dalej wlepiając swój wzrok w brunetkę.
Dziewczyna podeszła do niego i złapała go za krawat tak aby jego twarz nie była wyżej jej aby w żadnym stopniu nie czuł się wyższy, a Syriusz zaskoczony posłał jej pytające spojrzenie kompletnie zdezorientowany.
- Słuchaj masz pięć minut i zaprowadzę Cię do Dumbledoora za szantażowanie prefekta i chodzenie nocami po korytarzach - powiedziała wściekła Susan patrząc na niego morderczym wzrokiem puszczając jego krawat.
- Ja tylko dotrzymuje Ci towarzystwa - powiedział, a dziewczyna poczuła że jej twarz robi się cała czerwona. - Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi.
Idź z tąd pomyślała, lecz nic nie powiedziała.
- Zresztą ty zawsze wygladasz pięknie - powiedział i popatrzył jej w oczy, a dziewczyna poczuła się wyjątkowo dziwnie.
- Skoro tak piękna jestem to mnie nie denerwuj, to nie będzie to szkodzić mojej piękności - prychnęła dziewczyna, przewracając oczami.
- A co tak nie miło? Ja Ci tu komplementy prawie, a ty co? - zapytał Syriusz spoglądając na nią.
- Pstro - furknęła dziewczyna przez co zapadła cisza.
- O co Ci chodzi? - spytał Łapa spoglądając jej prosto w oczy.
- Raczej nie zbyt dogaduje się z twoją rodziną. Ani ja ani moja rodzina - stwierdziła krótko z nadzieją że sobie pójdzie.
- Nie jesteście jedyni - powiedział Black, a dziewczynę jednak to zdziwiło przez co spojrzała na niego pytająco, lecz on nic nie odpowiedział.
- A kto i co tobie zrobił? - zapytał Łapa chcąc jej pomóc a dziewczyna już miała mu powiedzieć gdy postanowiła nie mówić nic. Nie do końca jej... Nie ważne. Niech się nie interesuje.
- Kto i co Ci zrobił? - zapytał ponownie spoglądając na nią oczami w których było widać troskę przez co dziewczynie zrobiło się ciepło na sercu. Nie chodziło o to że rozmawia z Syriuszem Blackiem przez co większości dziewczyn by się serca roztopiły, ale o to że jej praktycznie nie znał, a chciał jej pomóc.
- Pa - powiedziała krótko ponieważ, co zdawało jej się w tym momencie zbawieniem, usłyszała huk i skierowała się w jego stronę. Okazało się że jakiś drugoklasista stłukł wazon, który zaraz naprawiła, przez co przypomniało jej się pierwsze spotkanie z Ruby...
Piętnastoletnia dziewczyna usłyszała rozbijający się wazon, więc poszła w jego stronę. Zobaczyła wściekłą ślizgonkę mniej więcej w jej wieku. Nie wiedziała co się stało, ale nie wiedząc czemu podeszła do niej i zapytała.
- Co się stało?
- A co Cię to interesuje? - odpowiedziała pytaniem na pytanie ślizgonka zakładając ręce na piersi niczym mała dziewczynka.
- Chce Ci pomóc - odpowiedziała dziewczyna. - Dlaczego płaczesz? - zapytała widząc że z jej oka spłynęła osamotniona łza.
- Nic - skłamała automatycznie odwracając wzrok.
- Widzę że coś jest - powiedziała Susan uparcie, a dziewczyna zaczęła walczyć sama ze sobą. Nie miała zamiaru jej poganiać wręcz przeciwnie - czekała cierpliwie aż się zdecyduje.
- W pokoju wspólnym mój chłopak całował się z moją współlokatorką - powiedziała dziewczyna przybitym głosem.
- To jakiś dupek bez serca. Nie zasłużył na kogoś takiego jak ty - pocieszała ją krukonka, podchodząc spokojnie i obejmując ją ramieniem. - Jak chcesz, to poznam Cię z moimi przyjaciółmi.
Oni są mili, tylko musisz mi się przedstawić.
- Ruby Martin - przedstawiła się ślizgonka, bez zastanowienia, na co brunetka się uśmiechnęła.
- Susan Taylor - powiedziała i wyciągnęła do niej rękę - Teraz wracaj do dormitorium.
- A nie powinnaś mnie ukarać? - zapytała Ruby zanim zdążyła ugryźć się w język.
- Powinnam - oświadczyła krótko, na co ślizgonka wzruszyła ramionami po czym poszła do dormitorium.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top