Rozdział 6
Podszedłem do drzwi, a w nich stała moja siostra, cała i zdrowa!
Na początku ogarnęła mnie radość, jednak później zaciekawienie połączone ze złością, bo gdzie była tyle czasu i czemu nie odbierała telefonów?
-Jesteś! Gdzie byłaś tyle czasu i czemu nie odbierałaś telefonów?!- zapytałem.
-Po pierwsze nie jesteś moją matką, a po drugie musiałam sobie wszystko przemyśleć!- odpowiedziała bezczelnie Katy.
-Czy ty kurwa sobie myślisz, że jesteś tu sama?! Ty bezczelna i egoistyczna gówniaro?!
-Matka odchodzi od zmysłów, bo nie wie gdzie jesteś, a ty mówisz, że musiałaś sobie wszystko przemyśleć?!- powiedziałem mocno zdenerwowany.
-Nie jestem tu sama, a ty się tak nie rządź bo jesteś zaledwie ode mnie starszy o 2 lata!- odpowiedziała Katy.
-Jak widać wystarczająco!- odparłem i w tym samym momencie podszedłem do mamy.
I wiem, że nie było to dobre wytłumaczenie, ale w tam momencie byłem tak zdenerwowany, że nie umiałem wymyślić nic lepszego...
-Co się stało?!- zapytała zaniepokojona Katy.
-Jakbyś siedziała w domu to byś wiedziała!- krzyknąłem.
-Cisza!- krzyknęła mama, a jej głos rozprzestrzenił się po całym domu.
-Katy, ojciec miał wypadek i jest w szpitalu... To tyle ile powinnaś wiedzieć... A teraz idźcie do pokojów i spać, bo jest już późno- powiedziała mama ze smutkiem w głosie.
Katy smutna poszła do pokoju, a ja niewiele później do swojego.
I przez cała noc myślałem dlaczego właśnie ja i moja rodzina? Jest tyle rodzin, dlaczego właśnie moją spotykają takie rzeczy?!
Chwile przed świtem zasnąłem ze zmęczenia.
Jak co dzień rano obudził mnie budzik ustawiony na 6:30.
Wyszedłem powoli z pokoju, zszedłem na dół do kuchni i zobaczyłem kartkę na lodówce:
" Zostańcie dzisiaj w domu.
Ja pojechałam do ojca do szpitala.
Wrócę około trzynastej.
Całuje, mama. "
Jeszcze kilka dni temu cieszył bym się, że nie idę do szkoły i to za pozwoleniem mamy, jednak w tym momencie było mi to obojętne...
Poszedłem z powrotem na górę i wszedłem do pokoju siostry.
Spała jak niemowlę, więc nie chciałem jej budzić.
Wróciłem do swojego pokoju i położyłem się na łóżku.
Po chwili zasnąłem...
-Maxis, obudź się- powiedziała mama ze spokojem w głosie.
-Coś się stało?!- Zapytałem ze strachem zrywając się z łóżka.
-Nie, wszystko okej. Obudziłam cię, bo masz gościa- powiedziała mama uśmiechając się do mnie.
-Gościa, dzisiaj i o tej godzinie?- spytałem zdziwiony.
-Tak, czeka na dole w salonie- powiedziała mama wychodząc z pokoju. A ja nawet nie zdążyłem zapytać kto jest tym gościem.
-Zdziwiony zszedłem na dół i wszedłem do salonu, a moim oczom ukazał się Dylan, mój przyjaciel ze szkoły.
Jednak w jakim celu tu przyszedł? ...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top