Rozdział 26
W poprzednik rozdziale:
- Wszystko okej?-spytał Jacob.
- Tak, tak.-odparłem bez przekonania.
- Widzę właśnie.-powiedział siadając blisko mnie na łóżku.
- A więc co się stało?-dopytał przybliżając się do mnie i czekając na odpowiedź.
- Nie udawaj, że interesuje cie to, proszę...-odpowiedziałem z lekko zażenowaną miną.- To, że jesteśmy razem w pokoju nie oznacza, że musisz być dla mnie cały czas na siłę miły.-rzekłem wymijająco.
- Nie jestem dla ciebie miły na siłę.- powiedział z lekkim uśmiechem. Ten uśmiech przypomniał mi, że jak się spotkaliśmy to był jego jeden z najwiekszych atutów-piękny uśmiech. Jego uśmiech się nie zmienił, jednak już nie podoba mi się aż tak jak kiedyś. Może jest to spowodowane nastawieniem do niego po tym jak mnie potraktował...
- Dowiem się w końcu co się stało?-zapytał ponownie Jacob.
- Pokłóciłem się z moją paczką!-podniosłem głos.- Pasuje? Tyle powinno ci wystarczyć!
Nie wiem czemu w tamtym momencie byłem dla niego taki opryskliwy. Chłopak chciał w sumie tylko pomóc, a ja wydarłem się na niego. Chyba z tyłu głowy nadal mam co zrobił mi kiedyś i boje się, że znów zacznę czuć coś do niego, a on po raz kolejny mnie oleje...
- Halo?! Jesteś?
- Jasne, zamyśliłem się. Przepraszam, że tak na ciebie nakrzyczałem.-powiedziałem z lekką posmutniałą twarzą.
- Nic się nie stało przecież. Rozumiem cię.-odparł przybliżając się do mnie.
Czy on chce zrobić to o czym ja myśle. W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka, a mózg krzyczał "NIE, NIE DAJ SIĘ POCAŁOWAĆ", jednak ciało znało swoje prawa i z moją lekką pomocą skierowało się w stronę brązowookiego...
***
Czuje jak podniecenie rozchodzi się po moim całym ciele. Mam ochotę na chwile zapomnienia i zrobienia czegoś czego potem, pewnie będę bardzo żałować...
Usiadłem okrakiem na chłopaku i zacząłem całować go po szyi.
Jacob uśmiechnął się lekko.
Dobrze wiem, że bardzo lubi tą pozycje.
Zaczęliśmy wymieniać się śliną i z każdą chwilą mieliśmy coraz mniej ubrań na sobie...
- Stop!-stwierdziłem lekko podniesionym głosem.- A jak ktoś wejdzie?-zapytałem przerywając wszystko i powoli wstając z chłopaka.
Jacob podszedł do drzwi i włożył kluczyk, który wcześniej wyjął z kieszeni spodni leżących od niedawna na podłodze. Przekręcił kluczyk zostawiajac go w zamku.
- Teraz nikt nie wyjdzie.-stwierdził i uśmiechnął się.
To było najlepsze wyjście z sytuacji. Jeśli ktoś pociągnie za klamkę po czym będzie chciał otworzyć drzwi nie będzie w stanie tego zrobić, ponieważ będzie blokować klucz, który jest od wewnątrz, a my przez ten czas zdążymy się przyszykować na wejście współlokatora...
Uśmiechnąłem się i położyłem na łożku. Nie musiałem długo czekać, aby chłopak zrozumiem sugestie. Położył się na mnie, moje nogi założył na jego lędźwiach. Powoli przesuwał swoim penisem znajdujących się jeszcze w bokserkach po mnie.
Złapałem go za pośladki, klęknąłem i spojrzałem dzikim wzrokiem. Chłopak uśmiechnął się wiedząc o co mi chodzi i zapytał:
- Chcesz tego?
- Tak.-odparłem z zalotnym uśmiechem i podnieceniem w głosie.
Ostro podniecony wyjął opakowanie gumek i żel z plecaka znajdujący się niedaleko, odwrócił mnie na brzuch i zdjął szybkim ruchem moje majtki.
Nałożył prezerwatywę na penisa, posmarował lekko lubrykantem i powoli wsunął go we mnie.
Lekko stęknąłem.
Słysząc co tym razem on spojrzał dzikim i przyspieszył tempo. Po chwili odwrócił mnie na plecy założył moje nogi na swoje ramiona i zaczął mnie całować. Znów wszedł we mnie, jednak teraz dużo mniej ostrożnie i od razu przeszedł do rzeczy.
Nasze oddechy przyspieszyły, cicho jęczałem. Starałem się, aby nikt nas nie usłyszał, jednak przy jego sprzęcie i szybkości nie było to proste. Założyłem ręce na jego kark.
- Kurwa jaki ty jesteś zajebisty.-powiedział lekko sapiąc.
Przeciągnąłem go do siebie i w szybki sposób obróciłem tak, że znalazłem się na nim, a on tym razem leżał na łożku. Sam nie wiem jak udało mi się zrobić, ale było to na prawdę niezłe.
Powoli zacząłem na nim skakać i z chwili na chwili przyśpieszałem aż doszedłem do jego tempa...
Zaczął stękać, w jego oczach widziałem zadowolenie, a zarazem mocne podniecenie. Uśmiechałem się i przejechałem kilka raziło jego uniesionej klacie po czym nachyliłem się i zacząłem go całować, nie musiałem oczywiście czekać żeby on zaczął je odwzajemniać.
Jacob rownież zaczął się teraz ruszać i robił to szybszym tempem niż wcześniej, a jego twarz ułożyła się w znana mi minę.
Przegrywałem wargę, chłopak spojrzał na mnie jęknął, złapał mnie mocno za pośladki i wystrzelił białą ciecz we mnie... A dokładniej w prezerwatywę.
Uśmiechał się i przyciągnął mnie do siebie. Zaczął całować po szyi nadal mnie pieprząc. Zacząłem się masturbować i już po chwili rownież doszedłem jęcząc dwa razy głośniej niż powinienem.
Chyba nie będę tego żałować. Było zajebiście. Już zapomiałem jak ostro i dobrze rżnie Jacob...
Cześć. Ten rozdział ma trochę ostrzejszą scenę, ale mam nadzieje, że wam się spodoba ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top