Rozdział 24

*stukanie do drzwi*
- Proszę!-powiedziałem głośno.
- Hej, słuchaj idziesz na miasto dziś wieczorem?-zapytała Sara-dziewczyna, którą poznałem przy recepcji dzień po przyjeździe tutaj. Ma blond włosy do ramion. Jest raczej przeciętnego wzrostu i sylwetki.
- Jasne. A z kim idziemy?
- Jeszcze nie wiem, ale może dołączy się Bob i Rose.
- O, to fajnie. O której idziemy?-dopytałem.
- No można iść od osiemnastej i powrót na dwudziesta trzecią trzydzieści.-stwierdziła z uśmiechem.
- A, to kawał czasu. To na którą się umawiamy?
- Koło dziewiętnastej.
- Mi pasuje.- spojrzałem na dziewczynę i lekko się uśmiechnąłem.
- Okej to widzimy się w holu o dziewiętnastej.-rzekła po czym wyszła z pokoju.

Bob i Rose to na prawdę równe osoby. Tak samo jak Sara.
Nie spodziewałem się, że na obozie można poznać taką fajną paczkę...
Co do tej dwójki:
Bob jest starszy ode mnie o rok. Jest wysokim, postawnym chłopakiem o blond włosach i ciemnych oczach. Ma powodzenie u dziewczyn i w sumie się nie dziwie, bo gdyby nie był hetero sam bym nim nie pogardził...
Jeśli chodzi o Rose jest to niska, cicha myszka w moim wieku. Ma brązowe włosy i lekko puszystą sylwetkę. Jest naprawdę świetna, a jak jest wśród swoich ciągle się uśmiecha i opowiada dowcipy.

***

Cieszę się, ze wychowawcy tutaj są wyrozumiali. Pozwalają nam chodzić po mieście po dwudziestej trzeciej, co nie zdarza się często na obozach młodzieżowych...
Już dziś zacząłem szukać jakiś pamiątek dla rodziców i dziadków, ale niewiele znalazłem. Prócz pięknych pocztówek, które z resztą zakupiłem i magnesu na lodówkę dla babci nic ciekawego nie znalazłem.

*

- To co? Idziemy gdzieś zjeść?-zaproponował Bob.
- Pff... Ja jestem na diecie.-rzekła żartobliwie Rose.- A tak serio to opierdoliłabym jakąś pyszną pizzę.-dodała. Uwielbiam ją za to poczucie humoru i dystans do siebie.
- E tam. Tobie nie potrzeba dieta Ro.-stwierdził chłopak.
- Już tak nie cukruj. Mam lustra w domu i w pokoju hotelowym też.-zaśmiała się.

Wydaje mi się, że Rose podoba się Bobowi. Od czasu do czasu spogląda na nią, gdy jej nie ma od razu jest pytanie: "A gdzie jest Rose?". A jeśli tego byłoby mało cały czas wyrzuca jej z głowy jej kompleksy nawet jeśli mówi o nich żartobliwie.
Jak w sumie na to popatrzeć Rose nie jest jakoś strasznie gruba. Ma grube uda, lekko grubsze ręce i okrągłą twarz, jednak tu jej sprawna ręka do wizażu robi swoje i twarz dzięki temu nie jest aż tak okrągła jak w rzeczywistości. W gruncie rzeczy dziewczyna ma dość płaski brzuch.
Jednak mi się wydaje, że Bob nie lubi Rose za jej urodę, ale za charakter, a jej ładna twarz i kilka kilogramów więcej dodają jej uroku...

- Słyszeliście, że za trzy dni jest dyskoteka?-spytała lekko zazdrosna Sara.
- Tak coś obiło mi się o ucho.-stwierdziłem.- Idziecie? -dopytałem z uśmiechem.
- No chyba całą paczką idziemy, nie?-powiedział Bob.
- Nie inaczej!.-dodała Rose spoglądając ukradkiem na chłopaka.

***

W końcu dostaliśmy hasło do wifi, więc można sprawdzić kilku dniowe zaległości w internecie i odpisać znajomym na messengerze. Pierwszą, którą zobaczyłem była wiadomość od Sida

Sid: Hejka, jak będziesz dostępny napisz. Tęsknie za twoimi ustami :*

Ja: W końcu dostaliśmy wifi, więc powinienem odpisywać już regularnie. Jak tam spędzasz ten czas beze mnie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top