Rozdział 17
*połączenie przychodzące:Lily*
-Halo?-zapytałem zaspany.
-Hej! Obudziłam?
-Tak, ale to dobrze, bo jest już jedenasta.
-W końcu wolne, można pospać! haha
-No tak, tak, ale nie można przesadzać. Co tam chciałaś?
-Słuchaj w środę jest ta impreza u Nicki i pomyślałam, że może byśmy się wybrali na małe zakupy.
-W sumie spoko pomysł, bo ostatnio dużo ciuchów wyrzuciłem, więc przydałoby się coś nowego kupić.
-To o której ci pasuje?
-O trzynastej u mnie?
-Okej, to do zobaczenia
-No pa!
Już zapomniałem jak to jest spać w środku tygodnia do południa bez obawy, że spóźnię się do szkoły. Muszę jeszcze pogadać o tej imprezie z rodzicami dzisiaj jak wrócę.... Mam nadzieje, że się zgodzą.
***
*dzwonek do drzwi*
-To pewnie Lily.-pomyślałem idąc w stronę drzwi.
-Hejka!-powiedziała radośnie dziewczyna.
-Siema!-odparłem.
-Ale dziś ładnie wyglądasz!-stwierdziła zielonooka.
-No dzięki. Jakiś wyjątek w końcu co nie?
-Nieee! haha Tylko dziś jeszcze lepiej niż zawsze.
-No może dlatego, że się wyspałem.
-A no w sumie może dlatego... Okej to idziemy?
-Tak.-odpowiedziałem biorąc kluczę.
***
-No! Ta bluzka jest super. Bierz ją!-powiedziała Lily.
-Mi też się podoba. Ale dużo już dziś kupiłem. Za dużo...
-Raz na jakiś czas można zaszaleć, a jedna bluzka w tą czy w drugą nie zrobi większej różnicy.
-W sumie masz racje. To biorę!
***[Następny dzień]
Wczoraj miałem załatwić z rodzicami tą sprawę z imprezą, ale strasznie późno wróciłem do domu, bo Lily wyciągnęła mnie jeszcze do klubu. Całe szczęście rodzice nie byli źli. Rozumieją, że mam wakacje i muszę się wyszaleć i ufają mi, że nie zrobię nic głupiego.
Gorzej już było jak zobaczyli ile kupiłem... Musiałem połowę zapłacić ze swojej kieszeni. Na szczęście miałem zaoszczędzone pieniądze z kieszonkowego i z urodzin.
-Max? Mogę pożyczyć twoje słuchawki? Bo moje się zepsuły, a jak biegam to lubię jak mi coś brzęczy.-rzekła mama.
-Jasne, proszę.-powiedziałem podając jej słuchawki.
-Dzięki. Oddam ci tak za około dwie godziny.-odparła z uśmiechem.
-Mamo!
-Tak?
-Słuchaj, bo jest sprawa. Bo koleżanka Lily robi w środę imprezę i Lily wybrała mnie na osobę towarzyszącą. Mogę iść?
-No jak już cię wybrała to chyba nie mam nic do gadania.-powiedziała mama z uśmiechem.
-Masz, masz. Dlatego pytam.
-A co to za koleżanka?
-Nicki. Chodziła ze mną do szkoły.
-Aaa, to ta przewodnicząca szkoły tak?
-Tak.
-A o której zaczyna się ta impreza?
-O dwudziestej pierwszej.
-Dobrze, zapytam się ojca, ale wstępnie możesz iść.
-Okej mamo. Dzięki i miłego joggingu.
-Dziękuje!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top