Rozdział 13
Mam przed sobą cały dzień i nie wiem co robić. A nie chce mi się robić nic co jest związane ze szkołą.
Myśląc co mogę zrobić, aby nie zmarnować ostatniego dnia wolnego-zasnąłem.
Obudził mnie dzwoniący telefon...
-Hej. Jak tam? Kiedy będziesz w szkole?-zapytał Logan.
-No cześć. Dużo pytań jak na jeden raz, ale wszystko okej już, a w szkole będę jutro.-odpowiedziałem jeszcze lekko zaspany.
-O to się cieszę. Nudno bez ciebie i nie mam z kim wracać.
-Hahah, miło mi. No to jutro już nie będziesz się nudzić.
-No, ja mam nadzieje Maxis.
-Przekonasz się... Okej, ja kończę. Widzimy się jutro w szkole. Paa.
-No, okej. To do zobaczenia.
Była już 19, więc zmarnowałem cały dzień na spanie. Kurwa!
Po telefonie LOgan'a poszedłem się umyć, obejrzałem mój ulubiony serial i znów poszedłem spać.
***
O szóstej trzydzieści obudził mnie budzik. Już zdążyłem się odzwyczaić od takich wczesnych pobudek i wstałem z jeszcze większym trudem niż zazwyczaj.
Cały poranek byłem jak nieżywy, bo wczoraj oglądałem swój ulubiony serial do 3 w nocy. Nie był to najlepszy pomysł...
Naszczęście dziś już środa, więc bliżej do weekendu i to była jedyna rzecz, która trzymała mnie przy życiu.
***
Środę zawsze zaczynamy angielskim z naszą wychowawczynią. Lubię angielski. Jeden z przedmiotów, z którym sobie bardzo dobrze radzę.
-Maxis! Stęskniłam się!-powiedziała moja koleżanka z klasy.
-Ja też Lily! Dużo się działo jak mnie nie było?-zapytałem.
-Nie, raczej nic. Dylan o ciebie pytał. Ale to chyba cie nie interesuje.-odparła z lekką niepewnością.
-Masz racje. Nie interesuje.
-Ale dlaczego? Co się stało, że się pokłóciliście? Serio nic nie wiem.
-I niech tak zostanie.
-Max! powiedz!
-Nie drąż tematu Lily.-powiedziałem odchodząc powolnym krokiem od koleżanki po czym usiadłem w ławce.
Język angielski minął dość szybko. Jednak martwiło mnie, że Logan nie pojawił się dziś w szkole ani nie odpowiada na moje wiadomości. Dylana też nie ma...
Oby nie spotkali się razem, aby wytłumaczyć sprawy między sobą jak ostatnio...
-Lily?-szepnąłem.
-Tak?
-Wiesz gdzie jest Logan?
-Nie. Wczoraj też go nie było.
-Aha, dziwne.
-Niby czemu? Może jest chory.
-Mam nadzieje.-odparłem pod nosem.
***
Gdy wróciłem do domu, miałem zamiar odrobić prace domową i posprzątać trochę w pokoju.
Jednak los miał inne plany na ten dzień...
Co tym razem spotka Max'a? Będzie to pozytywna czy negatywna sytuacja? A jeżeli negatywna to czy Maxis wyjdzie z tego cały?
Cześć! :D Przepraszam, że nie było tak długo rozdziału, ale jakoś brakowało mi czasu. Teraz mam go więcej, więc rozdziały będą wstawiane częściej. Mam nadzieje, że ten rozdział wam się spodobał i będziecie czekać na kolejne. :3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top