Rozdział 11

Jechałem do szkoły z myślą, że znów będę musiał patrzyć na Dylana. Kiedyś cieszyłem się, że chodzi ze mną do klasy, ale teraz nie chce mieć z nim nic wspólnego...

-Miłego dnia w szkole.-powiedziała mama.

-Dzięki i nawzajem.-odpowiedziałem wysiadając z samochodu.

Wszedłem do klasy i usiadłem w trzeciej ławce jak zawsze. Po pewnym czasie dołączyła moja koleżanka Lily.

-Jak tam weekend minął?-spytała.

-Ujdzie, jak każdy z nich.-odpowiedziałem z twarzą pokerzysty.

-A u Ciebie?-zapytałem.

-Nawet dobrze.-odparła.

-Słyszałeś, że od tego tygodnia dochodzi do nas nowy uczeń?-zapytała z uśmiechem na twarzy.

-Nie, nie słyszałem...

W tym samym momencie zadzwonił dzwonek, a od razu po nim wszedł nasz matematyk z nowym uczniem.

-Witam państwa! Mam wam kogoś nowego do przedstawienia.-powiedział nauczyciel.

-Oto Logan, nasz nowy uczeń. Usiądź w trzeciej ławce obok Max i Lily.-powiedział wskazując na nas palcem.

-Cześć! Jeden raz to przypadek, ale dwa razy to już przeznaczenie.-powiedział chłopak siadając obok mnie. I wtedy dotarło do mnie, że to ten sam, którego spotkałem wczoraj w markecie.

Uśmiechnąłem się do niego nic nie mówiąc. 

Jednak po jakimś czasie spytałem.

-Wprowadziłeś się tu nie dawno czy po prostu przeniosłeś się do innej szkoły?

-Wprowadziłem się tu niedawno.-odpowiedział.

-Mhm, rozumiem.-powiedziałem nie chcąc dalej drążyć tematu.

-Skąd go znasz?-zapytała Lily.

-Yyy... Z marketu.-odpowiedziałem.

-Jak z marketu?-spytała dociekliwie Lily.

-Oj, no wpadłem na...

-Max i Lily od gadania jest przerwa, a z tego co się orientuje jest lekcja, więc proszę o ciszę.-powiedział matematyk z uniesionym głosem

-Dobrze, przepraszamy.-powiedzieliśmy synchronicznie.

W tym czasie wszedł spóźniony Dylan.

-Przepraszam za spóźnienie.-powiedział Dylan kierując się do swojej ławki.

Przechodząc obok mnie spojrzał się ze złością. Czyżby z powodu, że jego miejsce jest zajęte?

-Dlaczego on się na Ciebie tak spojrzał?-zapytała Lily.

-Lily, proszę Cię... Ty już dobrze wiesz.-odparłem.

-Wiem, że Dylan wszystko Ci powiedział.-dodałem kierując swój wzrok na tablice.

Po kilkudziesięciu minutach zadzwonił dzwonek. I w tym samym czasie Dylan wstał i podszedł do mnie.

-Musimy pogadać.-powiedział Dylan.

-A mi się wydaje, że już nie mamy o czym.-odparłem wstając od ławki.

-Mamy!-krzyknął ciągnąc mnie za rękę i kierując do wyjścia.

-Co to za koleś?-zapytał zezłoszczony.

-Nowy uczeń.-odpowiedziałem odchodząc od niego.

-Jaki nowy?!-powiedział ciągnąc mnie za rękę.

-Tak to! Czego tu nie rozumiesz?!-zapytałem unosząc głos.

-Zajął moje miejsce!-powiedział Dylan przybliżając się do mnie.

-To już nie twoje miejsce. Z resztą już od jakiegoś czasu.-powiedziałem odchodząc od niego.

Kolejne godziny w szkole minęły dość szybko.  Aż w końcu zadzwonił ostatni dzwonek oznajmiając koniec lekcji. 

-Wracamy razem?-spytał Logan.

-Jasne.-powiedziałem uśmiechając się...

Jak myślicie kim naprawdę jest Logan? Kolejny dupek taki sam jak Dylan, a może ten jedyny książę z bajki?  I czy w ogóle jest gejem?


Hej! Oto kolejny rozdział. Mam nadzieje, że wam się spodoba. :> Opinie piszcie w komentarzach :D  (Gwiazdką też nie pogardzę :p)


!OGŁOSZENIE PARAFIALNE!

Moja kochana rodzinko! Jutro pojawi się nowe opowiadanie. Tematyka gejowska.

Mam nadzieje, że wam się spodoba, bo włożyłem  w nie dużo pracy.

Kocham i pozdrawiam :**

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top