Rozdział 8

Obudziłem się rano, jednak obok mnie nie było już Dylana. Wydawało mi się to normalne, bo tez ma swoje życie i pewnie musiał wracać do domu. 

Wstałem już w lepszym humorze niż wczorajszego dnia. Jednak ten dobrze zapowiadający się dzień to był początek horroru...  

Postanowiłem pójść do szkoły i zapomnieć co stało się minionych dwóch tygodni, więc spakowałem się, ogarnąłem i poszedłem do szkoły. 

Wszedłem do szkoły, a oczy wszystkich moich rówieśników skierowały się w moją stronę. 

Czy już wiedzą o tym co zdarzyło się w moim domu z Dylanem? 

W mojej głowie rodziło się tysiąc pytań.  

Wszedłem do klasy i usiadłem w ławce, w której zawsze siedzę. 

Chwilę potem weszła moja koleżanka i usiadła koło mnie. 

- Wszystko okej?-zapytała. 

-Tak? A co miało by być nie tak?-spytałem z lekkim zaniepokojeniem w oczach. 

-No wiem co się stało twojemu tacie.-powiedziała ze współczuciem. 

-Jak to?! Od kogo?!-spytałem rozgniewany. 

-Nasza wychowawczyni powiedziała co się stało.-powiedziała Lily. 

-Na jaki chuj?!-krzyknąłem. 

-Powiedziała żebyśmy Cię miło przyjęli i w ogóle.-szepnęła. 

-Ona to zawsze umie pomóc.-powiedziałem ze słyszalnym sarkazmem.  

I w tym momencie wszedł Dylan, jednak ku mojemu zaskoczeniu nie usiadł z nami w ławce, a na samym tyle klasy. 

-Co mu jest?-spytała Lily. 

-Skąd mam wiedzieć?-odpowiedziałem domyślając się jednak czemu tak się zachował. 

Lekcja się zaczęła, jednak kompletnie na niej nie słuchałem, ponieważ myślałem o tym co zrobił Dylan... Czy to oznacza koniec naszej przyjaźni?! 

Moja ciągłe przemyślenia przerwał dzwonek na przerwę. 

Od razu wstałem i podszedłem do niego.  

-Hej? Coś się stało?-spytałem.  

Jednak Dylan spojrzał na mnie z wyrzutem i wyszedł z klasy.  

Po tym zdarzeniu postanowiłem, że dziś już nie będę z nim rozmawiać. Może wszystko musi sobie przemyśleć, albo stało się coś innego co chce przemilczeć. 

Tak czy inaczej przez resztę dnia już się do niego nie odezwałem.  

Po szkole wróciłem do domu i poszedłem prosto do pokoju. 

Znów chujowy dzień. Jednak nic się nie zmieniło!-pomyślałem siadając na łóżku. 

I w tym samym czasie weszła moja siostra do pokoju. 

-Nie umiesz kurwa pukać?! Nie wchodzisz do siebie!-krzyknąłem. 

-Przepraszam. Coś się stało?-spytała Katy. 

-Nic się nie stało! Daj mi spokój! 

-Przecież widzę, że coś się dzieje... 

-To na chuj się pytasz?! 

-Widzę, że dziś nie pogadamy.-powiedziała kierując się w stronę drzwi. 

-Też mi się tak wydaje.-powiedziałem i w tym samym czasie usłyszałem trzaskające drzwi.  

Położyłem się na łóżko i przez resztę dnia tak leżałem i myślałem dlaczego mi się zdarzają takie rzeczy, co robię nie tak?  

Jednak gdybym wiedział co jeszcze się wydarzy to na pewno bym tak nie narzekał... 


Hej :*

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i będziecie czekać na następne :) 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top