Rozdział XVII
Rozdział XVII
Po dzwonku kończącym siódmą lekcję, uczniowie pobiegli w kierunku szatni. Wśród nich była też Marysia Hanicka. Dziewczyna, wciąż rozmyślając nad tym, co wydarzyło się w kantorku, szła powolnym krokiem przed siebie. Gdy w końcu zjawiła się przy swojej szafce, zauważyła, że zza drzwiczek wystaje niewielka karteczka.
- Cichy wielbiciel – usłyszała za sobą śmiechy koleżanek z klasy.
Marysia nie przejęła się ich kąśliwymi uwagami, po czym wyjęła delikatnie karteczkę i upewniwszy się, że stoi sama przy rzędzie szafek, odczytała jej treść:
- Spójrz za siebie...
Obróciła się przez ramię i w jednej chwili dostrzegła postać Cerebro. Boss obserwował ją z drugiego końca korytarza, wzdłuż którego rozciągały się szafki uczniów. Był sam, bez swoich kolegów z gangu, co trochę zaniepokoiło Marysię. Gdy tylko jego wzrok napotkał oblicze drugoklasistki, uśmiechnął się przyjaźnie i puścił jej oczko.
- Cerebro... - szepnęła Maria, czując jak uginają się pod nią nogi. Zanim jednak wykonała jakikolwiek ruch, boss sam podszedł ku niej i delikatnie ujął przegub jej dłoni.
- Przepraszam – powiedział, zaciskając wokół jej nadgarstka swoje nieco szorstkie palce. – Nie bój się... Wiesz, że cię nie skrzywdzę.
- Skąd mam mieć taką pewność? – odparła, spuszczając wzrok.
- Przyszedłem, żeby osobiście cię przeprosić. A to już coś znaczy. – uśmiechnął się pod nosem. Jednak po chwili jego twarz przybrała poważniejszy wyraz. – Trzecioklasiści nie mogą nas zobaczyć... - To mówiąc, szarpnął dłoń Marysi i zaciągnął w stronę wyjścia na szkolne boisko.
Był początek grudnia. Mróz szczypał nieprzyjemnie po twarzy, ale Marysia i Cerebro nie przejęli się zimnem. Obeszli w milczeniu budynek licem i w jednej chwili znaleźli się obok boiska, które jeszcze pod koniec listopada zostało zamienione w szkolne lodowisko. Niektórzy uczniowie ślizgali się lub grali w hokeja, zaś inni biegali wokół ośnieżonych trybun i śmiejąc się radośnie, obrzucali się śnieżkami lub nacierali śniegiem. Boss gangu znalazł puste miejsce za jedną z trybun, po czym stanął naprzeciw drugoklasistki.
- Co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła? – szepnął jej na ucho.
- Wszyscy oczekują, że załatwię ściągi.... – odparła dziewczyna, rumieniąc się.
- Dobrze, ale co mam zrobić dla ciebie? – spytał, uśmiechając się szarmancko. Gdy dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem, Cerebro znów delikatnie ujął jej dłoń. - To oni chcą ściągi, nie ty... Co mam zrobić, żebyś mi zaufała, Marysiu?
Dziewczyna milczała. Nie spodziewała się, że bossowi mogłoby na niej zależeć. Jeszcze trzy godziny temu był taki zaborczy i niemiły. Jednak w tej chwili patrzył na nią z przejęciem i pewną czułością. Czy on, boss Gangu Ściągaczy, naprawdę się w niej zakochał?
- Musisz uwolnić się od Andrzeja – Z rozmyśleń wyrwał ją stanowczy głos Cerebro.
- Nie, nie mów tak... - jęknęła cicho, czując napływające do oczu łzy.
- Co to za chłopak, który nie walczy o swoją miłość? – skrzywił się boss. - Nie widzisz, że on bawi się tobą? Jest nie lepszy od tej przemądrzałej Swatki i cholernego przewodniczącego...
- Zależy im na ściągach... - pisnęła, czując napływające do oczu łzy.
- To im dam! – krzyknął z rozdrażnieniem w głosie Cerebro. - Ale ciebie zostawiam dla siebie! – To mówiąc, spojrzał czule na Marysię i delikatnie ucałował jej zziębnięte usta.
W pierwszej chwili drugoklasistka znów chciała go odepchnąć od siebie i uciec. Już miała się wyrwać, gdy wtem poczuła ręce bossa, które zaczęły zaciskać się na jej ramionach.
- Nie wracaj do nich... Zostań ze mną – szepnął jej na ucho.
- Cerebro – Marysia cicho załkała. – Do kogo bym miała wracać? Masz rację, nie mam nikogo... oprócz ciebie. – To mówiąc, rozpłakała się na dobre. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że przez cały ten czas nic nie znaczyła dla Andrzeja. Jak on śmiał ją wymienić za parę kartek ze wzorami?
- Ufasz mi? – Boss przytulił mocniej do siebie Marysię.
- Tak – odparła cicho, ocierając z rozgrzanych policzków lśniące krople łez. – Teraz już tak...
Podczas gdy Cerebro i Marysia rozmawiali przy trybunach, dwie drugoklasistki bacznie przyglądały im się zza szkolnego budynku. Gdy tylko wypatrzyły ich z okna od klasy chemicznej, natychmiast wybiegły na zewnątrz, aby mieć lepszy widok na ową parę.
- Nieładnie tak podglądać! – Wtem usłyszały za sobą głos Darka Taleja. Chłopak podpierając się o szkolny mur, kręcił z dezaprobatą głową.
- I kto to mówi? – zaśmiała się Agata. – Jestem pewna, że obserwujesz ich co najmniej od godziny.
- Może... - Wzruszył ramionami - Ale to ja jestem ochroniarzem Cerebro. – Dodał, podchodząc bliżej drugoklasistek.
- Ty? Ochroniarzem? – Swatka ponownie wybuchła śmiechem. – Takie chuchro?
- Jasna cholera! – Darek uformował ze śniegu kulkę i z całej siły wyrzucił ją w kierunku Swatki.
- To oznacza wojnę! – syknęła Swatka, otrzepując swój płaszcz. - Dziewczyna posłała Barbie porozumiewawcze spojrzenie, po czym razem zaczęły kierować w stronę chłopaka śnieżne pociski.
- Spieprzajcie! – warknął Darek, gdy po kilku minutach drugoklasistki zaczęły mieć nad nim przewagę.
Swatka zaśmiała się szyderczo, po czym wystawiła chłopakowi w odpowiedzi środkowy palec.
- Po moim trupie!
Barbie zawtórowała koleżance śmiechem, po czym powaliwszy Darka na ziemię, zaczęła nacierać jego twarz śniegiem.
- Dobra, dobra... Poddaję się! – krzyknął, plując białym puchem.
Chłopak ostatkiem sił popchnął Barbie na śnieżną zaspę obok szkolnego budynku, po czym udał się w kierunku szkolnych trybun.
- Koniec tego dobrego, dziewczyny! – pożegnał się, oddając ostatnie dwa białe strzały w ich stronę.
Agata i Barbie jeszcze przez dłuższą chwilę nie mogły przestać się śmiać i zamaszystymi ruchami celowały w odchodzącego chłopaka śnieżnymi kulkami. Po chwili jednak spoważniały. Dziewczyny zauważyły wtulonych w siebie Cerebro i Marysię oraz Darka, który niepewnie zaczął podchodzić w ich stronę.
- Wszystko idzie zgodnie z planem! – uśmiechnęła się ze satysfakcją Agata. – Teraz boss spełni każdą prośbę skarbnikowej. Wiedziałam, że prędzej czy później ta dwójka zbliży się do siebie! Natomiast ty, Barbie... - Swatka zawiesiła swoje podejrzliwe spojrzenie na postaci blondynki.
- Co ja? – zdziwiła się jej przyjaciółka, marszcząc brwi.
- Myślisz, że ja o tym nie wiem?
- Ale... O czym? – zaśmiała się nerwowo Barbie, czując jak jej policzki zaczynają pokrywać się purpurą. W duchu zaczęła modlić się, aby Swatka uznała rumieńce za odmrożenia.
- Darek! Darek! Darek! – zanuciła jej nad głową Agata. Dziewczyna poprawiła okulary na nosie i spojrzała znacząco na nieco zażenowaną blondynkę.
- Nie wiem, co masz na myśli! – odfuknęła Barbie, robiąc nadąsaną minę. – Darek to idiota!
- Jasne, ale i tak wiem, że niedługo zaczniecie ze sobą chodzić.
- Nienawidzę twoich przepowiedni!
- Dobra, już cię nie będę dręczyć – zachichotała Swatka. – W każdym razie, nareszcie przyszedł moment, aby drugie klasy zaczęły upominać się o ściągi u Cerebro. Gdy tylko Marysia załatwi pomoc dla 2 „b", wkroczymy do akcji i zostaniemy bohaterkami naszej klasy.
- My? Przecież to Marysi wyszło w twoich kartach, że będzie bohaterką!
- Tak, ale to my ją wylansowałyśmy! Ta nieśmiała drugoklasistka nic nie znaczy w szkolnej hierarchii. Przez moment będzie o niej głośno, ale to wszystko... Ktoś inny powinien przypisać sobie jej zasługi – odparła triumfalnie Agata, nie odrywając wzroku od bossa Gangu Ściągaczy i skarbnikowej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top