Rozdział VI
Rozdział VI
Barbie odetchnęła z ulgą, widząc w szatni swoją przyjaciółkę. Dziewczyna obawiała się, że przyjdzie spóźniona na zajęcia, a rozmowę z Agatą będzie musiała odłożyć do najbliższej przerwy. Fakt, że udało jej się dobiec do budynku szkolnego przed dzwonkiem rozpoczynającym zajęcia, bardzo ją więc ucieszył. Do tego, Barbie otrzymała podwójną szansę od losu, widząc przy równym rzędzie metalowych szafek ciemnowłosą postać, która już zaczęła przyglądać się jej z pewnym zainteresowaniem.
- No, proszę – powitała ją Swatka, zamykając srebrnym kluczykiem drzwiczki od swojej szafki. – Jeszcze osiem minut, a znów musiałabyś błagać chemiczkę o usprawiedliwienie spóźnienia.
- Autobus się spóźnił – odparła z wyrzutem w głosie blondynka.
Dziewczyna szybko wyciągnęła ze swojej skórzanej torebki składane lusterko i szybkim ruchem ręki odgarnęła ze spoconego czoła niesforne kosmyki włosów. Potem przypudrowała delikatnie policzki i nałożyła na popękane usta ochronną pomadkę. Jeszcze chwilę obserwowała swoje odbicie w lśniącej tafli, po czym schowała przedmiot z powrotem do torebki.
- Idę pod salę – usłyszała głos Agaty, która przez ten czas zmieniła ciężkie, zimowe botki na znoszone, szare conversy z charakterystycznym znakiem marki.
- Zaczekaj! – krzyknęła Barbie, pochodząc do przyjaciółki. Dziewczyna wzięła ją po ramię i razem wyszły z szatni w kierunku szkolnego korytarza. Minęły gromadkę ożywionych rozmową licealistek, po czym skierowały się ku sali chemicznej, gdzie miały mieć swoje pierwsze w tym dniu zajęcia.
Wtem Barbie przystanęła i łapiąc się za głowę, spojrzała na Swatkę przerażonym spojrzeniem.
- Co jest? Zapomniałaś o zadaniu domowym? Nie licz na to, że ci dam odpisać! – fuknęła Swatka, przyglądając się baczniej Barbie, która zaczęła przegryzać dolną wargę koralowych ust.
- Nie, to nie to – westchnęła dziewczyna. – Jaka jestem głupia! – dodała, spuszczając głowę. – Na śmierć zapomniałam!
- No, ale o czym? – dopytywała Agata, robiąc się bardziej zaniepokojona zachowaniem przyjaciółki.
- Szybko, mamy mało czasu! – Barbie chwyciła rękę Swatki i udała się z nią do wnęki pod schodami. Było to jedyne miejsce, gdzie nie mógł usłyszeć je żaden z uczniów obecnych na szkolnym korytarzu.
- Teraz już mogę ci wyjaśnić, o co chodzi – powiedziała jasnowłosa, spoglądając kątem oka na licealistów, którzy zaczęli w pośpiechu wchodzić na stopnie schodów.
- No, słucham! – odparła nieco zniecierpliwiona Swatka. – Zaraz zaczynają się lekcje...
- A więc, powracając do wczorajszej rozmowy... Dowiedziałam się, że ten chłopak, z którym wczoraj gadałam to Darek Talej z 3 „d".
- Członek Gangu Ściągaczy i prawa ręka Cerebro! – podchwyciła Agatka, wytrzeszczając oczy.
- Dokładnie! Z czego zrozumiałam boss ma coś ważnego do przekazania przewodniczącemu 2 „b". Nie mógł go znaleźć w sali polonistycznej, więc kazał mi przekazać komuś z jego klasy, że spotkanie w bibliotece jest aktualne!
- Jak myślisz, o co tu może chodzić? – spytała Swatka, krzyżując ręce na piersiach. Przez chwilę uczennica 2 „c" zaczęła chodzić wokół własnej osi, po czym stanęła naprzeciw Barbie i przykładając palec do ust, zmrużyła na moment oczy.
Barbie od razu domyśliła się, że jej przyjaciółka mocno się nad czymś zastanawia, więc, aby nie zakłócić jej toku myślenia, rzuciła okiem na szkolny korytarz. Znaczna część uczniów rozeszła się do swoich sal i tylko pojedyncze osoby, co jakiś czas wybiegały z szatni lub podchodziły w kierunku szkolnej tablicy ogłoszeń.
- Cerebro może mieć poważne zamiary względem 2 „b" – rzekła po chwili namysłu Swatka. – Kurcze blade, a co jeśli będą pierwsi?
- Ja tam się do polityki nie mieszam – odparła nonszalancko Barbie, wzruszając ramionami.
- A to błąd! – odpowiedziała jej natychmiast koleżanka, opierając się plecami i prawą nogą o ścianę. – Dobra, poszukajmy więc kogoś z tej 2 „b"! – dodała, dając znak Barbie, aby rozglądnęła się po korytarzu.
- Prawie wszyscy się już rozeszli. Za trzy minuty dzwonek... - westchnęła Barbie. – Chociaż... czekaj, widzę chyba Marysię Hanicką pod tablicą ogłoszeń!
- Bingo! – uśmiechnęła się ze satysfakcją brunetka, wychodząc po chwili za Barbie z ich kryjówki pod schodami.
- Marysia! – krzyknęła na cały głos Barbie, która jako pierwsza dobiegła do dziewczyny stojącej pod tablicą ogłoszeń.
Smukła postać o szarych oczach w oprawie długich, ciemnych rzęs natychmiast odwróciła się w kierunku, z którego wydobywał się głos, po czym ze zdziwieniem spojrzała na dwie dziewczyny, których nie potrafiła dopasować do żadnych znanych jej osób.
- Tak, o ciebie chodzi. – Kiwnęła głową Agata, gdy Marysia podeszła niepewnie w stronę licealistek.- Jestem Swatka, a to Barbie – dodała, równocześnie uśmiechając się przyjaźnie do drugoklasistki o bardzo zdziwionym spojrzeniu.
- Jesteś z 2 „b", prawda? – zapytała Barbie, rzucając Marysi śmiałe spojrzenie.
Szkolnej blond piękności nie uszło uwadze, że Maria Hanicka prezentowała się całkiem ładnie w jedwabnej bluzce z czarnym kołnierzykiem oraz idealnie skrojonej marynarce od Zary, która ostatnio była hitem wśród klasowych celebrytek.
- Zgadza się - odparła Marysia. W jej głosie dało się wyczuć niepewność i lekką obawę.
- Musisz coś przekazać waszemu przewodniczącemu – kontynuowała Agata, niewzruszona zatrwożonym obliczem Marysi. – Powiesz mu, że dzisiejsze spotkanie w bibliotece jest aktualne.
Marysia kiwnęła potulnie głową.
- Czy mam powiedzieć, że to wy chcecie się z nim spotkać?
- Nie! – żachnęła się Barbie – To jest wiadomość od samego Cerebro! – wypaliła, podnosząc głos, lecz zaraz potem zamilkła i rozejrzała się po korytarzu. Miała szczęście, że równocześnie rozbrzmiał dzwonek oznajmujący rozpoczęcie pierwszej lekcji.
- Dobrze, przekażę – odparła szybko drugoklasistka, po czym pobiegła w stronę schodów.
- Tylko nie zapomnij!!! – krzyknęła za nią Barbie, lecz w tym momencie, poczuła mocne szarpnięcie swojego ramienia.
Była to Swatka. Dziewczyna westchnęła ciężko, po czym zaciągnęła Barbie do klasy chemicznej. Zdążyły zasiąść w ławce w ostatniej chwili przed pojawieniem się nauczycielki.
~ * ~
Na następnej przerwie Marysia Hanicka zaczęła zastanawiać się, jak przekazać przewodniczącemu tak cenną wiadomość. Dziewczyna, z racji, że należała do najbardziej nieśmiałych osób w swojej klasie zawsze miała problem ze swobodnym wypowiadaniem się wśród rówieśników. Nigdy nie zgłaszała się też sama do odpowiedzi, ani nie zabierała pierwsza głosu podczas klasowych dyskusji. Tak więc ze wszystkich osób uczęszczających do 2 „b" Barbie i Agata dokonały najgorszego z wyborów. Marysia Hanicka była osobą, która najmniej nadawała się roli kogoś, kto mógłby przekazać tak ważną wiadomość przewodniczącemu. Co więcej, uczennica drugiej klasy wiedziała o tym doskonale, ale będąc zawsze miłą i pomocną dziewczyną zgodziła się bez wahania spełnić prośbę nieznajomych.
Gdy więc tak podążając szkolnych korytarzem rozmyślała nad tym, jak ma przekazać informację Michałowi, nagle przyszło jej na myśl, że może przecież poprosić o pomoc w tej sprawie swojego chłopaka. Andrzej Waleczny był nie tylko członkiem klasowego samorządu, ale również najlepszym kumplem Michała. Pomysł wydawał się być dobry, ale niestety Marysia przypomniała sobie, że Andrzej jest teraz w kantorku wychowawczyni, gdzie miał pomagać przy liczeniu pieniędzy zebranych na klasową wycieczkę w Bieszczady. Dziewczyna posmutniała i ze spuszczoną głową udała się pod klasę, gdzie miała mieć następne zajęcia.
Marysia już zamierzała wejść do klasy matematycznej, lecz oto na drugim końcu korytarza jej oczom ukazała się postać przewodniczącego 2 „b". Michał stał dumnie w otoczeniu kolegów ze szkolnej reprezentacji w siatkówkę i zdawał się być bardzo poruszony ożywioną rozmową. Dziewczyna uznała, że najwyższy czas, aby zdobyła się na odwagę. Niepewnym krokiem podeszła więc bliżej grupki chłopaków. Stanęła tuż za Michałem i nieśmiało odezwała się do niego.
- Hej... - powiedziała cicho, gdy jej spojrzenie spotkało się z obojętnym wyrazem twarzy przewodniczącego. – Ja... yyy... Muszę ci coś powiedzieć – dodała, czując jak pocą jej się ręce, a głos zaczyna się załamywać.
Dziewczyna przełknęła ślinę i natychmiast wbiła wzrok w podłogę. Wiedziała, że nie zrobiła dobrego wrażenia.
- Andrzej jest w kantorku, nie ma go tu! – odparł natychmiast Michał, zupełnie lekceważąc wypowiedź Marysi.
- Nie o to mi chodzi! – powiedziała o dziwo dość stanowczo.
- A więc o co? – zapytał Michał, a jego koledzy zaczęli po cichu naśmiewać się z zawstydzonej dziewczyny.
- To od Cerebro... – szepnęła nieśmiało, patrząc w stronę przewodniczącego z nadzieją w oczach.
- Co? – Wykrztusił Michał, po czym kiwnął na kolegów, aby poczekali na niego pod salą matematyczną.
Chłopak niewiele myśląc rozejrzał się po korytarzu, po czym chwycił za rękę oniemiałą dziewczynę i wyprowadził ją ze szkolnego budynku. Marysia nie zaprotestowała, tylko posłusznie podążyła za nim w stronę trybun obok boiska do gry w piłkę nożną.
- Daj mi słowo, że nie kłamiesz i to, co chcesz powiedzieć naprawdę jest ważne! – powiedział Michał, rzucając dziewczynie srogie spojrzenie.
- Przysięgam! – jęknęła Marysia, przykładając prawą dłoń do serca.
- Dobrze, a zatem o co to za wiadomość?
- Kazał przekazać, że dzisiejsze spotkanie w bibliotece jest aktualne...
- Tak! Tak! Tak! – krzyknął uradowany Michał, po czym uśmiechnął się szeroko do koleżanki z klasy. – Genialnie, tylko dlaczego ten idiota mi nie odpisał na SMS?! – zaczął się na głos zastanawiać.
- Proszę?
- Nic... Nic... Możesz już iść.
- Dobrze. – Kiwnęła głową Marysia. – Tylko nie mów Andrzejowi, że wiesz to ode mnie – dodała, odchodząc w stronę szkolnego gmachu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top