Gang mamusiek cz.3


- Coooo?!- Krzyknęła Laura.
- Nika, jeśli to ty go przywołałaś to weź go zniknji...- Net cofał się pod ścianę.
- Może tu nie wejdzie, zresztą co może od nas chcieć?- Felix jak zawsze zachowywał spokój. Gdy Laura to zobaczyła podeszła i się w niego wtuliła. Czerwony przed swoim ojcem odwzajemnił przytulasa. Jednak nie tracił czujności.
- Co się tak drzecie?- pan Bielecki właśnie się obudził. Przetarł oczy i znieruchomiał. Jak dobrze, że nie musiał zachować zimnej krwi ;)
                               ***
- Co jak już mają wczepione komplanty, albo leżą zakneblowani i wysysają im mózgi?- Liliana denerwowała się coraz bardziej. Gdyby tylko miała dłuższe paznokcie to pewnie już by je obgryzała. (idk czy dobra składnia :)
- Spokojnie, nie pamiętasz co mi mówiłaś: "Marlen, za kogo ty mnie masz?" Posiedzimy trochę w tych krzakach, poorientujemy się w sytuacji, a potem wkroczymy, może kogoś wezwiemy, no i się ich poratuje. Każdego z osobna i wszystkich razem.
- Okej, muszę oddychać głęboko, myśleć pozytywnie...CO Z BRATOSIOSTRĄ?! Muszę zadzwonić do Nataszy! Telefon mam w aucie- Liliana złapała się za głowę.
- Nie krzycz- pani Polon pociągnęła ją, gdy już miała wstać.- Jeszcze nas znajdą a wtedy nici z planu. Pamiętaj, ich poszukuje policja i agenci, dowiedzą się o nas, zaczną nas szukać i wyśledzą po lokalizacji w telefonie. Siedzimy tu i tyle.
                               ***
- Wysłałeś mamuśki na misję? Hahahaha, aż się wierzyć nie chce! Przyznaj, ja już wygrałem, stracisz wszystko, swoją pozycję również. Po prostu wymażę cię zewsząd, i zrobię to w taki sposób że nikt tego nie zauważy.
                             ***

- I se po prostu zniknął. Nie było tak źle- powiedział Felix, obrócił się i zobaczył że nie ma tam Niki.

Jak coś to sorka za błędy 😅

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top