Nocna Przejażdżka

//Tagi: Fluff, obyczajowe, Sziliana, Ivo, 

Był późny wieczór, grubo po północy. Czarny van sunął cicho autostradą. W środku samochodu było ciemno i tylko pomarańczowe światło latarni ulicznych pozwalało zobaczyć osoby w aucie przez krótki moment. Większość z nich już spała, opierając się o drzwi i oddychając spokojnie. Wampir w prawym rogu miał na sobie duże słuchawki, a gdyby skupić się wystarczająco mocno, można było usłyszeć słaby dźwięk okropnie głośnej ścieżki dźwiękowej z jakiegoś japońskiego RPG-a, który jakoś zupełnie mu nie przeszkadzał w spaniu.
Reszta – wielka jaszczurka po lewej stronie i oparty na niej chłopak z kocimi uszami spali w zupełnej ciszy. Z tego powodu wyłączono także radio, aby im nie przeszkadzać.

Dwie osoby z przodu również milczały. Czerwono-włosy kierowca nawet nie trzymał prawidłowo kierownicy, a raczej po prostu opierał jedną rękę na dolnej części, drugą trzymając zamknięty, papierowy kubek kawy ze stacji benzynowej, całkowicie pozbawionej jakiegokolwiek wyraźnego smaku. Chodziło tylko o to, żeby nie zasnąć.

Na miejscu pasażera siedziała śnięta papuga. Robiła wszystko, co w jej mocy, aby nie zasnąć. Opierała się o okno i bardzo starała się utrzymać swoje ptasie oczy otwarte, ciągle mrugając, do tego stopnia, że przyprawiało ją to o zawroty głowy. Ciągła pętla latarni i fakt, że na drodze nie było nic, co mogłoby skupić jej jakże ulotną uwagę, sprawiały, że tylko trudniej było nie odpłynąć.

– Możesz się zdrzemnąć, jeśli chcesz. Przed nami jeszcze kilka godzin. – Rozbudził ją nagły głos Ivo, kierowcy.

– Kilka godzin? Kurwa, tak właśnie się kończy jak chcesz ominąć te bramki. Jakby, jak se policzysz, to ładowanie baterii będzie kosztować więcej, niż gdybyśmy po prostu zapłacili tam, wiesz?

– Ta, mhm. Nie dam im hajsu, Szili.

– Tia.

Spojrzała w bok, gdzie oprócz trzech innych pasów autostrady widniała także słaba, ciemna sylwetka lasu. Nie była jednak w stanie wywnioskować z tego niczego spójnego. Można było się tego spodziewać, jej gatunek nie jest przystosowany do ciemności, a jej wzrok w nocy był jeszcze gorszy niż u człowieka. Sziliana skrzywiła się, zirytowana sennością, gdy jej powieki znów zaczęły opadać. Jej dłoń powoli sięgnęła przycisku na desce rozdzielczej i szyba opadła z cichym brzęczeniem. Wszystko na zewnątrz stało się nieco głośniejsze, a świeże powietrze buchnęło jej w twarz, dając jej chociaż minimum energii. Wzięła głęboki oddech.

– Jak byłam młodsza, nie? – zaczęła Sziliana – Często wracałam z baletów rodzinnych o tej godzinie. No i zawsze spałam sobie z tyłu, no nie? Dziwne, że dałam radę spać, bo totalnie wiedziałam, że mój stary był zbyt pijany, żeby prowadzić...

Papuga parsknęła i uśmiechnęła się tak, jakby traciła świadomość. Cóż, prawdopodobnie tak było, świeże powietrze nie mogło utrzymać jej przytomnej na wieczność. Ivo wypuścił powietrze nieco głośniej, sygnalizując, że uważa jej „historię" za chyba zabawną. Sziliana ziewnęła, a potem bardzo szybko zmarszczyła brwi. Uniosła dłonie i lekko poklepała się po policzkach.

– Uch! Mordo, mów coś, bo naprawdę zasnę. – Wydęła wargi jak naburmuszona nastolatka i spojrzała na Ivo z wyrzutem.

– Hę? Nie mam nic do powiedzenia. Po prostu idź w kime. – Ivo nawet na nią nie spojrzał, tylko patrzył na drogę swoimi wąskimi, znudzonymi oczami. Jak zwykle niewzruszony.

– A co jak ty zaśniesz? Muszę cię mieć na oku! – Uśmiechnęła się dumnie, jakby to było najważniejsze zadanie jakie miała do tej pory.

Demon przewrócił oczami, w końcu spojrzał na Szili i podniósł biały papierowy kubek z brązowymi akcentami i lekko potrząsnął nim w dłoni.

– Wypiłem trzy. Nie zasnę przez kilka następnych godzin, amigo. Masz spokój.

– Tak, mamo. – Powiedziała kpiąco, wywracając oczami, ale jej twarz szybko zmieniła się na bardziej szczerą – Po prostu obudź mnie za jakieś dwie godziny, zamienię się z tobą... No wiesz, za kółkiem.

I to były ostatnie słowa, jakie na razie padły. Sziliana oparła głowę o szybę pojazdu i niemal natychmiast zamknęła oczy. Jej pióra nastroszyły się, tworząc z jej masywnych skrzydeł przytulny kokon, w który mogła się wtulić. Bardzo szybko zasnęła.

Ivo jednak nie obudził jej dwie godziny później, w końcu nigdy nie powiedział, że to zrobi. Nie chciał jej bez sensu budzić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top