Lody i landrynki (36a)


Ada wciąż jest jak po speedzie, gdy stoimy na przystanku czekając na piątkę. Buzia jej się nie zamyka. Jest oczarowana moimi kolegami i tak się wkręciła w wymyślanie z Jankiem i Łukaszem tego questu, że aż trudno ją było stamtąd wyrwać. Chyba trochę rozczarowało ją, że nie chciałem, żebyśmy zostali z chłopakami na noc. Zachwyca się też Żewrakowem. Jaki to fajny z niego gość. Taki... bezpośredni.

Zagaduję, czy mi opowie o swojej sesji, ale tylko się uśmiecha i przypomina, że jeszcze niedawno to ja mówiłem, że dobrze niektóre rzeczy zachować dla siebie. Stoimy na przystanku. Ziąb jak diabli i ludzie tłoczą się pod wiatą jak pingwiny.

– Przystawiał się do ciebie? – pytam, niby od niechcenia.

– Kto?

Nemo, kurwa. Jebany Święty Mikołaj i Ciasteczkowy Potwór.

– Aleks.

– Czy ty jesteś... – Uśmiecha się z triumfem.

Policzki ma malinowe jak jej czapka. Zerkam czy nie jedzie tramwaj. Powinien już być, ale jebana zima, to się spóźnia.

– A jeśli troszkę przystawiał, to co?

Pstro.

– Chciałabyś z nim? – zaskakuję ją pytaniem.

– Czy co bym z nim chciała? – pyta zdumiona.

Iść na grzyby, kurwa.

– No wiesz.

Oj, wygląda jakby wiedziała.

I to doskonale.

– Gdybym nie spotykała się z tobą... – zaczyna ostrożnie. – Może.

Wydaję nieokreślony pomruk.

– A ty z Gosią?

Prycham.

– Chyba żartujesz.

– Czemu? – Ada otwiera szeroko oczy i wygląda na wyjątkowo rozbawioną.

– Gosia to chytra lisica. Od takich lepiej się trzymać z daleka.

Skrzat wybucha słodkim śmiechem.

Tramwaj wreszcie przyjeżdża i wracamy do domu, a ona wciąż jest jak po napadzie na aptekę. Jeszcze jej takiej nie widziałem. I nie wiem, czy to przez tę sesję, przez Żewrakowa czy całe to nagromadzenie sztywnych kutasów. Z jednej strony ich wywieszone jęzory w magiczny sposób podniosły jej rating, nie mówiąc już o moim ego. Z drugiej... jestem wkurzony i odbijam to sobie w łóżku, zupełnie nie siląc się na subtelność.

Gdy nasze oddechy się uspokajają, Ada obraca się na brzuch, opiera brodę na splecionych dłoniach i patrzy na mnie przymrużonymi oczami. Zgina kolana i jej drobne stopy wędrują ku górze, a łydki się krzyżują. Naprawdę potrafi być figlarna, jak chce. Sprytna laseczka. I niezłe ziółko. Wygląda na wyjątkowo z siebie zadowoloną i czuję, że zbiera się do jakiegoś komentarza na temat mojej zazdrości.

– Zrobiłabyś to z nami dwoma? – wypalam, a ona zamiera z otwartą buzią.

Jej źrenice robią się wielkie, a na jej twarzy rozkwita łobuzerski uśmiech.

– To twoja fantazja?

– Może – odpowiadam zbywająco.

Jej mina się zmienia. Przygryza wargę i próbuje we mnie czytać.

– Nie spodziewałam się po tobie takich rzeczy...

– Jakich?

– Wydajesz się taki grzeczny – mówi, odgarniając mi włosy z czoła.

– Uważasz to, co wyprawiamy za grzeczne? – Moje ego piszczy jak nadepnięty kret.

– Nie. – Uśmiecha się słodko. – Nie uważam. Ale zabawa we troje to co innego – zaznacza, dotykając czubka mojego nosa.

– Robiłaś to już? – pytam, choć nie chcę wiedzieć, a mała diablica poważnieje.

Jej skóra wciąż jest wilgotna, a policzki zaróżowione.

– Nie. Mój były chciał... z drugą dziewczyną, ale się nie zdecydowałam... – Spuszcza wzrok. – Tak bym nie chciała, Maks. Byłabym zazdrosna – przyznaje. – Swoją drogą... ty byś nie był?

– Pewnie bym był – przyznaję i widzę, że przynosi jej to satysfakcję.

Milczymy. Ada bawi się moimi włosami i widzę, że nad czymś się zastanawia.

– Chciałbyś patrzeć jak on mnie dotyka? – pyta po dłuższej chwili.

Dotyka. Jak subtelnie to nazwała.

– Zrobiłabyś to?

– Może... – mówi w zamyśleniu. – Zabawne... Wtedy w barze... Gosia powiedziała, że wyglądacie, jakbyście szukali dziewczyny do zabawy we dwóch. Ona chyba jednak ma nosa do facetów...

– Głupia ta twoja Gosia... – Peszę się, a Ada wybucha słodkim śmiechem.

Moja skóra skwierczy, jakbym nie leżał w łóżku tylko w piekarniku z termoobiegiem.

– Koniec tematu. – Zarządzam. – Oglądamy kosmitów?

Próbuję wstać i zrobić coś, żeby ukryć zakłopotanie, ale Ada mi nie pozwala.

– Hej... – Gramoli się na mnie. – Podoba mi się rozmawianie o twoich fantazjach!

– Może pogadamy sobie o twoich?

Uśmiecha się do jakiejś myśli, po czym unosi brew i mówi ponętnie:

– Chciałabym porozwiązywać z tobą zagadki logiczne.

– Śmieszne.

– Kiedy naprawdę! – Oburza się jak mała dziewczynka.

– To twoja fantazja erotyczna? – pytam sceptycznie.

– Rozwiązywanie zagadek logicznych jest sexy!

– Doskonale – mówię zniechęcony. – Porozwiązujmy zagadki.

– Maks... – Odwraca moją twarz, tak, żebym popatrzył jej w oczy. – Podoba mi się twoja fantazja – mówi już poważniej. – Jest po prostu... bardzo śmiała.

Przyglądamy się sobie z uwagą. Ona wędruje wzrokiem po mojej twarzy, ja próbuję się domyślić, co tak naprawdę sądzi o mnie i o tej głupiej propozycji.

– Tak, to zupełnie nie w moim stylu. – Stwierdzam wreszcie. – Na pewno byłbym cholernie zazdrosny.

Ada odwzajemnia mój uśmiech i wciąż przygląda mi się czujnie.

– To co, zagadki? – pytam, a jej świecą się oczy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top