Fi jak fiction (4a)
To kobieta.
Nie za wysoka, nie za chuda. Zwyczajna. Sportowe buty, lekko podwinięte jeansy, bluza z kapturem. Jakbyś spotkał w kolejce w Biedronce, pewnie nawet byś nie zwrócił uwagi. Siedząc w kucki w korytarzu, pod drzwiami, za którymi dopiero co piekłeś buraka, zbierasz szczękę z podłogi. Gapisz się jak diabli i nie możesz zamknąć gęby. Jedyny ratunek w butach. Wbijasz w nie wzrok zawsze, gdy sytuacja robi się trudna. Albo beznadziejna. Ostatni bastion programisty. Masz wrażenie, że ta chwila, gdy ona tam stoi i patrzy na twoją czerwoną gębę, trwa wieczność. W końcu odchodzi, a ty znowu zaczynasz oddychać. Odprowadzasz ją wzrokiem. Dupka w gruszkę. Mokre włosy. Nie widziałem jak wchodziła. Miało mnie nie być w korytarzu. Teraz też miało mnie nie być, więc otrzymuję połajankę od ruskiej mafii.
Przez całą następną sesję próbuję poskładać swój potłuczony umysł.
Drugi tester jest najwyraźniej grzecznym chłopcem. Aleks pisze o awarii w bazie na jakiejś obcej planecie, trzeba wykonać misję, żeby przywrócić łączność. Śledzę tylko co którąś linijkę i co chwilę się zawieszam.
– Tym razem bez... mokrego kombinezonu? – pytam, gdy zostajemy sami.
Aleks zapisuje coś w komputerze, nawet na mnie nie patrzy.
– Ten nie chciał.
– Powiedział ci?
– Jak ktoś chce latać po Diunie, to ci powie.
– A jak chce pieprzyć laskę na stole w norze śmierdzącej mysim moczem? – rzucam konfrontacyjnie.
– To powie ci, że jest strasznie zły i chce się wyżyć.
– A ty dajesz mu brutalny seks.
Aleks odrywa wzrok od komputera.
– Ona lubi brutalny seks.
– Jak się tego dowiedziałeś? – pytam, choć nie jestem pewny, czy chcę wiedzieć.
Aleks kiwa głową na wykresy.
– Czyli nawet nie zapytałeś?! – Oburzam się.
– Ludzie rzadko mówią wprost. Jak siedzisz naprzeciwko dziewczyny, więcej pokażą ci jej rozszerzone źrenice, ruchy nozdrzy i to, że bawi się włosami, nie? Przebieraj się – mówi, wracając uwagą do komputera.
– Nie... Nie chcę dziś.
– OK – stwierdza beznamiętnie i zdejmuje słuchawki, po czym mi je wciska. – W takim razie poprowadzisz mnie. Spróbujesz odciągnąć moje myśli od kogoś konkretnego.
Pierwszy raz po stronie game mastera to mokra koszulka. Siedzisz i patrzysz na migający kursor, z totalną pustką w głowie. Przypomina to trochę naukę jazdy. Ogarnąć sprzęgło, kierunkowskazy, zmianę biegów i jednocześnie patrzeć gdzie jedziesz i czy ktoś się w ciebie nie wpiernicza. No dobra. Kiepskie porównanie, bo w końcu siedzisz w ciemnej klitce z kablami i nikt nie ma szans się w ciebie wpierniczyć. Gość na końcu tych kabli też się nie usmaży, jak napiszesz coś głupiego.
A jednak strasznie nie chcesz napisać czegoś głupiego.
Chcesz udowodnić, że wzięli odpowiedniego człowieka, nawet jeśli tylko przed tym zarozumiałym kutafonem, który robi ci kartkówkę bez zapowiedzi.
Odciągnąć myśli od kogoś konkretnego... Jak to było z tą intruzją? Podstawić i powtarzać do znudzenia. Keira Knightley pochyla się, żeby... Gardło Keiry Knightley...
Bierzesz głęboki wdech. Nie zapytałeś czego chce, więc musisz zgadywać. Wsadzasz go więc z Keirą Knightley na tę obcą planetę, którą wymyśliłeś. Niebieskie skały, porosty, ważkopter. Keira Knightley w rozpiętym pod szyją kombinezonie naprawia jednego z krabich dronów, siedząc w ładowni ważkoptera. Kombinezon opina się wokół cycków Keiry Knightley, wokół jej bioder. Niesforny kosmyk włosów Keiry Knightley opada na twarz. Twoje palce plączą się na klawiaturze za każdym razem, gdy piszesz to cholerne nazwisko. A piszesz je co chwilę, żeby zarozumialec sobie nie myślał o białych niedźwiedziach. Keira Knightley spogląda na niego sponad wybebeszonego robota. Mruży oczy, odgarnia włosy.
Zerkasz na wykresy.
Powiększone źrenice Keiry Knightley nie powodują najmniejszego wzrostu tętna Aleksandra Żewrakowa. Na poruszające się lekko nozdrza też pozostaje obojętny. Nie daje się podpuścić, skubany.
Próbujesz inaczej.
Narrator, AI, która steruje bezzałogową ekipą dronów zwiadowczych mówi, że jeden z lotników znalazł coś, co z dużą pewnością jest człowiekiem. Nieprzytomnym. Na pustkowiu, pełnym porostów, mgły, mżawki i niebieskich skał. Lotnik go nie rozpoznaje, a zatem to nikt ze statku Proxima. Musi być tubylec.
Wykresy twierdzą, że Rusek „śpi". Zaczyna ci to deptać po ambicji.
Keira Knightley chce tam iść.
Dwoisz się i troisz, żeby stworzyć atmosferę niepewności. Jakieś dźwięki dochodzą od ciemnej ściany lasu. Dorzucasz wrażenie bycia obserwowanym i gęstniejącą mgłę. Keira Knightley coraz gwałtowniej ogląda się za siebie. I gdy masz już wrażenie, że coś się popsuło, źle podłączyłeś kable, że nie zauważyłeś, jak Rusek wyszedł na fajka, czy coś w ten deseń, coś na wykresach zaczyna się dziać, jak znajdują tego człowieka.
Piszesz, że to facet.
Piszesz, że jest nagi.
Rusek ma się nad nim pochylić, sprawdzić czy oddycha. Tętno na wykresie skacze, centrum konturu rozbłyskuje czerwienią, na ułamek sekundy pojawia się pod nim podpis „lęk", a potem w słuchawkach słyszysz: „stop" i system się resetuje. Przeżywasz chwilę triumfu.
Komora otwiera się po kilku minutach.
– Fail – mówi Aleks, zdejmując czepek z elektrodami.
– Nie chciałeś myśleć o Keirze Knightley? – Próbuję żartować.
Ocieka wodą i wiesz, że to znowu ty będziesz wycierał podłogę.
– Postać na końcu. Nie obsadziłem roli – mówię już poważniej.
Wciska mi naręcze kabli i rozpina kombinezon.
– Czego jeszcze się dowiedziałeś?
– Nie ruszają cię takie scenariusze.
Ale coś poruszyło cię na sam koniec, myślę. Coś, czego nie chciałeś mi pokazać.
– Czego jeszcze?
– Keira Knightley też.
Przygląda mi się, jakby próbował odczytać z mojej twarzy coś jeszcze.
– Tworzysz ładne światy, ale to jest fajne na chwilę. Pisząc ten prompt przeżyłeś więcej emocji, niż ja w twoim świecie. – Wbija palec w wielką plamę na mojej koszulce. – Pomyśl, co ludzie chcą przeżywać. Twoja matka, dziewczyna kumpla, kasjerka z Żabki. A teraz łap za mopa i zjeżdżaj.
----------------------------------------------
Like it? Rate it!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top