Rozdział 1
P. O. V Polska
Wstałem o wcześniejszej godzinie. Dzisiaj było rozpoczęcie roku szkolnego. Wszyscy nauczyciele dostali wiadomość, że nasza dyrektorka przechodzi na macierzyński i w zamian za nią będzie inna osoba. Większość nauczycieli mówi, że to będzie ktoś z poza szkoły. Nie wiem jednak czy to prawda, bo jeszcze nie zostało to oficjalnie potwierdzone. Dopiero na rozpoczęciu dowiemy się dokładniej.
Musiałem dzisiaj ubrać garnitur. Właśnie to on był powodem wczesnej pobudki. Nie lubiłem zakładać takiego stroju, więc często męczyłem się z nim o wiele dłużej podejmując kolejne próby założenia. Dodatkowo moje włosy nie chcą się ułożyć. Używałem już wielu sposób, które miałyby na celu mi pomóc, ale wciąż mi nie wychodziło.
Stanąłem na równych nogach. Poszedłem do łazienki, aby częściowo już się ogarnąć. Potem zrobiłem sobie jakieś śniadanie, które szybko zjadłem patrząc na zegar. Później zacząłem zakładać garnitur i układać włosy. Okazało się, że zajęło mi to więcej czasu niż myślałem i czas przestał mi sprzyjać. Zacząłem biegać szukając potrzebnych mi rzeczy. Jednak było małe utrudnienie. Był nim mój pies Fado o rasie owczarka szetlandzkiego. Był jeszcze mały i przechodził przez moje nogi kiedy biegałem. Cały czas uważałem pod nogi. Uspokoił się, gdy dałem mu karmę, którą od razu się zajął.
Udało mi się uwinąć idealnie w czasie. Miałem niecałe 15 minut drogi do szkoły, a była 9.35. Niestety moja obecność była obowiązkowa, bo uczyłem języka polskiego. Dodatkowo moja ciekawość nad tożsamością dyrektora była bardzo duża. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do szkoły.
Zaparkowałem auto o 9.48 przed budynkiem. Wyciszyłem telefon i włożyłem go do tylnej kieszeni. Wyszedłem z samochodu zamykając go. Udałem się w kierunku wejścia do drzwi. Witałem się ze swoimi uczniami i uczennicami. Byłem dosyć młody i zdarzało się, że nawet podrywali mnie. Cały czas jednak ich spławiałem.
Wszedłem na halę sportową. To właśnie na niej będzie specjalne przedstawienie z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. Zacząłem szukać wzrokiem nowego dyrektora, ale nie mogłem go jednak znaleźć. Kiedy była godzina 9.59 wciąż go nie było. Nauczyciele zaczęli się martwić, a uczniowie stali już na wyznaczonych miejscach.
Wybiła godzina 10.00, gdy przez drzwi przeszedł jakiś mężczyzna. Był może lekko młodszy ode mnie, a mam 27 lat. Nie wyglądał on zbytnio na dyrektora, ale tylko on może być właśnie tą osobą. Ubiór dodawał mu powagi, które jego stanowisko wymaga. Szedł dumnie wyprostowany z głową do góry. Biła od niego odwaga i szacunek. Sprawiał wrażenie osoby wymagającej. Można stwierdzić, że będzie rządził tą szkołą twardą ręką. Mimo wszystko miałem nadzieję, że każdego będzie traktował równo i sprawiedliwie. Nasza była dyrektorka zawsze szła na ugodę z uczniami, których rodzice znacznie wpływali na fundusz szkoły. Przymykała oko na ich wybryki i to co robili. Było to między innymi poniżanie i bicie innych. Często rozmawiałem na ten temat, ale nie podjęła żadnych działań. Dodatkowo po kilku takich sprawach zaczęła mnie unikać. Nawet gdy osobiście widziałem jedną z takich spraw i kazałem iść ze sobą do jej gabinetu to szybko nam kazała wyjść nie dając im żadnego pouczenia. Cieszę się, że jej nie ma w tym roku. Może teraz będzie sprawiedliwiej i każdy będzie na równi.
W pewnym momencie złapałem z nowym dyrektorem kontakt wzrokowy. Jego źrenice się lekko rozszerzyły. Przypomniała mi się pewna ciekawostka. Kiedy ktoś spojrzy na jakąś osobę i powiększy jej się źrenica to pała do niej miłością lub nienawiścią. Miałem nadzieję, że ani jedno ani drugie. Pierwszy przerwałem kontakt wzrokowy, ale czułem, że jeszcze chwilę się na mnie patrzył. Stanął plecami do mnie, aby móc powiedzieć coś do mikrofonu.
- Witam Was w nowym roku szkolnym. Od dnia dzisiejszego będę waszym dyrektorem. Mam nadzieję, że się dogadamy. Z góry jednak zapowiem pewne zasady, które wcześniej były ignorowane. Każdy ma być traktowany równo. Jeżeli ktokolwiek zacznie bić kogoś, bo według niego jest słabszy, dostanie należytą karę. Zależnie od obrażeń drugiej osoby może nawet przestać być uczniem tej placówki- po reakcjach uczniów z elity widziałem, że im się to nie podoba.- Oficjalnie ogłaszam rozpoczęcie tego roku szkolnego. Wszystkim życzę powodzenia. Możecie iść już do klas. Pierwsze roczniki mają wyjść ostatni i pójść za swoimi wychowawcami- powiedział.
Odsunął się od mikrofonu i wyszedł bocznym wyjściem. Wszyscy wzięli to za potwierdzenie jego ostatnich słów. Na szczęście nie byłem wychowawcą żadnej klasy licealnej. Mogłem dzięki temu wyjść szybciej. Mimo wszystko wyszedłem tym samym wyjściem co uczniowie. Było trochę trudności z przejściem, ale udało mi się. Wyszedłem ze szkoły i zmierzyłem w kierunku swojego samochodu. Kątem oka zauważyłem wpatrującego we mnie nowego dyrektora, który palił też papierosa. Szybko jednak spojrzałem przed siebie, aby nie zauważył, że się wpatruję w niego. Jego wzrok czułem na sobie dopóki nie odjechałem samochodem spod budynku szkoły. Wszedłem do domu zmęczony o niczym bardziej nie marząc niż o spaniu. Przebrałem się szybko w jakieś luźne ciuchy i położyłem się na łóżku, a Fado wtulił się we mnie. Zaśnięcie zajęło mi kilka minut.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top