Rozdział 39
Gaara posiadł subtelność godną szarżującego nosorożca. Znów rozpętał piekło i był z siebie bardzo zadowolony.
- Ty bastardzie! Co zrobił mojej córce?! - krzyknął ojciec ale nie dał rady podejść do czerwonowłosego, zatrzymał go piasek.
- Nie zrobiłem nic czego nie można pokochać - powiedział spokojnie i podszedł do mnie.
Mój ojciec zamilkł.
- Kiedyś się doigrasz rudzielcu - warknął wciekły. - Ona ma dopiero dwadzieścia lat, jest za młoda na dzieci!
- Tato, mama mnie urodziła w wieku dziewiętnastu lat - przypomniałam mu.
- To były inne czasy - burknął. - I poza tym byliśmy małżeństwem a ten rudzielec zaczyna od dupy strony! A tak w ogóle gdzieś był? Moje dziecko mało tu nie zginęło gdy ty się szwendałeś po obejściu!
Gaara nagle posmutniał i spuścił głowę, jego dłonie zacisnęły się w pięści.
- Wiem o tym - powiedział cicho. - Więcej nie zostawię cie samej.
Amu pożegnała się i wyszła wcześniej zapytując Gaare gdzie jest Kankuro. Wyjaśniłam czerwonowłosemu cała sytuacje i przekazałam też to co powiedziała Amu. Ciężko było jakoś to wszystko logicznie wytłumaczyć. Sama gubiłam się w tym wszystkim. Gaara widząc, że jest mi ciężko starał się mnie pocieszyć. nie patrzył na protesty ojca i wpakował się obok mnie do łóżka, mocno objął. Było mi tak dobrze w jego ramionach więc nie protestowałam.
Kilka dni później tata również się pożegnał, odeszły też Wilki. Kazał Gaarze przyrzec, że będzie o mnie dbał. A nie trzymano dalej w szpitalu jednak Tsunade pozwoliła mi wrócić do Suny pod warunkiem, że gdy dotrzemy na miejsce będę na siebie uważać. Czerwonowłosy z miejsca zapowiedział, że będę siedziała w domu albo w jego biurze jak się będę nudzić. W dniu powrotu do Pisaku Temari długo żegnała się z Shikamaru. Jakoś spektakularnie nie było ale jedno i drugie było całe czerwone.
Wiec w czwórkę ruszyliśmy do Wioski Ukrytego Piasku. Może wszystko było by w porządku gdyby nie Gaara, który traktował mnie jak niepełnosprawną i podtrzymywał mnie co chwilę. Do granicy jeszcze jakoś szło ale jak zaczął się piaszczysty teren miałam ochotę rwać włosy z głowy. Był niemożliwy i nie patrzył na moje protesty. Jedyne zyskiwałam burząc się to jego chłodne spojrzenie.
Gdy byliśmy już niedaleko wioski jakby znikąd wyskoczyli napastnicy. Rozpoznałam ich od razu -Yuki, Noaki i yamikage!
- Twój ojciec popełnił błąd wypędzając nas z wioski! Twoja głupi matka go do tego namówiła a teraz ty zapłacisz za błędy rodziców! - krzyknął yamikage i ruszył do ataku.
Wszyscy trzej starali się zaatakować mnie na rożne sposoby jednak byli odpierani. Gaara nie pozwolił im się do mnie zbliżyć a jego rodzeństwo zajmowało się atakiem. Sytuacja wydawała się mało skomplikowana, bo tamci nie mieli szans z Temari i Kankuro.
Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności yamikage przedarł się przez obronę z piasku i przypadł do mnie a ja zdążyłam tylko wyjąc kunai, który i tak został mi wytracony. Mężczyzna cisnął we mnie swoim justu ale nic mi nie było. Rozejrzałam się i z miejsca gdzie zostałam ugodzona sypał się piasek. Zbroja z piasku. Zbladłam spojrzałam na Gaare uśmiechał się a za nim stał Noaki, który przebił go na wylot kataną. Czerwonowłosy nawet nie mrugną zamknął go i yamikage w piaskowej trumnie. Z Yukim rozprawiła się Temari bez żadnego problemu.
Było po wszystkim. Czerwonowłosy wyjął ostrze ze swojego ciała, spojrzał na mnie, uśmiechnął się i padł. Podbiegłam szybko do niego, był nieprzytomny. Sprawdziłam Byakunagem jego obrażenia, ostrze przebiło ważniejsze narządy.
-Gaara spójrz na mnie! Otwórz oczy! Gaara - złożyłam pieczęcie i próbowałam zatamować krwawienie. Temari też przybiegła pomóc ale krew nie chciała przestać lecieć.
- Gaara! Błagam wytrzymaj! Gaara! - Krzyczałam ale on nie reagował. Nie otworzył oczu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top