Rozdział 11
Trenowałam z tatą codziennie przez ponad tydzień. A to do miłych rzeczy nie należy. Ojciec jest bardzo wymagający i nie zadowalające go ledwo wykonane zadania, u niego wyszło musi być perfekcyjne. Udało mi się opanować też nowa technikę hipnozy z wykorzystaniem sharingana - ojcu w tym nie dorownam ale mogę stworzyć z tego własny styl walki i tego zamierzałam się trzymać.
Temari wraz ze swoimi chłopakami wrócila do Konohy kilka dni temu. Hikorki bardzo przeżył to rozstanie z Shikadai i przez jaki czas był markotny ale na pocieszenie Gaara zabrał go na ryby. Chociaż nie wiem czy lewitowanie na piasku nad wodą i łapanie ryb rękami można nazwać wędkowaniem ale ważne, że syn był zadowolony.
Co do Gaary... To straciłam nadzieję, że on jakkolwiek się zmieni. Dalej jest zaborczy i dalej wszystko wie najlepiej. Tak samo jak wcześniej nie słucha w ogóle co mam do powiedzenia i próbuje rozstawać mnie po kątach.
Wracaliśmy właśnie z pola treningowego gdy w oddali zobaczyłam Kankuro specrującego razem a Amu po piaszczystych ulicach. Ona jak zwykle nie wzruszona jak oprzystało na lodową królową a on czerwony jak dorodny pomidor. Wymknęłam się tacie tłumacząc się jakimś głupstwem i pobiegła za nimi. To w sumie jak ćwiczenie sztuki kamuflażu więc to część treningu.
Szłam za nimi aż do restauracji Tonga z najlepszymi w mieście kluskami. Usiedli we dwoje a ja niedaleko nich. Zamówili po mega porcji klusek a ja standardowy zestaw słodkich klusek na parze.
Kankuro nieśmiało zagadywał a Amu odpowiadała z rezerwą. Mało kto ie dział, że Amu jest bardzo wstydliwa więc ukrywa to za maską chłodnego usposobienia. Poprawiała włosy co jakiś czas i bawiła się wisiorkiem w kształcie języków ognia. Widać było, że mój szwagier jej się podoba i miałam nadzieję, że coś z tego będzie. Po posiłku ruszyli do specjalnego pomieszczenia gdzie można było trochę się obchodzić. W innych miastach miało się saunę a my mieliśmy chłodnie. Jedyne miejsce, w którym możesz oddychać swobodnie i bez problemu. Nie chwaląc się to był mój pomysł jakies 3 lata temu i ucieszył mnie duże zainteresowanie obiektem.
Zracji, że tam jest jedno duże pomieszczenie z kilkoma boksami do posiedzenia to nie wychodzilam do środka tylko obserwowałam z odległości wejście czy już wychodzą. Skupiam się na tym zadaniu i byłam zadowolona, że tak dobrze mi idzie.
- A mogę wiedzieć co robisz? - usłyszałam nagle nad uchem i podskoczyłam przestraszona.
- Chcesz, żebym dostała zawału? - uderzyłam męża w ramię.
- Nie ale zastanawia mnie dlaczego tu siedzisz? Powinnaś jakieś trzy godziny temu wrócić do domu. - założył ręce na klatce piersiowej.
- Ćwiczę śledzenie - burknęłam.
- Idę za tobą od restauracji i nawet mnie nie zauważyłaś więc co ty niby ćwiczysz? - Gaara nie był zadowolony.
- Ale ciebie to ciężko wykryć, bo poruszasz się za pomocą piasku.
- Zaskoczę cię ale cały czas szedłem za tobą więc masz dużo zaległości do nadrobienia a poza tym....
Nie słuchałam dalszego wywodu czerwono włosego moją uwagę zwróciła para wychodząc z budynku chłodni. Kierowali się teraz do salonu gier starej daty więc tam miałabym dużo więcej pola do popisu ale jak chciałam się ruszyć to nie mogłam tego zrobić. Spojrzałam na moje kostki, które byly spętane piaskiem.
- Znowu?
- Wracamy do domu. Jak tak bardzo chcesz poćwiczyć to możesz mnie śledzić i zobaczymy czy uda Ci się mnie oszukać - uśmiechnął się lekko.
- Ale ja chce ich śledzić - burknęłam zwiedziona.
- Jakbyś umiała to zrobić porządnie to byś mogła. Hmm.... Umówmy się tak każdego dnia możesz ich śledzić do momentu aż cię znajdę - cmoknął mnie w nos.
I znowu mnie w cos wmanawrował... Kiedy ja się w końcu nauczę....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top