Rozdział 3
Na dniu wolnym udało mi się kupić odpowiednio duża doniczkę dla Yoru, który stał niedaleko mojego łóżka. Więc czułam zapach drzewka gdy się budziłam i to pozwalało mi wytrzymać bez roślinności. Miało to swoje zalety nie ma roślin nie ma robili. Zakupiłam też hak, który wbiłam w ścianę tuż koło drzwi i wisiał na nim plecak.
Przez ten krótki okres czasu, który minął od mojego przybycia nie byłam na wielu misjach w zasadzie na całych trzech i to kilku dniowych. Myślałam, że jak wykaże się dużą skutecznością puszczą mnie na poważniejsze misje jednak tak się nie stało przez większość czasu byłam kimś w rodzaju sekretarki gdy Temari szła na misje.
Kazakage mało się odzywał i rzadko w zasadzie w ogóle nawiązywał rozmowę a ja żeby nie przeszkadzać w papierologii po prostu milczałam. Zawsze witał mnie pytaniem jak Yoru aż się zastanowiłam czy nie przynieść go do biura żeby sam mógł się go zapytać.
Kankuro poznałam tydzień po przybyciu gdy ten wrócił z misji. Bardzo go intrygowała moja maska więc przy każdym przypadkowym bądź nie spotkaniu próbował dowiedzieć się co jest pod nią. Jest też bardzo sympatyczny ale bywa też wredny i złośliwy więc jest dość zabawnie kiedy wpada w złość.
Dzisiaj miałam wolne wiec w zasadzie mogłam spać aż mnie boki rozbolą lecz ze sny wyrwało mnie walenie do drzwi. Nie przejmując się, że mam na sobie krótkie spodenki i stanik sportowy podeszłam do drzwi. Nie musiałam przejmować się maska, bo zawsze w niej śpię. Zdarzyło mi się nie raz umyć zęby przez maskę gdy byłam mocno zaspana.
Za drzwiami stała Temari, która dyszała jakby ją ktoś gonił.
- No co tak długo? - Spytała zirytowana i weszła do środka.
- Spałam - wyruszyłam ramionami i wstawiłam wodę na kawę.
- Mam sprawę.
- Oby to nie było nic głupiego, bo musiałam wstać z łóżka, żeby Ci otworzyć - powiedziałam z wyrzutem.
Temari usiadła przy dwuosobowym stole i zabębniła palcami w blat.
- Jest misja jako ambasador w Wiosce Ukrytego Liścia ale Gaara powiedział, że mogę iść tylko gdy załatwię zastępcę na ten czas. Kiedy chodzi o sprawy Wioski jest nieugięty.
- A co ja mam z tym wspólnego? - wyjęłam kubki i nasypałam kawy.
- Gaara potrzebuje sekretarza a ja chcę iść na te misje więc pomyślałam o tobie. - Spojrzała na mnie tymi niebieskimi oczyma i weź jej odmów.
- Ale wiesz, że ja bym się lepiej sprawdziła jaki ambasador - uśmiechnęłam się.
- Możesz pomarzyć. Gaara cie nie puści, chce wysłać Kankuro.
- Jak to mnie nie puści? - zalałam kubki wrzącą wodą.
- Też bym cie nie puściła, pójdziesz i nie wrócisz - powiedziała poważnie.
- Jeszcze przez kilka miesięcy jestem wypożyczona Wam więc bym wróciła - podałam Yoru jak co rano.
Postawiłam przed Temari kubek z panującym napojem, a swój zostawiłam na blacie kuchennym.
Spojrzała na mnie z uśmieszkiem.
- Ze mną się nie napijesz?
- Oczywiście, że nie - powiedziałam z uśmiechem. Chociaż przez maskę nie mogła tego zobaczyć.
- Gaara cie toleruje więc tylko ciebie mogę prosić. Nawet jak się drzesz na niego, on nawet nie reaguje. To jest wyczyn.
- Reaguje - powiedziałam a Temari spojrzała na mnie zdziwiona - lekko powieka mu drga więc wiem, że go to irytuje.
- Ale nie próbował Ci nic zrobić -machnęła ręką. Faktycznie miała rację.
- Dobrze to od kiedy mam Cie zastąpić?
- Tak w zasadzie to od teraz, skoro się zgadzasz to wyruszam jeszcze dzisiaj. Muszę się przygotować - powiedziała podekscytowana.
- Ale ja mam wolne dzisiaj! - nie byłam zadowolona z zabrania mi wolnego dnia.
- Wynagrodzę Ci to - obiecała po czym dopiła kawę i uciekła.
Westchnęłam, sprzątnęłam kubek oraz wypiłam swoją kawę.
W biurze Kazakage byłam jeszcze przed nim więc zdążyłam przygotować dokumenty do podpisu oraz poukładać listy i raporty. Gaara wszedł gdy przeglądałam się ogromnej mapie państw.
- Witaj, jak Yoru? - Pytanie, które będzie śniło mi się po nocach.
- Dzień dobry Kazakage, Yoru ma się dobrze nawet wypuszcza nowe gałązki.
- Zgodziłaś się zastąpić Temari na tak długo? - Zapytał znad czytanego właśnie raportu.
- Tak długo? A co to znaczy?
- Temari nie będzie prawie dwa miesiące - spojrzał na mnie poważnie.
No cóż w tym wypadku pozostało mi już tylko jedno a mianowicie...
- No to Kazakage będziesz miał mnie serdecznie dość jak Temari wróci. - Zaśmiałam się a w myślach pogroziłam blondynce pięścią - Tylko się nie zakochaj we mnie przez ten czas, bo jeszcze Ci ulegnę i będę spać na twojej wycieraczce oraz wyć serenady.
- Nie musisz się o to martwić - powiedział tak poważnie, że aż mi się głupio zrobiło ale zaraz dodał - wpuszczę Cię do środka.
Czerwonowłosy lekko się uśmiechnął po czym wrócił do czytania raportu.Poczułam jak policzki zaczynają mnie piec, odwróciłam się. Czy mi się wydawało czy Kazakage ze mną żartował?!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top