Twój chłopak jest tsundere? - [nie]poradnik dla początkujących
— Mam dla ciebie bojowe zadanie — Rosjanin usłyszał to zdanie, gdy razem z Kingą wypili pierwszy kieliszek pigwówki, którą Polka podpierdoliła ojcu.
Siedząca przed nim Polka była dla Aleksieja pewną enigmą. Absolutnie nie miał pojęcia co o niej myślał. Z pewnością do osób normalnych nie należała, a jej coraz to ,,ciekawsze" pomysły sprawiły, że zaczął zastanawiać się, czy nie powinien załatwić jej ekskluzywnego pobytu w jakimś ośrodku zamkniętym. Paradoksalnie jednak spędzał z nią coraz więcej czasu. Tak właściwie to ich wspólne spotkania przy kieliszku bimbru, wódki czy innego napoju wysoko-alkoholowego szybko wpisały się jako coś regularnego w jego nudnym i szarym świecie. Nieważne, jak jebnięta Polka by nie była Aleksiej musiał przyznać, że najzwyczajniej w świecie lubił jej towarzystwo. Była zabawna na ten swój dziwny i sarkastyczny sposób, lubiła pić i zajebiście grała w karty. Idealny kompan, prawda? Oczywiście nie było opcji, żeby przyznał się do tego samej Kindze. Polka i tak co chwilę rzucała do niego dwuznacznymi tekstami, które wybijały go z rytmu, a ją bawiły do łez. Gdyby dowiedziała się, że szczerze lubi spędzać z nią czas nie dałaby mu spokoju.
A czy nastolatka mówiła owe podteksty, bo chłopak naprawdę jej się spodobał czy robiła to dla jaj? Cóż, Aleksiej nie wiedział, czy w ogóle chce znać odpowiedź na to pytanie.
— Już się boję — mruknął sięgając po miseczkę pełną grzybków marynowanych w occie, których obecność była obowiązkowa na ich popijawach.
— Kojarzysz Węgry, nie? — zapytała, a gdy zobaczyła, że chłopak patrzy się na nią, jak na idiotkę postanowiła kontynuować. — Muszę go tu jakoś zagonić, ale nie ma opcji, żeby przyszedł z własnej woli.
— Nie podoba mi się dokąd z tym zmierzasz — stwierdził posyłając dziewczynie nieufne spojrzenie.
— Jeśli nie chce po dobroci to musimy zaciągnąć go tutaj siłą.
— Ja wiedziałem, że ty jesteś jebnięta, ale teraz to kurwa odleciałaś — odparł, nie do końca wierząc w to, co przed chwilą usłyszał. — Chwila! My?
— Tak towarzyszu, my — uśmiechnęła się chytrze.
— Dlaczego to brzmi tak niepokojąco w twoich ustach? — wymamrotał, zastanawiając się gdzie się takie pojebane stworzenie jak Kinga uchowało i kto temu pozwolił żyć w społeczeństwie.
~*~
Sprzedał się. Sprzedał się za trzy litry wódki i voucher na 50 zł do Empika. Może skończy w zimnym lochu w Budapeszcie, ale przynajmniej zachleje pałę i kupi sobie jakiś fajny komiks.
— Jesteś pewny, że ten worek wytrzyma? — Jego rozmyślania nad przyszłym więzieniem przerwała Kinga, która chowała się wraz z nim za krzakiem.
Razem z Polką, która ukradła ojcu terenowego suzuki (Aleksiej długo zastanawiał się, czy rodzice dziewczyny mają w ogóle pojęcie co robi ich córka, ale po jakimś czasie stwierdził, że skoro to właśnie oni ją wychowali muszą być tak samo jebnięci, jak ona) pojechali na Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie. To właśnie tu, według informacji Aleksieja, miał znajdować się Węgry, który wybrał sobie to miejsce w Polsce jako odpowiednie do wędkowania. Po drodze Kinga nie mogła się powstrzymać, aby nie opowiedzieć Rosjaninowi o jej wakacjach, spędzonych w znajdującej się na tym terenie Okunince. Dziwnym było to, że chłopak nawet nie musiał udawać, że go to interesuje. Gdy w końcu dojechali zwrócił uwagę na to, jak jej cała twarz rozjaśniała w wyniku wspomnień z dzieciństwa i nostalgii. Nie mógł się powstrzymać, aby się na ten widok nie uśmiechnąć.
Aktualnie natomiast znajdowali się w krzakach przy Jeziorze Białym, obserwując uważnie Węgra, który chillował bombę, popijając piwo i zagniatając zanętę. Kindze prawie zrobiło się przykro, że musieli przerwać mu jego spokojne popołudnie.
— Na luzie, to nie jest pierwszy raz, kiedy używam tego worka — Aleks zapewnił dziewczynę, że ich master-plan, wcale nie wymyślony na kolanie przy Perełce Miodowej, nie ma prawa się nie udać.
— Co?
— Co?
Spojrzeli się po sobie, Polka z pewnym niepokojem, natomiast Rosjanin zaśmiał się jedynie nerwowo.
— Nie powinieneś się jakoś, nie wiem, zamaskować? Węgry cię nie pozna? — Kinga postanowiła zmienić temat.
— Nie. Oprócz Rosji jedynym państwem, które mnie zna jest... Nieważne — urwał po przypomnieniu sobie pewnych niewygodnych rzeczy ze swojej przeszłości. Wzdrygnął się, oddalając od siebie to wspomnienie.
— Dlaczego mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz? — Polka zmarszczyła brwi, przyglądając mu się uważnie.
— Mogę sobie ukrywać przed tobą, co chcę — wycedził, wpatrując się ponownie w Węgra, który otwierał kolejną puszkę.
— Niedługo dotrze do ciebie, że nie — dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami niezbyt przejęta zdenerwowanym tonem głosu Rosjanina.
— Ty jesteś pierdolnięta, zdajesz sobie z tego sprawę, prawda?
— Z twoich ust to brzmi jak komplement — uśmiechnęła się.
Polka zanotowała sobie w głowie jego jakże dziwną reakcję na wspomnienie o pewnym państwie, aby wyciągnąć ją w niedalekiej przyszłości. Na razie miała ważniejsze rzeczy na głowie niż przeszłość Aleksieja, ale nie oznaczało to, że tak łatwo odpuści ten temat. Była niezwykle ciekawska i nasz rosyjski szpieg będzie miał okazję się o tym przekonać jeszcze wiele razy.
— Musimy go jakoś podejść — stwierdziła dziewczyna i ruszyła przed siebie w stronę Węgier. — Dobra, ja go zagadam, a ty go do wora.
— To nie ma prawa wyjść — westchnął, ale posłusznie poszedł za Kingą.
Dziewczyna dotknęła Węgra po ramieniu, aby zwrócić na siebie jego uwagę, ukradkiem patrząc, jak blisko jest Aleksiej z worem.
— Co jest kurde? — Węgry zmarszczył brwi, biorąc łyk piwa.
— Porwanie jest kurde.
~*~
— Nie wierzę, że nam się udało — stwierdził Aleksiej opierając się o biurko Kingi. Do czoła przykładał sobie zmrożone frytki, bo Węgier nie chciał grzecznie wejść do worka i odwinął się kolanem. Tuż obok niego w podobnej pozie znajdowała się sama prowodyrka całego przedsięwzięcia, niezwykle z siebie zadowolona.
— Mówiłam, że wszystko pójdzie gładko — powiedziała dumnie.
— Mhm, zajebiście gładko — mruknął, odkładając frytki na biurko.
— Bardzo boli? — Kinga spojrzała na chłopaka z udawaną troską. Aleksiej przewrócił oczami i miał zamiar w jakiś sposób jej odgryźć, ale w tym momencie Węgry postanowił wrócić do przytomności.
— Możesz ze mnie zejść? — wycedził Węgier do pewnej natrętnej istoty, która przykleiła się do niego i nie wyglądało na to, że miała zamiar przestać.
— Huniś! — po pomieszczeniu rozszedł się piskliwy głosik, który mógł należeć jedynie do Austrii.
— Kurwa, mój łeb — wymamrotał ,,Huniś" i gdy chciał się złapać za głowę zorientował się, że jego ręce są przywiązane do krzesła. Wraz z resztą jego ciała.
— Co jest kurwa — posłał swoim porywaczom wkurwione spojrzenie, mając nadzieję, że zmobilizuje ono Kingę i Aleksieja do naprawienia swoich grzechów i wypuszczenia go na wolność. Na jego nieszczęście owy wzrok został zignorowany.
— Nieważne, jak bardzo mnie to bawi nie popieram molestowania, zjeżdżaj z niego simpie jebany — odezwała się Kinga.
Austria, oczywiście, kompletnie zignorowała słowa Polki. Była zbyt zajęta bawieniem się włosami Węgra, który powoli tracił chęci do życia.
— Czyli simpowania nie popierasz, ale porwania są już git? — Aleksiej nie mógł nie skomentować paradoksu systemu wartości Polki.
— Ale kto pytał — westchnęła dziewczyna. — Twoja pomoc była nieoceniona, możesz już spierdalać — dodała i wskazała na drzwi przed sobą.
— Ależ ty urocza — mruknął Rosjanin.
Kinga tylko przewróciła oczami i ku zdziwieniu chłopaka wspięła się na palcach, aby złożyć na jego policzku delikatny pocałunek.
— Dziękuję — uśmiechnęła się, a w jej oczach Aleksiej zobaczył iskierki rozbawienia. Była absolutnie niemożliwa.
Rosjanin mimowolnie zrobił się czerwony, ku uciesze Kingi, i z prędkością światła wybył z pomieszczenia, uprzednio szybko żegnając się z państwami.
— A wy to co? — odezwał się Węgier, unosząc jedną brew do góry.
— Nic takiego — rozbawiona Polka machnęła nonszalancko ręką. — Podobam mu się, ale nie ma jaj, aby to przyznać.
— O, to tak jak ty! — stwierdziła Austria, wskazując na przywiązanego do krzesła mężczyznę.
— I dotarliśmy wreszcie do konsensusu tego spotkania! — Kinga klasnęła w dłonie, uśmiechając się z zadowoleniem.
— ,,Spotkanie" to spore nadużycie — skwitował Węgry, oceniając, jak mocne jest wiązanie na jego nadgarstkach. — I co ty pierdolisz? Jaki konsensus?
— Wszyscy wiemy, jakimi uczuciami darzysz Austrię — zaczęła Kinga.
— Co kurwa?
— Ale jesteś zbyt... — nastolatka zatrzymała swoją przemowę, starając się znaleźć odpowiednie określenie. — No, sobą żeby się do tego przyznać.
— Ja do Austrii nic nie czuję — przerwał jej, nie mogąc dłużej słuchać tych fałszywych oskarżeń. — Oprócz obrzydzenia, możesz mnie, kurwa, nie molestować? — zwrócił się do wspomnianej kobiety, która uporczywie trzymała się jego szyi.
— Ale Kinga ma rację! — Austria zignorowała jego polecenie.
— Gdyby wszyscy to wiedzieli ich życie byłoby prostsze — westchnęła Polka, ale szybko powróciła do wcześniejszego tematu. — Nie męczy cię to ciągłe udawanie, że masz kompletnie wypierdolone? Rozumiem gdybyś naprawdę miał, ale, no kurwa, nie masz. Musisz się z tym wreszcie pogodzić. — stwierdziła i usiadła na swoim fotelu. — Mam dziwne wrażenie, że tylko ty w to wierzysz.
— Ja nic nie udaję. I nie mam obowiązku ci się zwierzać, a przede wszystkim to nie mam obowiązku tu być — odparł, nadal kombinując z wiązaniem. — Miałem zajebiście zaplanowany dzień, a ty wsadziłaś mnie do jednego pomieszczenia z tą wariatką, która nie rozumie pojęcia ,,przestrzeń osobista".
— Kurwa, ale z ciebie tsundere — podsumowała Kinga.
— Jaka, kurwa, tsundera?
— Spytaj się Japonii — odpowiedziała, urywając ten temat. — Więc gdyby Austria sobie kogoś znalazła, to miałbyś w to również wyjebane, tak? — zapytała, ukradkiem obserwując poczynania mężczyzny. Uśmiechnęła się triumfalnie, widząc, że po wyswobodzeniu się nie spierdolił. Wręcz przeciwnie: dłonie Węgra momentalnie pojawiły się na talii i udzie dziewczyny, uparcie siedzącej na jego kolanach. Kinga zaśmiała się w duchu, orientując się jak dziecinna jest ta sytuacja. I te istoty miały być odpowiedzialne za jedne z najważniejszych wydarzeń w historii Europy? Z drugiej strony stwierdziła, że jest to w pewien sposób poetyckie. Gdy w grę wchodzą uczucia oni zachowują się tak samo nieporadnie, jak ludzie. A nawet gorzej.
— Dokładnie! — Głos Węgier wyrwał Kingę z rozmyślań, przypominając, co miała tak właściwie robić. — Lepiej dla mnie, w końcu mnie zostawi w spokoju.
— Nieprawda — Austria zaśmiała się perliście. — Gdy myślałeś, że coś jest pomiędzy mną a Włochami to wpadłeś w szał — przestała się śmiać, ale jej oczy nadal były roześmiane. Ten widok, jak i samo przypomnienie o tamtym, niezbyt przyjemnym wydarzeniu, sprawiły, że Węgry nie miał pomysłu, jak się wybronić. Był na przegranej pozycji, zdając sobie sprawę z tego, że Austria ma rację. Nie miał zamiaru jednak się do tego głośno przyznać.
Natomiast Kinga zaczęła mocno szanować Austrię. Okej, odstawiając zabory na bok, ta dziewczyna zakochała się prawdopodobnie w najgorszej osobie w jakiej mogła, a i tak nie dawała się spławić. Dobrze wiedziała, że nie jest Węgrom obojętna i nie miała zamiaru odpuścić. Ktoś mógłby uznać to za obsesję, albo masochizm, ale Polka widziała to jako akt determinacji. A to w ludziach zawsze bardzo ceniła.
— Ej, mordo. Skoro się rozwiązałeś — w tym momencie wskazała na wolne od sznurów ręce Węgier — to czemu nie uciekłeś, tylko przytrzymujesz Austrię, do której, i tutaj pozwolę sobie zacytować, absolutnie nic nie czujesz? — Jej głos był przepełniony szyderą, ale nie zamierzała się na tym zatrzymać. — Tak mocno próbujesz zgrywać typa mającego wszystko w dupie, że ominąłeś moment, w którym zaczęło ci zależeć. Starasz się udawać, że tak nie jest, ale absolutnie ci to nie wychodzi. Ty przecież sam sobie w to nie wierzysz. No bo kurwa, skoro to był jedynie zakład to dlaczego się potem od niej nie odciąłeś tylko dalej kontynuowałeś tę relację?
Cechą charakterystyczną Polki była jej nieumiejętność ugryzienia się w język. Nigdy nie przemyślała swoich słów, mówiła i robiła dokładnie to, na co miała ochotę, nieważne, że bardzo często owe zachowanie spotykało się z niezbyt przyjemnymi konsekwencjami. Jej słowa rozeszły się echem po pomieszczeniu i wywołały potężną niezręczną ciszę przez kolejne minuty, którą postanowiła przerwać Austria.
— Jaki zakład? — poruszyła się nerwowo, mając nadzieję, że się przesłyszała.
— Ach gówno, tutaj my idziemy znowu — Kinga walnęła głową w stół, nie wierząc w to, co się dzieje. Szczerze wierzyła, że Austria o legendarnym zakładzie już wie. Jakby, kurwa, jakim cudem nic o tym nie wyszło przez tyle lat?
— Skąd ty o tym wiesz? — Węgry spojrzał na nią spanikowany.
— Czechy mi trochę opowiedział, jak piliśmy ostatnio — mruknęła, podnosząc łeb.
— O co ty się z nim założyłeś..? — wyszeptała Austria, próbując wszystko sobie poukładać w głowie.
— On miał poderwać Francję, ja ciebie — odpowiedział, ale w jego głosie brakowało typowej dla niego pewności siebie. Wydawać by się mogło, że Madziar szczerze żałował popełnionych czynów.
— Ale my wtedy… — zaczęła i gdy dotarł do niej jeden, cholernie nieprzyjemny fakt w jej oczach pojawiły się pierwsze łzy. — To był mój pierwszy raz, a tobie chodziło o jakiś zakład?! — Austria rozpłakała się już na dobre, a Węgry zmieszał się delikatnie, nie do końca wiedząc, co ma zrobić. Poczuł, że zbliża się kolejny atak migreny.
— To był twój pierwszy raz?! — Kinga wstała z fotela oburzona nowymi informacjami. — W którym momencie twój rozum i godność człowieka powiedziały bajo jajo? Bo z tego co widzę, to już kilka wieków temu — zwróciła się do Węgra.
— Nie krzycz, już wystarczy, że łeb mnie boli przez jej ryczenie — jęknął, masując się po czole.
— Dziewczyna, która jest w tobie kurewsko zakochana właśnie dowiedziała się, że wasza cała relacja bazowana jest na zakładzie. O alkohol. I ty się dziwisz, że ryczy? — spojrzała na niego, jak na kretyna. — Ja osobiście jestem wielką fanką wódeczki, ale kurwa, są jakieś granice! — dodała, a na jej twarzy wypisane było załamanie i brak wiary w swojego rozmówcę. — Swoją drogą, to brzmi jak fabuła prawie każdego fanfika na wattpadzie, ja pierdolę.
— Na czym?
— Taka spierdolona aplikacja, nie interesuj się — odpyskowała. — Ty się lepiej zastanów co zrobić, żeby się uspokoiła.
— Dlaczego ty taki jesteś? — odezwała się Austria, próbując powstrzymać łzy lecące po jej rumianych policzkach. — Dobrze wiem, że jestem dla ciebie ważna, a ty nadal decydujesz się na to, aby udawać, że wcale tak nie jest i wolisz mnie co chwilę ranić. Bo jesteś tchórzem!
Chwilę potem pragnęła, jak najszybciej zejść z kolan Węgra, ale ten natychmiast ją zatrzymał na miejscu. Zrobił to instynktownie, najzwyczajniej w świecie nie chciał, aby kobieta przestała być blisko.
— To wcale nie tak… — wymamrotał ledwo słyszalnie, unikając jej wzroku.
— To jak? — spytała Kinga, ale zaraz zmarszczyła brwi, widząc, że mężczyzna przymierza się do zapalenia papierosa. — Ale z fajkami to wypierdalasz na dwór.
— Kurwa, ale ja muszę.
— A co? Stresujesz się może czymś? — Kinga uśmiechnęła się chytrze, obserwując jak ten chowa paczkę szlugów do kieszeni i, nie wiedząc, co zrobić z dłonią, zaczyna kręcić kółka na udzie Austrii.
— Ty się będziesz smażyć w piekle, kurwa — warknął, a Polka jedynie się zaśmiała. To nie tak, że pierwszy raz słyszała to zdanie w swoim dziewiętnastoletnim życiu.
— No to w końcu, jak to jest? — wyszeptała Austria. — Mówisz jedno, robisz drugie i oczekujesz, że za tobą trafię! Tak ciężko ci się określić? — westchnęła, denerwując się, że Węgier uparcie unika jej spojrzenia. — Nie pasuje ci, gdy zwracam na ciebie uwagę, ale gdy cię ignoruję to jesteś jeszcze gorszy. Mam wrażenie, że tobie odpowiada to, żebym za tobą latała, ale panicznie boisz się odpowiedzialności. Zachowujesz się jak dziecko! — Im więcej słów wychodziło z ust kobiety, tym bardziej zagubiony wydawał się być Madziar. Nie wiedział, czy powinien się bronić, czy może pokornie przeprosić. Nie był jednak pewien, czy jego ego wytrzymałoby to drugie. — Jeśli naprawdę chodziło ci jedynie o ten durny zakład, to czemu nadal robisz mi nadzieje?
— Skończ ryczeć — westchnął cierpniętniczo, patrząc się w okno, ścianę, czy nawet doniczkę z jakąś prawie martwą roślinką. Skupiał się na wszystkim, tylko nie na twarzy Austrii. Wybrał najprostszą opcję, co spotkało się z niezadowoleniem nie tylko u kobiety, która momentalnie zniknęła z jego kolan, ale też uważnie przysłuchującej się całej sytuacji Kindze. Polka absolutnie nie rozumiała zachowania Węgra, który nie dość, że krzywdził Austrię to i również samego siebie. Od razu zauważyła, że na twarzy mężczyzny przebiegł smutek, gdy dziewczyna się od niego odsunęła.
— Nawet nie wiem dlaczego się czegokolwiek spodziewałam… — szepnęła, posyłając Węgrom zawiedzione spojrzenie. Chwilę potem skierowała swoją uwagę na Kingę i zmusiła się do uśmiechu. — Miło, że spróbowałaś, ale już lepiej, jak pójdę. — Jej oczy ponownie zaczęły się szklić, więc jak najszybciej wyszła z pomieszczenia, żeby nie okazywać jeszcze dobitniej, jak słaba jest.
Kinga nie odpowiedziała. Nie była w stanie, bo serce jej się krajało na widok załamanej Austrii, która w przeciągu minut z ciągle uśmiechniętej i radosnej dziewczyny stała się zapłakanym wrakiem człowieka ze złamanym serduszkiem. Współczuła jej, rozumiejąc, jak boleśnie mogą ranić miłosne zawody. Chociaż doświadczenie Polki było niczym w porównaniu do tego, co Austria miała z Węgrami od wieków, to i tak była w stanie domyśleć się, jak bardzo chujowo się czuła. Gdy uwolniła się od swoich myśli, które przypadkowo przypomniały o jej dosyć żałosnej historii miłosnej, skierowała swój wzrok na Węgra.
— Matka spierdoliła się z tobą ze schodów, jak byłeś niemowlakiem? — zaczęła całkiem, jak na nią, spokojnie.
— Co? — On również musiał się otrząsnąć z tego, co się przed momentem wydarzyło, więc sens słów dziewczyny nie do końca do niego docierał. Jedynym, co rozbrzmiewało w jego głowie był zawiedziony głos Austrii.
— Chujów sto — odparła bez zastanowienia. — Dlaczego ty to sobie robisz, co? Przecież widzę, że ciebie też to boli, nie udawaj zimnego skurwysyna skoro nim nie jesteś.
— To jest bardziej skomplikowane niż ci się wydaje — wycedził. — I ja jestem zimnym skurwysynem.
— Proszę, oświeć mnie — powiedziała, całkowicie ignorując drugą wypowiedź państwa.
— Pierwszy raz zobaczyłem Austrię, gdy miałem się akurat spotkać z Niemcami… — zaczął, skupiając się na tamtych wydarzeniach, aby niczego nie pomylić.
— Aha, czyli historia życia. Robi się coraz ciekawiej — przerwała mu rozbawiona Kinga, która wygodnie rozłożyła się na swoim fotelu i sięgnęła do magicznej szafeczki w poszukiwaniu magicznego trunku.
— Masz więcej? — zapytał Węgier z nadzieją, gdy ta otworzyła setkę lubelskiej o smaku gruszkowym.
Kinga musiała zastanowić się przez chwilę. Nie lubiła dzielić się alkoholem, ale przypomniała sobie, że w sumie to Węgra porwała i zajebała mu wędki, więc ludzka przyzwoitość nakazywała jej spełnić jego życzenie. A, jak się zapewne domyślacie, przyzwoitość była cechą charakterystyczną tej jakże kulturalnej Polki. Wygrzebała więc kolejną buteleczkę i cisnęła nią w swojego rozmówce, który bezproblemowo ją złapał.
— Wracając — odchrząknął, odkręcając korek. — To było na długo przed tym, jak miała własne państwo. — W tym momencie zrobił przerwę, aby wyzerować zawartość setki. — Wyszła ubrana w jakieś jedwabie, włosy miała spięte w chuj wie co. A wiesz, jak ja wyglądałem? Byłem cały upierdolony w błocie i krwi, bo dosłownie pół godziny wcześniej próbowano mnie zabić. Ona tylko spojrzała na topór, który miałem u pasa i odwróciła głowę.
— I co? Ty się wtedy w niej zakochałeś? — wtrąciła Kinga, nie mogąc powstrzymać się od szyderczego uśmieszku.
— Po prostu zrobiła na mnie wrażenie — przewrócił oczami, niezwykle niezadowolony, że nastolatka mu przerywa. — Ale to pokazuje, jak wielka jest pomiędzy nami przepaść. Ja dla Zachodu i całej reszty świata zawsze będę tylko barbarzyńcą, a Austria, przez swoją niewinność, powinna się ode mnie odczepić.
— Ale skoro tak twierdzisz, to czemu nie jesteś w stanie z niej w stu procentach zrezygnować? — odezwała się Polka, upewniając się, że jej towarzysz już skończył. — Nie chcesz mieć z nią nic do czynienia, ale równocześnie masz problem, gdy się tobą nie interesuje. Jakbyś był tak bardzo przyzwyczajony do uwagi, którą od niej dostajesz, że nie potrafisz sobie bez niej poradzić.
— Nie wiem, kurwa — westchnął, wlepiając swój wzrok w sufit.
— To kurewsko oczywiste, że potrzebujesz jej bliskości. Ale w takiej sytuacji nie możesz się bać przytulenia — zauważyła, spoglądając na niego z politowaniem. — Z twoich słów łatwo można wywnioskować, że czujesz się jej nie godny, ale serio, kogo to obchodzi? Austria ma wyjebane w to, jaki jesteś — dodała, zakładając ręce na piersi. — Inaczej by za tobą nie latała, niczym pojebana.
— Ty się jednak rzeczywiście nie nadajesz na terapeutę.
— Och, ja przepraszam bardzo, że nie mam zamiaru rozkładać twojego spierdolenia na czynniki pierwsze i analizować twojej samooceny, której stan jest gorszy niż warunki pogodowe podczas konkursu skoków narciarskich w Ruce — odparła oburzona słowami Węgra. — Nie moja wina, że jesteś przypadkiem absolutnie niereformowalnym i w imię idei bezsensownej niczym pogoda w moim pięknym kraju postanowiłeś krzywdzić siebie i osobę, na której udajesz, że ci nie zależy.
Węgry otworzył usta w celu obrony swojej godności, ale Kinga już się odpaliła. Było więc za późno, aby ją powstrzymać.
— I ja nie jestem terapeutką — dodała, a w jej oczach pojawiło się coś na wzór cierpienia. — Jestem maturzystką, która w tym tygodniu przeszła piąte załamanie nerwowe. — Po swoim rancie przyłożyła setkę, którą wcześniej odłożyła zaaferowana opowieścią Węgra, do ust i szybko wypiła swój ukochany trunek. Wzięła głęboki oddech i poprawiła się na fotelu.
— A, czy u ciebie wszystko w porządku? — zapytał Węgier, marszcząc brwi.
— Nie zmieniaj tematu — odpowiedziała z dziwnym spokojem. — Ty lepiej idź za nią i wytłumacz żeś debil i palant i błagaj o wybaczenie — poradziła. — Oboje dobrze wiemy, że długo bez niej nie dasz rady — uśmiechnęła się, ale tym razem w jej uśmiechu nie było ani grama pogardy. — Hej, faktycznie jesteś książkowym tsundere.
— Co to, kurwa, znaczy?!
*******
Tak, ja też mam załamania nerwowe w związku z maturą. Właściwie mam dwa stany: stan nerwowy i stan wyjebania. Następują po sobie naprzemiennie XD
Ale wracając do rzeczy ważniejszych, obiecuję, że nasz polsko-rosyjski duet już nie będzie nikogo porywał. Chociaż nie, z pewnością nie mogę tego zapewnić.
Mam nadzieję, że bawiliście się dobrze! Ja legitnie jestem z tego rozdziału całkiem dumna.
Raczej nie wyrobię się z kolejnym przed maturami, więc jeśli bym zniknęła na dłuższy to albo opijam, że się udało, albo opijam, że się spierdoliło.
Dobra, spierdalam nakurwiać historię, bajo jajo!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top