Rozdział 2

Marrie

Spacerujemy po podziemiach i dużo mi daje że Piotr trzyma mnie za rękę. Didaje mi w ten sposób pewnej otuchy i ciepła. Oraz zaznacza swoją obecność i wsparcie. Ulice piekła są praktycznie opustoszałe, ale nagle na kogoś wpadamy. Tym kimś okazuje się być moja starsza siostra Regina. Brunetka rzuca Piotrowi złe gardzące spojrzenie. Odpowiada jej tym samym. Z jego gardła wydybowa się ostry warkot przypominający wycie groźnego wilka. Tym razem to ja ściskam jego dłoń żeby dodać mu otuchy.
- Czego chcesz?- syczy Piotruś do Reginy.
- Porozmawiać z siostrą.- odpowiada spokojnie ta, bez ogród co mnie zadziwia i jednocześnie szokuje. Zwracam siędo Petera nie czekając na jego pozwolenie.
- Porozmawiam z siostrą chwilę. Proszę poczekaj tu.- proszę go ale wiem że to nic nie da.
- Nie ma mowy.- odwarkuje Piotr i ściska mocniej moją dłoń.- cokolwiek to jest możesz mówić przy mnie. Ja nigdzie jej nie puszczę.- syczy nie panując nad sobą.
- Piotrze uspokój się.- lroszę go ponownie ale z marnym rezultatem.- Cokolwiek to jest możesz mówić przy Piotrze.- zwracam się do siostry. Regina robi złowrogą minę.
- Nie, ma mowy.- powtarza jego słowa.- ja mu nie ufam. Za grosz. I jeśli mam z tobą porozmawiać to tylko na osobności.- syczy groźnie Regina.
- Ale ja ufam! - odwarkuje.- nie możecie się dogadać!? Dla mnie? Regina wzdycha jakby miała tego wszystkiego dość.
- No dobrze. - kapituluję.- chodźmy. Cmokam Petera szybko w usta.- nie długo wrócę.- mówię.- nie martw się.
- Nie martwie się.- odpowiada.- bo mam cię na oku. Kiwam głową i odchodzę z siostrą.

Piotruś Pan

Jeśli Regina spróbuje jakiś sztuczek żeby mi ją odebrać, pozbedę się jej. Nikt nie wejdzie mi więcej w drogę. Nikt nie wejdzie między nas. Między mną a Marrie. To tylko mój aniołek.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top