𝐅𝐥𝐨𝐰𝐞𝐫𝐬 𝐟𝐨𝐫 𝐌𝐨𝐦
Minęło dokładnie 13 dni, gdy w kwiaciarni pojawiła się znajoma czupryna bruneta. Cameron uśmiechnął się szeroko, podchodząc do blondynki.
- Hej. - powiedział, po czym podszedł do znajomej.
- Hej. - odpowiedziała beznamiętnie, bowiem była dość zniesmaczona faktem, iż będzie musiała pomagać chłopakowi wybrać bukiet dla jego kolejnej zdobyczy. - Wybacz, ale dzisiaj obsłuży Cię moja koleżanka. - próbowała się wymigać.
- Dlaczego? - spytał zbyt głośno.
- Bo... Bo ja mam teraz inną klientkę! - stwierdziła ożywiona, podchodząc do kobiety, która dopiero weszła do lokum. Liczyła, że dzięki temu nie będzie musiała się nim zamartwiać. Za to Cameron rozdziawił buzię, totalnie zdziwiony zachowaniem dziewczyny.
- Okej. Poczekam. - stwierdził spokojnie.
- Nie ma takiej potrzeby. Jessica chętnie ci pomoże. - rzekła, wskazując na brunetkę, którą Cameron ostatnio zbył.
- To ważne, więc poczekam. - powiedział opanowany.
- Kolejna laska jest dla ciebie taka ważna? - spytała ironicznie, podając klientce pęk kolorowych kwiatów.
- Ta laska to moja mama. - zaoponował, kryjąc rozbawienie.
- Och.. - dziewczyna zalała się rumieńcem. - Do widzenia - powiedziała do wychodzącej kobiety. - W takim razie... - odwróciła się w poszukiwaniu swojego celu. - To się może nadać. - stanęła naprzeciw młodego mężczyzny, prezentując co takiego wymyśliła.
- Idealnie. - zachwycił się Cameron. - Dzięki. - złożył szybkiego całusa na policzku Rose, przez co ta znów się zarumieniła.
- Nie ma za co. - odparła z szerokim uśmiechem, wręczając mu donicę z przepięknym słonecznikiem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top