||9||
HyeMi niepewnie, bo niepewnie, ale zaczęła jeść swój deser, chowając się za swoją przyjaciółką najbardziej, jak tylko się dało. Spuściła też swoją głowę w dół, żeby nie zobaczył jej twarzy.
W sumie sama nie rozumiała po co to robiła, dlatego poderwała gwałtownie swoją głowę i od razu tego pożałowała.
JeongGuk rozglądał się właśnie po pomieszczeniu, w celu znalezienia najlepszego wolnego miejsca dla siebie i swojej towarzyszki. Pech chciał, że HyeMi uniosła głowę akurat wtedy, gdy chłopak powędrował wzrokiem w stronę jej i jej przyjaciółki.
I pech chciał, że Guk zajął miejsce akurat stolik przed nimi, siadając tak, że miał idealne pole widzenia na Hye.
- Jest pełno wolnych stołów, po cholerę siadał akurat przed nami? Y, w sensie za Tobą. - wyszeptała Hye, nachylając się do swojej przyjaciółki, aby on ich nie usłyszał.
- No, a jak myślisz? Wiadomo, że specjalnie. - RaeWon wzruszyła ramionami i wzięła kolejną łyżeczkę lodów do buzi.
- Och, wkurza mnie takie zachowanie. Teraz nie mogę zjeść w spokoju, bo on się ciągle tutaj patrzy. - oburzyła się po cichu HyeMi.
- Na Ciebie się zawsze wszyscy patrzą, wiesz? - powiedziała sarkastycznie starsza i odstawiła na bok pusty pucharek po deserze.
- Jesteś okropna, wiesz? - Rae zaśmiała się, a Hye zaraz po niej. Obie uważały, że taka przyjaźń jest znacznie lepsza od tej, w której ciągle ktoś sobie słodzi i jest nieszczery.
- Ty, ale powiem Ci, że ten.. Yy.. Jeo.. - nie było dane jej skończyć, ponieważ Hye szybko ją uciszyła. Panikowała. Bała się, że chłopak usłyszy, że rozmawiają o nim, mimo że Rae wcale nie mówiła głośno. - JeongGuk jest naprawdę przystojny. I w dodatku dobrze zbudowany. - kontynuowała szeptem.
- Wiem. - dziewczyna rzuciła krótko i zamyśliła się, patrząc w swój prawie nienapoczęty deser. - Ciekawe kim jest ta dziewczyna. Może to jego?
- Pewnie tak. Wiesz, on jest przystojny, ona też do brzydkich nie należy. Tacy przeważnie trzymają się razem. Poza tym, przyszli we dwoje, także wygląda to dość jednoznacznie - wypowiedziała się RaeWon. Sama zaciekawiła się dziewczyną towarzyszącą chłopakowi.
- Pewnie tak. - Hye zaczęła w końcu jeść swoje lody, jednakże nie mogła dokończyć ich w spokoju. Czuła na sobie wzrok starszego, dlatego uniosła ten swój. No i wiedziała. Wiedziała, że się patrzy. Na jego twarzy gościł dość dziwny uśmiech, gdy wyciągała łyżeczkę z buzi. Puściła mu pytające spojrzenie.
- Ty, on jest kurwa przerażający. Wyciągam tę łyżeczkę, a on się dziwnie uśmiecha. I nie wymyślam! - uniosła się nieco, przez co wzrok niektórych klientów skierował się właśnie na nią. Ona uśmiechnęła się jedynie przepraszająco i spuściła głowę ze wstydu.
- I co się drzesz? - zaśmiała się Rae. Często się z niej śmiała, także było to kwestią przyzwyczajenia dla Hye.
- Dobra, skończ.
- A ty skończ w końcu jeść te lody. Zawsze zjadasz wszystko przede mną, a teraz jesteś daleko w polu. Nie zamierzam tutaj siedzieć Bóg wie ile. Wykorzystaj swój super dar wielkich kawałków i chodź stąd. - powiedziała zniecierpliwionym głosem starsza.
- Och, dobra. - Hye miała wziąć już kolejną łyżeczkę do ust, kiedy to chłopak wstał od stolika wraz z tamtą dziewczyną. Spanikowana dziewczyna, sama nie wiedziała czym, ale spanikowana, wymyśliła byle jaki temat i zaczęła nawijać do swojej przyjaciółki.
Ponownie pech chciał, że Guk musiał pójść do wyjścia, które znajdowało się niedaleko za Hye. Dziewczyna, z którą przyszedł, szła przed nim, dlatego wykorzystał to i zatrzymał się przy stoliku dwóch przyjaciółek.
- Mama chciała dziś do Ciebie dzwonić, ale jak już Cię spotkałem to przekażę. Prosiła, żebyś przyszła w sobotę i w niedzielę.
- Dlaczego w dwa dni i to w dodatku pod rząd? Przecież wyrobię się w pół dnia bez problemu. - Hye, mimo że oburzona, to próbowała zachować spokój. Bała się, że ten przychlast nagada swojej mamie, że ma jakieś „ale" i ta ją zwolni. W tym momencie zrozumiała też, że przez cały jego pobyt w kawiarnii stresowała się właśnie tym. Tym, że ona powie lub zrobi coś niewłaściwego, a on wykorzysta to przeciwko niej. Stresowała ją też jego towarzyszka. I fakt, że non stop się patrzył.
Chłopak miał już coś mówić, ale dało się usłyszeć krzyk „Gukie, idziesz?" tej, pożal się Boże, laski.
- Przyjdź, a się dowiesz. - powiedział chłodnym tonem i skierował się w stronę czekającej na niego dziewczyny.
- Słyszałaś głos tej typiary?! Jak on może z nią rozmawiać. Ona skrzeczy, a nie mówi.
- Słyszałam jego głos. Męski głos. I ta chrypa... - rozmarzyła się Rae. - Nie, Hye, ja nie rozumiem dlaczego ty go wyzywasz. - kontynuowała po chwili, racząc w końcu młodszą spojrzeniem.
- Nie, dobra. Rozumiem, że mnie wcześniej nie słuchałaś. Zresztą, nic nowego. Nikt mnie nigdy nie słucha, a ja zawsze mam rację. - powiedziała zrezygnowana osiemnastolatka i wstała od stołu.
- A Twój deser? Nie kończysz?
- Nie, nie chcę już. Chodźmy do mnie. - Rae zgodziła się ochoczo. Miała już dość siedzenia w galerii.
><
Po około godzinie dziewczyny były już w skromnym mieszkanku HyeMi. Dziewczyna zrobiła drinka sobie i swojej przyjaciółce. I nie przejmowały się tym, że jutro szkoła, a było już dość późno. Po prostu go wypiły. No i jeszcze jednego. Ale na dwóch się skończyło.
Rae wróciła do siebie dopiero koło dwudziestej drugiej. Hye, po jej wyjściu, umyła szklanki i poszła wziąć prysznic.
Po skończeniu wieczornej rutyny po prostu poszła spać.
><
Właśnie rozpoczął się kolejny tydzień męczarni. HyeMi wyłączyła szybko drażniący budzik i leniwie usiadła na łóżku.
Wstała i otworzyła stosunkowo dużą szafę do małego pokoju. Stała przed nią i dumała co na siebie włożyć. Po kilkuminutowym dylemacie w końcu zdecydowała. Poszła do łazienki i tam się przebrała, rozczesała włosy i zabrała się za makijaż.
Gdy już skończyła poranną rutynę, poszła zrobić sobie koktajl na śniadanie. Normalnie zjadłaby coś innego, ale nie miała czasu. Odstawiła brudną butelkę do zlewu i ponownie poszła do łazienki, żeby umyć zęby. Po chwili wyszła na korytarz i ubrała buty. W pośpiechu wzięła torbę i wyszła z mieszkania.
Będąc już na dole, otrzymała SMSa od Rae, żeby przyszła pod jej klatkę. Miała po drodze, także szybko się zgodziła.
Po kilku minutach dziewczyny były już razem. Obie, ledwo po przywitaniu, zaczęły narzekać na szkołę. Nie lubiły tych ludzi. Tylko kilku było naprawdę w porządku, a reszta? Reszta to zwykłe fałszywce.
- Dzisiaj wychodzę z TaeHyungiem. Hye, boję się. - RaeWon diametralnie zmieniła temat, gdy tylko weszły na teren placówki.
- Ej, patrz. On tam stoi. - powiedziała młodsza i głową wskazała miejsce, w którym znajdował się chłopak.
- On stoi z jakąś laską. Kurwa, no i jeszcze ją przytulił. - to drugie Rae wypowiedziała nieco ciszej, znacznie smutniejąc. - Widziałaś jacy byli uśmiechnięci? Mówiłam Ci, że on na pewno jest wdzięczny, że jego siostra przerwała nam wtedy ten niedoszły pocałunek. Przecież oni na bank są razem. - ciągnęła dziewczyna z widocznymi już łzami w oczach, co nie umknęło uwadze jej przyjaciółki.
- Hej, Rae, nie płacz. - Hye zamknęła w objęciu nieco niższą. - To, że się przytulili, nie oznacza, że są razem. Nie nakręcaj się. Dzisiaj z nim wychodzisz, to we.. - nie mogła dokończyć, bo RaeWon jej przerwała.
- Nigdzie z nim nie idę. Niech sobie idzie z nią.
- Daj spokój. Pójdziesz na to spotkanie. On na pewno zauważy, że coś jest nie tak. Zna Cię bardzo dobrze. Co prawda, nie lepiej ode mnie, ale wciąż dobrze. A jeżeliby nie zauważył, to sama zapytaj o tę dziewczynę. W końcu jesteście przyjaciółmi i masz prawo wiedzieć. - mówiła opanowanym głosem Hye. - Chodź. - pociągnęła starszą za rękę, słysząc dzwonek rozpoczynający lekcje.
><
- Ja pierdole, ten dzień gorszy już być nie może. - fuknęła Rae. - On się do mnie praktycznie w ogóle nie odzywał. Znikał gdzieś na przerwach. Hye, ja się boję. Boję się, że go stracę. Że ona mi go odbierze. - kontynuowała, powstrzymując płacz.
- Wiem, widziałam. Ale spokojnie, nie wiemy jak jest. O której masz się dzisiaj z nim spotkać?
- Nigdzi.. - przerwała jej Hye, pytając stanowczo „O której?", a dziewczyna głęboko westchnęła i odpowiedziała cicho „O siedemnastej".
- W takim razie, wypytasz go o wszystko. Koniec tematu.
Dziewczyny ruszyły w stronę domu. Podczas drogi powrotnej atmosfera się rozluźniła. Po parunastu minutach dziewczyny się rozstały.
Hye wchodząc do domu, a następnie do kuchni, od razu zajrzała do lodówki. I właśnie wtedy przypomniała sobie, że musi przecież zrobić zakupy, bo nie ma tam teoretycznie nic.
Dziewczyna westchnęła zrezygnowana i odłożyła zakupy na później. Najpierw musiała odrobić pracę domowę.
Osiemnastolatka nie potrzebowała na ogół dużo czasu na naukę. Większość zapamiętywała z lekcji. W przypadku zadań domowych też nie miała problemu. Była naprawdę mądra, ale nie uczyła się Bóg wie ile. Wystarczyła jej dosłownie chwila. Dużo osób jej tego zazdrościło.
Gdy szybko odrobiła lekcje, poszła jeszcze na chwilę do łazienki i skierowała się do korytarza. Tam ubrała buty i wzięła swoją torbę. Zamówiła taksówkę, bo była zbyt leniwa, żeby iść na pieszo, a na autobus musiałaby czekać dobre pół godziny.
Będąc już w taksówce, dziewczyna zaczęła rozmyślać co powinna kupić na obiad. Stwierdziła, że ma ochotę na sushi, więc najpierw zrobi jakieś zakupy na zaś w markecie, a później pójdzie do baru sushi, który znajduje się mniej więcej w połowie drogi od jej domu do marketu.
><
HyeMi wchodząc do sklepu, sama nie wiedziała, co chce kupić. Weszła więc na dział z owocami i warzywami. Wzięła kilka i poszła dalej. Kupiła jakieś inne składniki i wreszcie skierowała się na swój ulubiony dział, czyli dział ze słodyczami. Okres się zbliżał, a osiemnastolatka nie miała w domu nic słodkiego.
Niestety była tym typem, który okres przeżywa tragicznie. Przed i w trakcie była po prostu tykającą bombą. Chciało jej się płakać, krzyczeć, śmiać i nie wiadomo co jeszcze. Brzuch bolał ją niemiłosiernie, a ochota na coś słodkiego stawała się większa niż zwykle. Dlatego wolała się już teraz uzbroić w dużą ilość słodyczy.
Jeszcze przypomniało jej się o podpaskach i tamponach.. Szlag. Musiała wracać się na drugi koniec sklepu, no ale jak mus, to mus.
Po jakiejś godzinie zakupów w końcu była przy kasie. Kolejka była, jak zwykle, długa. Hye stanęła tak, że ciężar swojego ciała przeniosła na prawe biodro i czekała, aż mamejowata kasjerka skończy kasować trzy kobiety, stojące przed nią.
Niemiłosierne dziesięciominutowe czekanie w kolejce, wreszcie dobiegło końca. Hye pakowała swoje zakupy do reklamówki i miała już wychodzić ze sklepu, gdy usłyszała jak ktoś woła jej imię.
Nie był to oczywiście nikt inny, jak Jeon JeongGuk.
- Hye, co tutaj robisz? - zapytał, znajdując się tuż koło niej. W swoich dłoniach miał dwie reklamówy, więc Hye nie miała na co liczyć, że chłopak dopiero wszedł do sklepu.
- Zakupy, nie widzisz? - odpowiedziała od niechcenia. Dzień wcześniej w kawiarnii był wredny, a teraz udaje, że obchodzi go to, co ona tutaj robi? Śmiechu warte.
- Nie zaczynaj.
- Słucham? - dziewczyna parsknęła i odeszła od kasy, kierując się w stronę wyjścia. Guk ruszył za nią.
- Gdzie teraz idziesz?
- Gówno Cię to obchodzi. - postanowiła być dokładnie taka sama jak on. Gdy była u niego w domu dwa dni temu i sprzątała to nie miał szacunku ani do niej, ani do jej ciężkiej pracy, wczoraj też uprzejmością nie szastał, więc dlaczego ona by miała?
- Nie zapominaj, że to ty pracujesz u mnie, a nie ja u ciebie i w każdej chwili mogę załatwić Ci to, że pożegnasz się z pracą. Wystarczy jeden telefon. - powiedział z nazbyt dużą pewnością się.
- Uch, dobra.. - mruknęła. - Idę do baru sushi zjeść obiad, a później do domu. - powiedziała bez większego entuzjazmu i dźwignęła ciężką reklamówkę.
- Miałem dziś zjeść obiad na mieście, więc na sushi pojedziemy razem, a później odwiozę Cię do domu. - powiedział, patrząc na to, jak dziewczynie jest ciężko z tą reklamówką. Nie kupiła Bóg wie ile rzeczy, ale tem arbuz z innymi owocami, warzywami i toną słodyczy robił swoje. - Daj, wsadzę do bagażnika. - Hye spojrzała na niego nierozumnie, więc Guk sam wziął od niej zakupy.
Co było z nim nie tak? Najpierw brak szacunku, gdy sprzątała mu chatę, później był oziębły w tej kawiarnii, przed chwilą zagroził jej, że gdy nie przestanie być niemiła, to ją zwolni, a teraz proponuje jej podwózkę? Już chciała mu zwrócić uwagę, ale chłopak ją wyprzedził.
- Wsiadasz? - zapytał, uchylając okno od strony pasażera. No tak, przecież drzwi by jej nie otworzył.
I co teraz? pomyślała. Gdyby się zgodziła, to miałaby zapewniony ciepły i bezpieczny powrót do domu, bo nie oszukujmy się, ale była już praktycznie połowa września, więc z pogodą bywało różnie. Zwłaszcza, że chmury zrobiły się nieco ciemniejsze, a wiatr był trochę mocniejszy niż wcześniej. No i przy obiedzie miałaby się do kogo odezwać. A podczas drogi do domu nie odpadłaby jej ręka przez tą ciężką reklamówkę. Z kolei, gdyby się nie zgodziła, to pokazałaby, że jest niezależna i nie potrzebuje jego pomocy.
//
Jest rozdział po ponad dwutygodniowym braku weny. Na szczęście mam już kilka pomysłów na dalsze rozdziały, także postaram się je wrzucać w miarę możliwości często <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top