||51||

- Spędzam sama Wielkanoc. Rodzice z siostrą pojechali do rodziców BaeSunga, HaeMin z YoonGim są u ich rodziców, no i spędzam święta sama. - opowiedziała obojętnym tonem, mimo że w środku było jej przykro.

- Nie. - powiedział nagle, a Hye puściła mu spojrzenie pełne niezrozumienia, proszące o kontynuację. - Spędzisz je ze mną.

HyeMi spojrzała na niego pytająco i niezrozumiale. Żartował? Z początku tak myślała, ale widząc jego poważną minę, od razu wyrzuciła ten pomysł ze swojej głowy. Również przybrała poważną postawę i zaczęła rozwijać jego dziwną, skomplikowaną propozycję.

- Co?

- Co „co?" - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Nie spędzisz świąt sama, bo spędzisz je ze mną, mała. - powiedział w stu procentach poważnie, ale mimo wszystko ciepły uśmiech błąkał się po jego twarzy.

Brakowało jej tego. Brakowało jej „mała" z jego ust w jej stronę. Przypominało jej to stare czasy, gdy jeszcze nie byli ze sobą tak blisko. Gdy to wszystko nie zaszło za daleko, a ona nie była w nim zakochana. Gdy było łatwiej.

- To naprawdę miłe, ale jak ty to sobie wyobrażasz? - parsknęła. - Przecież nie możesz zostawić mamy i taty dla mnie. Poradzę sobie. - uśmiechnęła się delikatnie, jednak nie był to szczery uśmiech. Chciała nim dać jedynie mu do zrozumienia, że ma nie patrzeć na nią, że przecież sama sobie da radę.

- Ale ja nie zamierzam ich zostawiać. - powiedział, patrząc prosto w jej głębokie, duże oczy. - Pojadę po ciebie i razem z Tobą przyjadę tutaj. Spędzisz je z nami. - tłumaczył.

- Nie, nie ma mowy. Nie chcę się nikomu napraszać. Twoja mama ma już na pewno wszystko zaplanowane, a ja się nie będę wpychać. To są wasze święta, ja swoje spędzę sama w swoim mieszkaniu. Jak raz zostanę sama, to naprawdę nic się nie stanie. Dziękuję za troskę, doceniam to, ale nie, JeongGuk. Nie zgadzam się. - zaczęła mówić naprawdę szybko, ale było to spowodowane paniką. Właściwie, to panika to po prostu jeszcze bardziej nakręcała, bo dziewczyna na ogół mówiła bardzo szybko.

- Nie obchodzi mnie to. W związku zawsze decydują mężczyźni, a ja decyzję już podjąłem. - powiedział pewny siebie.

- Ale my nie jesteśmy w związku. - zdziwiła się.

- Jeszcze. - puścił jej oczko, po czym złożył pocałunek na jej zaróżowionych ustach. - Idę się ubrać. - oznajmił i niechętnie podniósł się z łóżka. HyeMi jęknęła niezadowolona.

W czasie, gdy chłopak był w toalecie, to Hye dokończyła sprzątanie jego pokoju. Robiła to naprawdę mozolnie, ale dokładnie. Nie miała najmniejszej ochoty na to wszystko, dlatego się cieszyła, że pokój Guka był ostatnim pokojem, który musiała posprzątać. Inaczej kulka w łeb, bo po prostu nie dałaby rady. Była zmęczona, ale nie swoją pracą, tylko myśleniem o JeongGuku, o nich. Takowe myśli ostatnio coraz częściej przechodziły przez jej głowę, która miała w sobie i tak wystarczająco dużo zmartwień, choćby nawet, zbliżająca się wielkimi krokami, matura.

Opadła zmęczona na niepościelone łóżko i przymknęła oczy. Zaczęła wyobrażać sobie siebie i dziewiętnastolatka razem. Uśmiechnęła się sama do siebie. Po chwili prawie dostała zawału, gdy poczuła nad sobą ciało chłopaka i namiętny pocałunek na swoich ustach i szyi.

- Dobra, chodź. Powiemy mamie o wszystkim.

- Nie. - zaprotestowała.

- Tak, nie dyskutuj. Póki ojciec jest w pracy, żeby później móc go postawić przed faktem dokonanym.

- No właśnie, jeszcze twój ojciec. On na pewno nie będzie chciał mnie tutaj widzieć. Sam widziałeś, jak było wtedy. Spędzam święta sama. - zaczęła się zanosić. Miała tendencję do płaczu, gdy coś ją ostro przerastało lub denerwowało. A teraz tego wszystkie było za dużo. Negatywne uczucia kumulowały się w niej. Czuła się strasznie bezradna.

- Ej, ale nie płacz. - wziął jej włosy za ucho. - Ja to załatwię, dobrze?

- Nie, nic nie rób.

- I tak zrobię. - uśmiechnął się cwaniacko.

- Wiesz co? Rób, co chcesz. - powiedziała obojętnym i nagburzonym tonem po chwili namysłu. Do niego nic nie docierało.

- Naprawdę? - zdziwił się.

- Tak. Tylko nie w mojej obecności. Zawieziesz mnie do HaeMin? - zapytała, jak najszybciej zmieniając temat.

- No tak, ale teraz? - zapytał zdezorientowany.

- Tak, teraz.

- No to chodź. - westchnął i wstał znad dziewczyny.

Oboje zeszli na dół. JeongGuk zniósł wszystko, co dziewczyna wniosła do góry i odłożył to w małej łazience.

- Ubieraj się. - rozkazał, a jego twarz była zupełnie bez wyrazu.

- Och, Hye, poczekaj. - zawołała pani Jeon. - Nie wiem czy jeszcze będziemy się widzieć, dlatego chciałabym życzyć ci Wesołych Świąt już teraz. - uśmiechnęła się kobieta i przytuliła mocno osiemnastolatkę.

- Dziękuję. - odpowiedziała cicho. - Pani również chcę życzyć Wesołych Świąt. - HyeMi uniosła swój wzrok, któremu ukazał się stojący JeongGuk ze zmarszczonymi brwiami, ale nie było to ze złości, a bardziej z rozczulenia. - Do widzenia. - powiedziała krótko, po czym wyszła z domu, a od razu za nią podążał JeongGuk.

     Wsiedli do auta i nie odzywali się do siebie. Nawet ich oddechy były ledwo słyszalne.

- Napiszę ci dzisiaj wieczorem, o której będę po ciebie w święta. - oznajmił, gdy dojechali pod blok kuzynki jego... dziewczyny? przyjaciółki? koleżanki? sprzątaczki? HyeMi kiwnęła niemrawo głową, po czym zamknęła drzwi i podeszła pod klatkę HaeMin. Ale JeongGuk nie odjechał. Wysiadł z auta i podbiegł do osiemnastolatki. Pociągnął ją za nadgarstek. Stali teraz twarzą w twarz, ale Hye nie patrzyła mu w oczy. Nie chciała? Nie umiała?

- Spójrz na mnie. - powiedział, unosząc jej brodę w górę. Dziewczyna była zmuszona na niego spojrzeć. - Nie martw się i nie bój. Załatwię to wszystko, ty tylko przyjdziesz na gotowe. Nie wpraszasz się. Zaprosiłem cię, więc jesteś gościem, a goście zawsze są mile widziani w moim domu, dlatego ojciec nie będzie miał nic do gadania. - powiedział uspokajającym tonem, który faktycznie na nią zadziałał. - Zaufaj mi.

- Ufam ci, ale i tak się boję. - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem. Nie gniewała się na chłopaka, wiedziała, że chce on dobrze. Po prostu cholernie się bała i nie wiedziała w jaki sposób będzie miała się tam zachowywać. W szczególności w towarzystwie jego ojca.

- Jak później wrócisz? - zmienił nagle temat.

- Zostanę u niej albo wrócę na pieszo. Ewentualnie zamówię taksówkę.

- Może przyjadę po ciebie?

- Nie, poradzę sobie. - zaśmiała się. To było naprawdę kochane, że się martwił.

- No okej. - westchnął. - Dobra, zmykaj, mała. - dziewczyna weszła do klatki, odwróciła się jeszcze i pomachała chłopakowi. On to oczywiście odwzajemnił z szerokim uśmiechem. Po chwili sam poszedł do auta i odjechał.

                                      ><

- O, Hye. - powiedziała zdziwiona, ale ucieszona, dwudziestolatka. - Czemu nie uprzedziłaś, że wpadniesz? Kupiłabym coś słodkiego. - zaśmiała się starsza.

- A przestań, nie trzeba. - również się zaśmiała. - Mogę wejść?

- Tak, jasne. - powiedziała i odsunęła się na bok, aby jej kuzynka mogła wejść.

- YoonGi jest?

- Nie ma, w pracy siedzi do dwudziestej drugiej. - oznajmiła, siadając razem z młodszą na kanapie. - Coś się stało?

- W zasadzie tak. W tym roku święta spędzam sama i Guk się mnie pytał, co się stało, no to mu powiedziałam, że o tym myślałam, a on wtedy do mnie, że święta spędzę z nim.

- To chyba dobrze, co? - zapytała radośnie.

- Nie do końca. Bo będzie tam jeszcze jego mama i tata, a wydaje mi się, że pan Jeon za mną nie przepada. - wyznała niechętnie.

- Oj, widzę, że to będzie długa i ciężka rozmowa. - zaśmiała się Hae. - Co chcesz do picia?

- Zrób jakiegoś drinka. Albo trzy. - odpowiedziała z delikatnym śmiechem, co udzieliło się również dwudziestolatce.

- Chodź tutaj, to trochę potrwa. - powiedziała starsza, zapraszając Hye do kuchni.

     Osiemnastolatka usiadła na wysokim krześle i zaczęła opowiadać całą sytuację. Później ich rozmowa zaczęła schodzić na inny tor. W sumie miały już trochę wypite.

- No i ja nie wiem o chuj w ogóle chodzi. Nie wiem kim dla niego jestem. - wyznała HyeMi, pijąc kieliszek wódki.

- Wydaje mi się, że niedługo coś odjebie. Tutaj wywalił do ciebie z tekstem, że jeszcze nie jesteście razem, jego zachowanie też jest inne. Może czeka na odpowiedni moment.

- Może. - osiemnastolatka wzruszyła ramionami i chciała pochłonąć kolejne krople soju, ale Hae ją powstrzymała.

- Tobie już wystarczy. - zaśmiała się. - Zostajez dzisiaj u mnie?

- Jeżeli to nie problem, to tak.

- Oczywiście, że to nie problem. - powiedziała z uśmiechem.

- O czekaj, Guk dzwoni. Pewnie w sprawie tej Wielkanocy. - powiedziała Hye, odbierając telefon. Było to oczywiście nierozsądne, bo język jej się trochę plątał, a humor był niewyobrażalnie dobry.

- Mogłaś poczekać i napisać po chwili SMSa. - powiedziała po cichu HaeMin.

- No. O której? Tak wcześnie? No dobra, ale już o ósmej trzydzieści mam być gotowa? Postaram się. Nie, wszystko dobrze. No tylko trochę. Tak, zostaję u Hae. Nie dam ci jej do telefonu, ona jest moja. Nie, daj mi spokój. No, papa, kocham cię. - powiedziała i szybko się rozłączyła, a oczy HaeMin diametralnie się powiększyły.

- Co ty żeś zrobiła? - zapytała zdezorientowana.

- Co? - zaśmiała się.

- Wiesz co? Pogadamy o tym jutro, gdy wytrzeźwiejesz. Idź spać do mnie do sypialni. Dać ci jakąś piżamę?

- Tak.

- Okej, to idź już się połóż, zaraz przyjdę. - rozkazała starsza, a młodsza od razu to polecenie wykonała. Jednak gdy Hae przyszła do swojej sypialni, aby wyjąć swojej kuzynce coś na noc, tamta już spała.





//
Hejka!
Prawdę mówiąc, to rozdział bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że Wam również :)

Jeżeli są jakieś błędy, to przepraszam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top