||50||

     Czwartkowego ranka HyeMi obudziła się przybita z dwóch powodów. Pierwszym z nich, i zarazem ważniejszym, było to, że już w sobotę zaczyna się Wielkanoc, a ona po raz pierwszy nie będzie mogła spędzić tego święta z rodziną. Jej mama, ojczym i siostra wyjechali poza miasto do dziadków jej siostry. HyeMi nie lubiła tam jeździć. Nie czuła się jak u siebie, nie czuła tego, że są święta. Właśnie dlatego odmówiła. Drugim powodem było to, że musi niedługo iść do domu Jeonów, aby posprzątać przed świętami. Dzisiaj był jej pierwszy dzień wolnego, dlatego postanowiła przyjść jak najwcześniej się dało, żeby jak najszybciej mieć to z głowy.

     Około godziny jedenastej wreszcie się zwlekła z łóżka. Przeciągnęła się, ziewając i poszła do kuchni. Na swoim telefonie włączyła muzykę i zaczęła przygotowywać byle jakie śniadanie. Zjadła zwykłe musli z jogurtem naturalnym. Nie chciało jej się wymyślać ani robić nie wiadomo czego.

     Usiadła przy małym półwyspie kuchennym i po prostu siedziała, rozmyślając. Jednak z tych rozmyślań wyrwał ją głośno dzwoniący telefon. Dziewczyna aż podskoczyła na krześle.

- Co? - fuknęła.

- Em, cześć? - zapytał zmieszany JeongGuk.

- Po co dzwonisz? - zapytała, wymuszając normalny ton głosu. Nie miała ochoty z nikim teraz rozmawiać. Była totalnie zmęczona i wkurzona.

- Chciałem zapytać o której przyjdziesz.

- Nie wiem, niedługo. - odpowiedziała bez większego entuzjazmu.

- Może po ciebie podjechać? - zaproponował.

- Nie. - odpowiedziała szybko. - Wolę się przejść. Mamy koniec kwietnia, także pogoda jest już naprawdę dobra.

- Jak chcesz. - odpowiedział obojętnie i się rozłączył.

     HyeMi wiedziała, że postąpiła źle i nie powinna była na nim wyładowywać swoich złych emocji. Musiała jednak przyznać, że poczuła się znacznie lepiej.

     Wstała leniwie z wysokiego krzesła i poszła do swojego pokoju po ciuchy na dzisiejszy dzień. Nie zamierzała się stroić. Nie chciało jej się. Poza tym, szła tam tylko sprzątać.

     Z wybranymi ubraniami weszła do łazienki. Tam załatwiła swoje potrzeby fizjologiczne i zaczęła się szykować. Ubrała przylegające, czarne dresy i czerwony top z długim rękawem. Związała włosy w kitkę i porządnie obmyła swoją twarz, po czym rozpuściła kucyka i rozczesała te wszystkie kołtuny. Nie malowała się, nie miała na to ochoty. Umyła jeszcze szybko zęby i wyperfumowała się.

     Wyszła z łazienki i poszła na korytarz, gdzie ubrała wysokie, czarno - białe trampki. Do swojej torebki wpakowała portfel oraz telefon z włożonymi do niego słuchawkami. Stanęła w salonie i zastanowiła się, czy aby na pewno wszystko ma. Robiąc małe obliczenia w swojej głowie, doszła do wniosku, że tak, dlatego wyszła z domu.

     Będąc już na dole, wybrała okrężna drogę do domu Jeonów. Chciała trochę pospacerować. Sama. Ze swojej torby wyjęła telefon ze słuchawkami, które po chwili włożyła do swoich uszu. Włączyła dość spokojną muzykę, której na ogół nie słuchała. Szła i po prostu podziwiała piękno rozwijającej się w pełni wiosny. W końcu zaczęła rozmyślać. Oczywiście rozmyślania te były związane z JeongGukiem. Ostatnio coraz częściej się na tym łapała. To wszystko przez to, że po prostu nie wiedziała na czym stoi. Nie wiedziała czy z tego coś będzie czy nie. Nie wiedziała na jakim stopniu jest teraz ich znajomość. Nie wiedziała czy on ją kocha. Nie wiedziała zupełnie nic i właśnie przez to czuła się tak cholernie bezradna. Nigdy wcześniej nie przeżywała niczego takiego. Były to raczej krótkie, szkolne miłości, które nie były nigdy brane przez nią szczególnie poważnie. Ale przecież każdy musi się kiedyś prawdziwie zakochać. Każdego musi dopaść to uczucie. HyeMi obawiała się, że jej uczucia mogłyby zostać nieodwzajemnione. Tak - zaczynała czuć do niego coś więcej, mimo że nie chciała przyznać się do tego przed samą sobą. Było jej, w pewnym sensie, łatwiej wmawiać sobie, że nie jest w nim zakochana. Problem tkwił w tym, że nie była w stanie oszukać samej siebie. Nie była już w stanie myśleć o nim po prostu, jak o synu ludzi, u których pracuje. Zdążyła się do niego już, w pewnym sensie, przyzwyczaić i przywiązać. Nie była już dzieckiem, doskonale wiedziała w co się pakuje, pogłębiając tę relację. Dlaczego więc nie zaprzestała swoim i jego poczynaniom? Dlaczego po prostu nie dała sobie z nim spokoju? Nie wypadało, nie chciała, czy może nie umiała? Ona sama nie znała odpowiedzi na te wszystkie pytania, choć naprawdę bardzo chciała.

     Rozmyślała tak naprawdę bardzo długo. Tak długo, że stała już właśnie przed drzwiami domu, do którego zmierzała. Schowała swój telefon wraz ze słuchawkami, do torebki, i zadzwoniła dzwonkiem do drzwi. Otworzyła je pani Jeon.

- Wejdź, kochanie. - powiedziała ciepłym głosem.

- Dzień dobry. - odpowiedziała z uśmiechem. Nerwy już trochę z niej wyparowały dzięki temu spacerowi. Teraz pozostał jedynie niepokój i pustka. Nie chciała świąt spędzać w samotności. Z rodzicami i siostrą nie miała jak, HaeMin z YoonGim spędzali je razem z ich rodzicami, a RaeWon była ze swoją rodziną. Poza tym HyeMi nie należała do osób, które bez skrupułów się wpraszają na ważne uroczystości. Nie chciała do nikogo się wpraszać.

     Wchodząc do domu, szybko rozwiązała swoje trampki i zostawiła torebkę w korytarzu. Od razu poszła do małej łazienki, skąd wzięła potrzebne środki czystości.

- Dzisiaj nie musisz myć podłóg, drogie dziecko. Wystarczy, że jedynie z grubsza je odkurzysz. - oznajmiła pani Jeon, gotując w kuchni. Przyrządzane przez nią jedzenie pachniało znakomicie.

                                       ><

     HyeMi sprawnie uwinęła się z parterem domu, na którym już od razu odkurzyła. Wspięła się po schodach z papierowymi ręcznikami, środkiem do ścierania kurzy i odkurzaczem. Było to nie lada wyzwanie, z którym, na szczęście, poradziła sobie bez szwanku.

     Równie szybko i sprawnie, co z parterem, uwinęła się z piętrem. Ostatni został pokój dziewiętnastolatka. W sumie to sama nie wiedziała dlaczego zawsze zostawiała go sobie na koniec. Może to, dlatego że bała się konfrontacji z chłopakiem? A może, dlatego że liczyła na to, że ich rozmowa się jakoś rozwinie i nie będzie musiała się martwić, że ma coś jeszcze do zrobienia?

     Weszła do środka bez pukania. JeongGuk spał. Prawdopodobnie. Leżał z zamkniętymi oczami, przykryty cienką kołdrą. To było wręcz niemożliwością, żeby się nie obudził przy hałasie, jaki wydawał z siebie odkurzacz, dlatego HyeMi postanowiła zbadać sytuację. Wniosła odkurzacz do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Po cichu odłożyła urządzenie gdzieś w koncie i powili podeszła do chłopaka. Wyglądał tak niewinnie, gdy spał. Ale tylko wtedy. Gdy nie śpi, to jest z niego kawał gnoja o ostro zarysowanej linii szczęki i najczęściej nieprzyjaźnie wyglądającej mimice twarzy.

     Osiemnastolatka usiadła na brzegu łóżka i odgarnęła delikatnie kosmyk jego włosów, które opadały na jego zamknięte powieki. Po chwili nachyliła się nad nim i złożyła drobny całus na jego odsłoniętym czole. I właśnie wtedy wylądowała na łóżku obok niego, gdyż chłopak jedynie udawał, że śpi i wykorzystując sytuację, przyciągnął ją do siebie.

- Można było się tego spodziewać. - wymruczała.

- Nie marudź. - powiedział, przytulając ją do siebie. Okrył ją swoją kołdrą i ucałował w czubek głowy. - Powiesz mi dlaczego nie masz od samego rana humoru? - zapytał spokojnym tonem.

- Nie. - odpowiedziała stanowczo i wtuliła się w chłopaka jeszcze mocniej.

- A teraz? - zapytał chwilę po tym, jak złożył pocałunek na jej zaróżowionych, pełnych ustach.

- Też nie.

- A teraz? - zapytał, mocno uderzając w jej tyłek.

- Co to miało być?! - krzyknęła po cichu, trzymając się za obolałe miejsce. Widząc radosną twarz chłopaka, postanowiła się zemścić. Udała, że nerwy jej przeszły i pokręciła jedynie głową z wymuszonym uśmiechem. Wszystko, w jej mniemaniu, wyglądało naturalnie i wiarygodnie. Ponownie wtuliła się w rozgrzany, umięśniony tors chłopaka. Czas wykorzystać chwilę. Zadała mu mocny cios w krocze swoim kolanem. Gdyby JeongGuk stał, to by się złożył w pół. Jego penis też.

- Ja pierdole. - wyjęczał z bólu. Teraz to on trzymał się za obolałe miejsce. Przez chwilę nic nie mówił. Jego twarz była cała czerwona, a oddech wstrzymany. Brunetce aż zrobiło się go szkoda. Ale to tylko przez krótki moment. Potem czuła satysfakcję.

- Teraz już mi musisz powiedzieć. - powiedział po chwilowej ciszy, gdy już doszedł w miarę do siebie.

- Nic nie muszę, skarbie.

- Skarbie? - zapytał zdziwiony, ale było to jak najbardziej pozytywne zdziwienie.

- Nie to nie. W takim razie nic nie muszę, mały. - puściła mu oczko.

- Nie mam małego! - krzyknął, a Hye była pewna, że pani Jeon to słyszała.

- Głośniej się nie dało? - zapytała retorycznie.

- To ty będziesz krzyczeć głośniej moje imię, gdy będziemy się kochać. - powiedział z ogromną satysfakcją, widząc, że udało mu się zagiąć wygadaną osiemnastolatkę. - To jak? Powiesz? - zapytał już całkowicie poważnie.

- No dobra. - odpowiedziała niechętnie. - Po prostu święta spędzam sama.

- Co? - zapytał zdezorientowany.

- Spędzam sama Wielkanoc. Rodzice z siostrą pojechali do rodziców BaeSunga, HaeMin z YoonGim są u ich rodziców, no i spędzam święta sama. - opowiedziała obojętnym tonem, mimo że w środku było jej przykro.

- Nie. - powiedział nagle, a Hye puściła mu spojrzenie pełne niezrozumienia, proszące o kontynuację. - Spędzisz je ze mną.





//
Siemka!
W rozdziale mogły pojawić się błędy ze względu na to, że nie jest on sprawdzony dokładnie. Jestem wycieńczona po dzisiejszym dniu, dlatego mogłam coś po prostu przeoczyć.

Mam nadzieję, że rozdział się Wam podobał! <3

Postaram się, aby kolejny rozdział był już na czas, w piątek, jednak nic nie obiecuję. W tygodniu mam dużo nauki, a strasznie mało czasu, także nie wiem czy się wyrobię :(

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top