||46||

     Od samego rana chodziła bez humoru, ponieważ nadszedł ten dzień. Dzień Walentynek.

      Niby HyungSik był już przeszłością, ale to święto wspominała naprawdę beznadziejnie. On był pierwszym chłopakiem, z którym spędziła walentynki. Pierwszym, któremu się oddała. A on później potraktował ją w okropny sposób. Dlatego tak bardzo nienawidziła tego święta.

     Stwierdziła, że nie jest głodna, dlatego nie zrobiła sobie nic na śniadanie. Rozsiadła się w salonie i złapała za telefonem, na którym widniało parę nieodebranych połączeń od JeongGuka. Szybko do niego oddzwoniła.

- Hye, do cholery! Ile można?! Dlaczego nie odbierałaś? - dopytywał zdenerwowany, ale i z wyraźną ulgą.

- Spałam, a telefon miałam wyciszony. - powiedziała obojętnym tonem.

- O siedemnastej masz być gotowa. Będę pod twoim blokiem. Ubierz się ładnie. - powiedział szybko i się rozłączył, nie dając dojść osiemnastolatce do słowa. Ta próbowała się do niego dodzwonić jeszcze kilka razy, wysłała parę SMSów, ale JeongGuk nie raczył ani odebrać, ani odpisać.

     Rzuciła telefon obok siebie i włączyła telewizję, którą na ogół oglądała bardzo rzadko.  Praktycznie na każdym programie, a nie posiadała ich dużo, leciał film romantyczny, na którym niechętnie się zatrzymała. Mogła też wybrać program przyrodniczy o pajęczakach, a z dwojga złego - lepszy film romantyczny.

     Nie do końca wiedziała o co w nim chodzi, ale trochę się wciągnęła. I zrobiło jej się dziwnie, gdy była scena pocałunku, a ona wyobrażała sobie w niej siebie z JeongGukiem. To niedorzeczne przecież. Szybko się otrząsnęła i ponownie wciągnęła w fabułę. Skończył się ten film, dlatego włączyła jakiś kolejny, który był nawet lepszy od tamtego.

     Ale ten drugi również się skończył, a Hye dopiero wtedy się pokapowała, że jest już prawie szesnasta.

     Szybko poderwała się do pionu i poszła do swojego pokoju. Nie wiedziała co JeongGuk miał na myśli, mówiąc, że ma się ładnie ubrać. Ale pewnie swoją rolę w tym miało dzisiejsze święto. W końcu dwa tygodnie temu powiedział, że sprawi, że ona je polubi.

     Wyjęła na szybko ubrania i poszła do łazienki się trochę ogarnąć. Obmyła swoją twarz i nałożyła na nią różne specyfiki. Dziękowała Bogu, że umyła głowę dzień wcześniej i teraz nie musiała tego robić. Wykonała delikatny, dziewczęcy makijaż, po czym ubrała się w wybrane ciuchy.

     Wróciła do swojego pokoju i stanęła przed dużym lustrem. Czarna, luźna, delikatnie prześwitująca, koszula była wsadzona do środka czerwonej, obcisłej spódniczki, która sięgała do, mniej więcej, połowy ud. Średnio podobał jej się fakt, że musiała ubrać cieliste rajstopy, ale przecież w lutym nie pójdzie wieczorem w gołych nogach.

     Ułożyła odpowiednio swoje włosy i dobrała torebkę do całego stroju.

- Jak ten czas leci. - powiedziała, biegnąc na korytarz, gdy zobaczyła, że zegar wskazuje godzinę prawie siedemnastą. Ubrała czarne botki na obcasie oraz czarną ramoneskę. I w sumie, to dopiero po wyjściu z mieszkania dotarło do niej, że przecież jest zimno na dworze.

     Ale adrenalina ją rozgrzewała.

     Podbiegła małymi kroczkami do auta JeongGuka.

- Czy ty możesz mi wytłumaczyć o co w ogóle chodzi? - zapytała zdezorientowana.

- Ślicznie wyglądasz. - powiedział z delikatnym uśmiechem, a jej twarz natychmiastowo złagodniała.

- JeongGuk, powiedz mi gdzie jedziemy i dlaczego miałam się ładnie ubrać. - powiedziała spokojnym głosem.

- Po prostu daj mi cię zaskoczyć, dobra? - zapytał retorycznie. HyeMi skinęła głową na jego słowa, a on odjechał spod jej bloku.

                                      ><

     Po prawie godzinie znaleźli się na miejscu. JeongGuk zaparkował auto pod luksusowo wyglądającą restauracją, której nieopodal stał znany, dobry hotel.

- To dla ciebie. - powiedział, stając naprzeciwko niej i wręczając jej bukiet czerwonych róż. - Nie dąsaj się już, dobrze? Wiem, że nie lubisz Walentynek, ale nie bądź tak negatywnie nastawiona. - dodał, czule całując ją w usta.

     Może faktycznie nie będzie wcale tak źle, pomyślała, gdy ten oderwał się od jej ust.

- Dziękuję. - wykrztusiła w końcu z siebie.

     Dziewiętnastolatek przepuścił ją w drzwiach i kazał zająć stolik w jakimś dobrym miejscu, a sam poszedł poprosić o kartę dań.

- Trzymaj. Przystawka, danie główne i deser, bierz co chcesz i nie patrz na cenę. - powiedział, podając jej menu.

     Każde z nich siedziało teraz, naprzeciwko siebie, z głową w menu i zastanawiało się co wybrać.

- Chcę to, to i to. - powiedziała Hye po chwili ciszy, pokazując na numerki wybranych dań. Chłopak skinął głową i zawołał kelnera.

- Z przystawek poprosimy numerek trzy i siedem. Z dań głównych siedemnaście i jeden, a z deserów dwa razy numerek dziewięć. - powiedział powoli brunet. Kelner skinął głową i poszedł na kuchnię.

- Dlaczego akurat to miejsce? Tu jest strasznie drogo, a mi jest z tego powodu strasznie głupio i niezręcznie. - zapytała nieśmiało.

- Dlaczego akurat to miejsce? - powtórzył. - Gdy byłem małym chłopcem, to właśnie tutaj moi rodzice spędzali Walentynki. Zachwalali jedzenie i wyglądali na bardzo szczęśliwych. To jeden z nielicznych dni w ciągu roku, kiedy tata bierze wolne od pracy i jest w pełni dla mamy. Tak to ciągle tylko praca, praca i jeszcze raz praca. Dlatego ja również chciałem cię tu zabrać. - mówił, łapiąc w swoją dłoń jej małe dłonie. - Chcę przeżyć ten dzień szczęśliwie z tobą. - powiedział ściszonym głosem, a jego oczy się delikatnie zaszkliły. - Jesteś pierwszą dziewczyną, z którą Walentynki to dla mnie coś więcej niż wspólnie spędzona noc. Jesteś pierwszą, z którą to święto traktuję na poważnie. Jesteś pierwszą, przed którą się tak otworzyłem.

     HyeMi nie wiedziała co powiedzieć. Pierwszy raz widziała go takiego. Pierwszy raz usłyszała takie słowa od niego, jak i w ogóle od kogokolwiek. Wyglądał na zestresowanego. Jakby obawiał się, że to, co teraz dla niej robi, nie jest wystarczająco dobre. Ale dla niej był wspaniały sam fakt, że spędza ten dzień z nim. Liczyła się po prostu jego obecność. A jego słowa, bukiet róż i to miejsce były jedynie dodatkiem. Przez to, że była pierwsza, czuła się cholernie wyjątkowa.

     W kącikach jej oczu zebrały się łzy. Ale były to łzy szczęścia.

- Powiedziałem lub zrobiłem coś nie tak? - zapytał niespokojnym głosem.

- Nie! - odpowiedziała szybko, nieco głośniej, przez co JeongGuk się delikatnie speszył. - N-nie. Po prostu nigdy od nikogo nie usłyszałam takich słów. Nigdy nie czułam się tak wyjątkowa. - powiedziała po cichu.

     Nie potrafiła teraz mu spojrzeć w oczy, dlatego podziwiała jego ciało od szyi w dół. Miał na sobie czarne jeansy i białą, luźną koszulę, przez którą było widać zarys jego wyrobionych mięśni.

- Przepraszam. - powiedział kelner, chcąc postawić przystawkę na stole. „Para" natychmiast zabrała swoje ręce, pozwalając mężczyźnie wykonać swoją pracę.

     Zaczęli jeść powoli, a chwilę po tym jak skończyli, przybyły ich dania główne.

- To jest naprawdę dobre. Nie dziwię się, że twoi rodzice tak zachwalali to miejsce. - powiedziała cicho osiemnastolatka, zajadając się. Kochała jeść, a w szczególności coś tak dobrego.

- Cieszę się, że ci smakuje. - JeongGuk uśmiechnął się delikatnie.

     Na koniec przybyły ich desery, które były podane naprawdę ładnie i starannie.

- Jaki ty masz spust. - zaśmiał się, gdy ledwo zjadł cały deser, a Hye zajadała się tak, że aż się jej uszy trzęsły.

- Kocham jeść.

- Zauważyłem. - ponownie się zaśmiał.

                                        ><

     Gdy już trochę odpoczęli, a właściwie to Guk odpoczął, i porozmawiali ze sobą, postanowili się zbierać. Kiedy opuścili lokal, HyeMi chciała iść w stronę samochodu, ale usłyszała cichy śmiech za sobą.

- Dlaczego się śmiejesz? - zapytała, odwracając się na pięcie.

- Bo nie jedziemy nigdzie. Idziemy tutaj. - wskazał palcem na wysoki hotel.

     HyeMi dokładnie obejrzała go z góry na dół, po czym podeszła do JeongGuka i łapiąc go za rękę, poszli do hotelu.

     Dziewiętnastolatek załatwił wszystko w recepcji. Po parunastu minutach pokój znajdujący się na prawie najwyższym piętrze, należał dzisiejszej nocy do nich.

     Weszli do pokoju i odłożyli swoje rzeczy.

- Pewnie myślisz, że przyszliśmy tutaj po to, żeby uprawiać seks. - zaczął. - Ale nie taki jest mój plan. Chcę po prostu spędzić tą noc z tobą bez żadnego seksu. Chcę najzwyczajniej w świecie porozmawiać. Chcę, abyś zasnęła wtulona we mnie. - dokończył zmysłowym, cichym głosem z delikatną chrypką.

     HyeMi po raz kolejny dzisiaj przez niego zaniemówiła. To była naprawdę miła odmiana, że nie każda ich noc w hotelu musi się kończyć stosunkiem.

- W takim razie pójdę się umyć. - powiedziała, a on wydawał się być zawiedziony. - No chodź ze mną. - pokręciła głową, a na jego twarz wkradł się dyskretny uśmiech.

                                       ><

     Aktualnie leżeli w łóżku, odwróceni przodem do siebie.

- Podobało mi się, wiesz? - zaczęła Hye.

- Wyszło mi? Nie jestem dobry w te klocki. - zaśmiał się nerwowo.

- Wyszło ci to doskonale. Jeszcze nikt nigdy czegoś takiego dla mnie nie zrobił ani nie powiedział.

- Ufam ci, dlatego powiedziałem to wszystko. Chciałem, żebyś wiedziała.

- Udało ci się. - powiedziała po chwili ciszy, patrząc prosto w jego głębokie oczy.

- Co?

- Udało ci się. Sprawiłeś, że polubiłam Walentynki. - wyszeptała, po czym złożyła długi pocałunek na jego ustach.






//
Hejka!
Rozdział nie jest dokładnie sprawdzony, dlatego mogą pojawić się błędy.

Wyszło mi? Nie zepsułam? XD

Miłego wieczoru/Dobranoc/Miłego dnia! <3

  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top