||37||
Na dole ważne pytanie!
><
HyeMi od paru dni chodziła podekscytowana i zestresowana jednocześnie. Był bowiem już dwudziesty trzeci grudnia, co oznaczało, że ma wolne i już jutro jest Wigilia.
I wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie fakt, że już dziś wieczorem przyjeżdża jej kuzynka wraz ze swoim chłopakiem z Daegu, a ona w dalszym ciągu nie ma dla niej prezentu. Na ogół nie sprawiały ich sobie, ale w tym roku HyeMi postanowiła zrobić jej niespodziankę.
Osiemnastolatce nie uśmiechało tułać się na pieszo lub autobusami z tego względu, że było cholernie zimno. Śnieg jeszcze w tym roku ani razu nie spadł, co było dość dziwne i rzadkie, ale bywa czasami i tak. Mimo to mroziło ostro, dlatego nie chciała się jeszcze rozłożyć w święta. Dlatego też postanowiła zwrócić się o pomoc do JeongGuka, z którym przez ostatnie tygodnie miała naprawdę dobre kontakty.
Czyżby cisza przed burzą?
Do: JeongGuk
Mam prośbę.
Od: JeongGuk
Jaką?
Do: JeongGuk
Masz czas?
Od: JeongGuk
Tak, ale o co chodzi?
Do: JeongGuk
Pojechałbyś ze mną do galerii? Muszę kupić prezent dla HaeMin.
Od: JeongGuk
No okej, ale o której mam być?
Do: JeongGuk
Bądź o piętnastej pod moim blokiem.
Aktualnie przebywała jeszcze w swoim mieszkaniu, jednak już jutro rano pojedzie wraz z HaeMin i YoonGim do swojego rodzinnego domu, gdzie zbierze się jej najbliższa rodzina.
Kochała tę magię świąt i wspólnie spędzone chwile.
Poszła się szybko wyszykować, ponieważ była już czternasta.
Pomalowała delikatnie rzęsy i brwi, ubrała czarne jeansy oraz dużą bluzę JeongGuka. Spięła włosy w niechlujnego koka i usiadła na kanapie, aby na chwilę odsapnąć.
Gdy nadszedł już czas na wyjście, poszła na korytarz gdzie ubrała parkę w kolorze zgniłej zieleni. Wsunęła czarne force'y i nałożyła na ramię swoją torbę, po chwili wychodząc z mieszkania.
Zbiegła szybko po schodach i po niecałej minucie znalazła się już na dole. Rozejrzała się dookoła i znalazła w końcu auto JeongGuka. Prędko do niego weszła i powiedziała chłopakowi, do której galerii ma się udać.
><
- Co tak w zasadzie zamierzasz jej kupić? - zapytał, gdy weszli do środka dużego centum handlowego.
- Złotą bransoletkę z literką „H". Pierwsza litera jej i mojego imienia. Jesteśmy jak siostry. - powiedziała Hye, wchodząc do sklepu z biżuterią.
- Kochane. - odparł, przyglądając jej się uważnie.
HyeMi zaczęła chodzić po sklepie, po chwili pytając się pani sprzedawczyni o daną rzecz. Ta jej poleciła złotą bransoletkę ze złotą, doczepianą literką „H". Osiemnastolatka bez zawahania ją kupiła i wyszła w pośpiechu ze sklepu.
- Wiesz co? Skoro już tu jesteśmy, to pomożesz mi wybrać sukienkę na jutro. - powiedziała i łapiąc go za rękę, weszła do jednego ze swoich ulubionych, sprawdzonych sklepów.
- Myślisz, że w czym będzie mi najlepiej? - zapytała, przeglądając różne kreacje.
- Na pewno w kolorze czerwonym. Poza tym, kojarzy się ze świętami. - wzruszył ramionami.
- A jaki krój? Ten może być? - zapytała, pokazując mu obcisłą sukienkę, w kolorze głębokiej czerwieni, z rękawkiem trzy czwarte.
- Przymierz. - powiedział i poszedł wraz z nią w stronę przymierzalni.
Brunetka zniknęła za zasłoną i prędko przebrała się w sukienkę. Wyszła z przymierzalni, prezentując się chłopakowi w wybranym ubraniu. Ten zmierzył ją z góry na dół, zatrzymując się na delikatnie widocznym biuście i odkrytych, dość mocno widocznych, obojczykach i jej smukłej szyi. Później zagapił się na jej mocne wcięcie w talii i kształtną pupę.
- Mógłbyś przestać się tak zawieszać? Powiedz coś. - zaśmiała się.
- Jest świetna. - powiedział oczarowany nią, jak i zwykłą, ale i efektowną, kreacją.
- To biorę. - powiedziałam i ponownie zniknęła za zasłoną, przebierając się w swoje ciuchy. Po chwili podeszła do kasy i zapłaciła za sukienkę.
- To teraz gdzie? - zapytał, gdy stanęli przed sklepem, z którego przed chwilą wyszli.
- Do mnie. - powiedziała zamyślona.
><
Po półgodzinie znaleźli się już u niej w mieszkaniu. Zdjęli kurtki oraz buty i weszli wgłąb, do dużego pokoju.
- Kiedy jedziesz do mamy? - zapytał, rozsiadając się na kanapie.
- Jutro rano.
- A HaeMin kiedy będzie?
- Dzisiaj wieczorem przyjeżdża tutaj z YoonGim i jutro rano jadę z nimi do domu. - powiedziała, idąc do kuchni. - Chcesz coś do picia? - zaproponowała.
- Wódkę. - zaśmiał się, widząc jej minę.
- W sylwestra będziesz miał jej aż za dużo. Teraz coś normalnego, bezalkoholowego. - podkreśliła ostatnie słowo.
- W takim razie zrób mi kawę. Pamiętaj, latte. - powiedział, zakładając ręce za głowę.
Dziewczyna zabrała się za przygotowywanie napojów.
Gdy były już gotowe, postawiła je na małym stoliku.
- Są dwie sprawy. - zaczął Guk, popijając kawę.
- Jakie? - zapytała Hye, patrząc na niego zaciekawiona.
- Pierwsza jest taka, że HoSeok mi powiedział, że będzie zajebista impreza z okazji Sylwestra i Nowego Roku, i powiedział, żebym wpadł z tobą. Będziesz mogła oczywiście jeszcze wziąć ze sobą RaeWon, HaeMin, TaeHyunga i YoonGiego. - mówił, a w jego głosie słychać było ekscytację.
Więc to o tej imprezie mi mówił ostatnio JiMin, pomyślała.
- W takim razie idziemy. - uśmiechnęła się. - A ta druga?
- A ta druga jest taka, że... - zrobił pauzę. - Że wyjebali mnie z pracy, bo zacząłem się awanturować, że nie chcą mi dać dwutygodniowego wolnego, bo chcę iść na imprezę, no i tak jakoś wyszło. - powiedział, a HyeMi wybuchnęła śmiechem. - Co cię tak bawi?
- Nie musiałeś się od razu awanturować. Nie pracujesz tam przecież dwadzieścia cztery godziny na dobę, więc mógłbyś pójść na tę imprezę po pracy. - mówiła dalej ze śmiechem.
- Ale zdarzają się nadgodziny. Poza tym, ta praca jakaś chujowa była. - powiedział oburzony.
- Och Guk. - westchnęła i roztrzepała jego włosy.
Po chwili w mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk dzwoniącego telefonu. I ten telefon nie należał do Hye.
- Mama. - powiedział JeongGuk, odbierając. - Cześć, mamo. Tak. Ale, że teraz? Dobra, będę niedługo. - powiedział, rozłączając się.
- Co chciała? - zapytała Hye, przyglądając się mu.
- Mam przyjechać i jej pomóc w gotowaniu tych ostatnich potraw, bo sama się nie wyrobi. - powiedział zirytowany, wstając z kanapy i dopijając do końca swoją kawę. Poszedł na korytarz, gdzie ubrał kurtkę oraz buty.
- Co do tej imprezy, to pogadam dzisiaj z HaeMin i YoonGim, i napiszę za chwilę do Rae. Dam ci znać, jak to wszystko będzie. - uśmiechnęła się.
- Do zobaczenia, mała. - powiedział, tuląc ją mocno do siebie.
Na koniec pocałowali się w usta, po czym chłopak wyszedł z jej mieszkania.
><
Była już osiemnasta, a jej kuzynki z jej chłopakiem, jak nie było, tak nie ma.
HyeMi poszła więc do swojego pokoju i z dużej szafy, z górnej półki, wyjęła małą, świąteczną torebkę, do której zapakowała prezent dla Hae.
Po chwili ponownie poszła do salonu, biorąc swój telefon do ręki i wchodząc w rozmowę z RaeWon.
Do: RaeWon
Przed chwilą był u mnie JeongGuk i mówił, że 31 grudnia będzie zajebista impreza sylwestrowa. Idziesz, razem z Tae oczywiście, z nami? Będzie też prawdopodobnie HaeMin z YoonGim.
Od: RaeWon
Jak zajebista impreza, to idziemy. A o której tak w ogóle?
Do: RaeWon
Nie wiem jeszcze, ale dam ci w jakiś dzień znać.
HyeMi już w zasadzie usypiając, usłyszała głośny dzwonek do drzwi. Poderwała się szybko z kanapy, natychmiast się rozbudzając.
- Cześć. - powiedziała entuzjastycznie, przytulając się z HaeMin oraz YoonGim.
- Dawno się nie widziałyśmy, co? - powiedziała starsza, wchodząc do ciepłego mieszkania wraz ze swoim chłopakiem.
- Rozgośćcie się. - powiedziała, robiąc im przejście. - Ogólnie sprawa jest. - powiedziała podekscytowana, gdy już odłożyli swoje rzeczy gdzieś w kąt pokoju i usiedli na kanapie.
- Jaka? - powiedzieli w tym samym momencie.
- Trzydziestego pierwszego grudnia będzie impreza. Guk mnie zaprosił i powiedział, żebym wzięła ze sobą też was i RaeWon z Tae. Chcecie iść?
- Ja bym nie poszła na imprezę, mając tak zajebistą okazję? - zaśmiała się HaeMin. - Oczywiście, że idziemy.
Rozmawiali jeszcze ze sobą przez jakiś czas, jednak musieli przerwać z tego względu, że Hye poszła pakować ciuchy na jutro i pojutrze, z racji tego, że zostaje na dwie noce u swojej mamy.
Później HaeMin, a zaraz po niej YoonGi, poszli się umyć i spać, zmęczeni całą podróżą i słabą pogodą. Osiemnastolatka odstąpiła im swój materac, a sama spała na kanapie.
Ale nie zwracała na to uwagi. Ani na to, że było to dość niewygodne, dlatego że za bardzo trzymały ją emocje.
//
Siemka!
Dzisiejszy rozdział krótki - wiem, ale to z tego względu, że nie chciałam już rozpoczynać kolejnej akcji, bo byłoby to po prostu bez sensu. Następne rozdziały na pewno będą dłuższe i będzie się, w moim mniemaniu, dużo działo. Trochę namieszam hahah.
Chcielibyście mały maraton w niedzielę?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top