||13||

Wiedzieli, że robią źle. Ale wtedy o to nie dbali.

Wtedy byli zbyt spragnieni swoich ciał, pocałunków i czułych gestów.

Byli zbyt spragnieni siebie.

Potrzebowali spełnienia.

     JeongGuk złapał HyeMi mocno za rękę i pociągnął ją w stronę toalet.

     Gdy już się w nich znaleźli, zamknęli się w jednej z kabin. Chłopak przyparł dziewczynę do ściany i zaczął namiętnie całować, przygryzając przy tym jej wargę.

     Mocno zassał się na jej szyi i zostawił po sobie krwistoczerwony ślad.

     Później zjeżdżał pocałunkami coraz to niżej. Zatrzymał się przy delikatnie odsłoniętych piersiach. Zaczął ssać jedną z nich, co wywołało u osiemnastolatki głośny jęk.

    Pozostało mieć nadzieję, że nikt akurat w toaletach obok nie przebywał, bo w przeciwnym razie dziewczyna spaliłaby się ze wstydu.

      HyeMi przejechała swoją dłonią po uwypukleniu, które utworzyło się w spodniach chłopaka. JeongGuk na ten ruch cicho zajęczał w jej usta i oderwał się od jej piersi.

     W dziewczynę ponownie uderzyła fala gorąca, spowodowana podnieceniem i dużą ilością spożytego alkoholu.

     I właśnie w tym momencie Hye na chwilę otrzeźwiała, i uświadomiła sobie, że postępuje źle. Bardzo źle.

     Nie może zwalić synowi swojej szefowej. Nie może tego zrobić. Zna go zdecydowanie za krótko. Poza tym, w tamtym momencie przestraszyła się, że gdyby to się wydało, to z pracą na pewno mogłaby się pożegnać.

     A ona wśród ludzi uchodziłaby za łatwą, czego oczywiście nie chciała. Przez całe swoje dotychczasowe życie walczyła, by nie mieć takiej opinii, bo łatwa absolutnie nie była. Musiała trzymać się swoich zasad. Nie mogła zrobić mu dobrze przy pierwszym ich jakimkolwiek zbliżeniu. Co to, to nie.

     Brunetka odsunęła się od Jeona, spuszczając głowę.

- JeongGuk, nie zrobię tego. Nie mogę. - wydusiła z siebie. Było jej strasznie głupio.

- Co? - chłopak parsknął. Chyba nie do końca zrozumiał, że Hye jest śmiertelnie poważna.

- Nie zrobię tego, rozumiesz? Nie zrobię Ci dobrze. - powiedziała łamiącym się głosem. Czuła ogromny wstyd i wstręt do samej siebie. Jak mogła posunąć się aż tak daleko z synem swojej pracodawczyni, znając go zaledwie tydzień? Sama nie znała odpowiedzi na to pytanie.

     JeongGuk patrzył na nią zdezorientowany i wyraźnie wkurzony.

- Hye, co ty pierdolisz? Narobiłaś mi nadziei na fajną noc, a teraz tak po prostu mówisz, że nie zrobisz mi dobrze? - mówił pretensjonalnie, zaciskając szczękę. Nie uzyskując żadnej reakcji ze strony dziewczyny, uderzył pięścią w ścianę kabiny i wyszedł z toalet.

     Hye szła za nim, ale gdy spostrzegła, że Guk nieźle wkurwiony wychodzi z klubu, po prostu odpuściła.

     Usiadła przy barze i zamówiła mocny trunek, po czym dołączyła do paczki swoich przyjaciół. 

- Wyglądasz na wykończoną. Ile wypiłaś? Coś się stało? - dopytywała HaeMin wraz ze stojąca obok RaeWon.

- Nie wiem ile wypiłam. Nie liczyłam. - odpowiedziała bez emocji, podciągając nosem. Zachciało jej się płakać. Czuła się po prostu okropnie.

- Ej, Hye, co jest? - zapytała Rae.

- Tańczyłam z JeongGukiem. Zaczęliśmy się całować, dotykać. On się podniecił, ja zresztą też. Zaciągnął mnie do kibla, weszliśmy do jednej z kabin i... - zająkała się, co sprawiło, że dziewczyny się zaniepokoiły tym, co mogą zaraz usłyszeć. - I już miałam mu zwalić, ale w ostatniej chwili się opamiętałam, a on wyszedł z klubu cały wkurwiony. - Hye zaczęły spływać łzy po policzkach. Bała się, że JeongGuk nagada coś swojej mamie i ta ją zwolni. Czuła się taka bezsilna.

Rae i Hae przytuliły Hye, mówiąc, że bardzo dobrze zrobiła, wycofując się z tego. Ale osiemnastolatka w tamtym momencie nie wiedziała zupełnie nic. Chciała już po prostu znaleźć się w domu i zasnąć. Miała nadzieję, że nazajutrz nie będzie pamiętać tego całego zajścia między nią a JeongGukiem.

><

- Ja pierdole, mój łeb. - zajęczała Hye, gdy obudziła się w piątkowe południe. Mimo że wróciła z HaeMin i YoonGim nad ranem, ówcześnie odwożąc taksówką RaeWon i TaeHyunga, to wstała dość wcześnie. Zdecydowanie należała do rannych ptaszków.

Podniosła się leniwie ze swojego materaca i oparła o toaletkę, stojącą przy jednej ze ścian pokoju. Spojrzała w lustro i zaczęła myśleć o wszystkim, co wydarzyło się minionej nocy. I strasznie się zawiodła, gdy niestety pamiętała niemalże wszystko.

A gdyby wyszła teraz na ulicę, to z pewnością odstraszyłaby wszystkich.

Miała ogromne wory pod oczami, resztki makijażu rozmazane na całej twarzy i potargane włosy.

A co do zapachu? Nie czuła na sobie zupełnie nic innego niż perfumy JeongGuka.

I to ją dobiło.

Czym prędzej skierowała się do łazienki. Musiała się umyć, bo gdy wróciła nad ranem do domu, to już nie miała na to ani czasu, ani ochoty. Wtedy liczyło się tylko spanie.

Zdjęła z siebie przepoconą i przesiąkniętą perfumami Jeona sukienkę, i zmyła płynem micelarnym pozostałości makijażu, po czyn wskoczyła pod prysznic. Musiała spłukać z siebie cały ten wstyd, którego doświadczyła podczas imprezy.

Wychodząc spod prysznica, wytarła starannie swoje ciało i zawinęła włosy w turban.

I tu kolejna niespodzianka, o której totalnie zapomniała.

Malinki.

Przejechała po nich dłonią i przypomniała sobie dokładnie wszystko, co działo się wtedy w klubie. Czuła wszystkie doznania na nowo. I czuła się cudownie. Nawet będąc z HyungSikiem, nie doświadczyła tyle rozkoszy poprzez stosunek, ile doświadczyła przez zwykły, ale pociągający taniec, dotyk, ssanie jej piersi czy czucie wzwodu JeongGuka.

Nie kochała JeongGuka na sto procent. Była tego więcej niż pewna.

Czy podobał jej się? Uważała, że jest przystojny, pociągający i w jej typie, ale mimo wszystko raczej jej się nie podobał.

Sama nie potrafiła określić tego, co czuła do jego osoby.

Bo JeongGuk był bardzo zmienny, a ona nie wiedziała, która z kilku jego stron jest prawdziwa.

Dziewczyna ubrała się i zaczęła robić sobie maseczkę, aby jej skóra trochę odżyła i odpoczęła, kiedy to do łazienki weszła HaeMin.

Hye chciała już coś powiedzieć, ale Hae była szybsza.

- I jak się czujesz? - zapytała, zamykając klapę i siadając na niej.

- No generalnie dobrze. Nie chce mi się wymiotować, ale trochę głowa mnie boli.

- Nie o to pytałam, ale to dobrze, że jako tako dajesz radę.

- Chodziło ci o JeongGuka? - zapytała, odrywając wzrok od lustra i kierując go na kuzynkę.

- Tak.

- Pamiętam niestety wszystko. - uśmiechnęła się sztucznie sama do siebie. - Widzisz to? - wskazała na krwiste ślady na swojej szyi, obojczyku i dekolcie, a oczy Hae od razu się powiększyły.

- Matko Boska, nawet ich nie zauważyłam. - powiedziała, wstając i przyglądając się im bliżej. - Nie dasz rady ich zakryć.

- Wiem o tym. - powiedziała zaciskając szczękę. - Jak ja się jutro u nich pokażę? Przecież pani Jeon na pewno je zauważy. - westchnęła i złapała się za czoło. - W co ja się kurwa wpakowałam.

- Hej, spokojnie. Znasz się na makijażu, pokombinuj coś. Jak nie uda się tego zakryć, to weźmiesz jakiś szalik. Najwyżej, gdyby pani Jeon zapytała, to wytłumaczysz, że gardło Cię boli. W końcu jest jesień i zaziębić jest się łatwo. - powiedziała i pogłaskała Hye po ramieniu.

- Dobra, idę spróbować to jakoś zakryć. Jestem więcej niż pewna, że będą prześwitywać i tak. - powiedziała i wyszła zdenerwowana, kierując się do swojego pokoju.

Usiadła przy swoje toaletce i wyjęła potrzebne kosmetyki. Mniej widoczne ślady nie przebijały się nie wiadomo jak bardzo, ale te bardzo krwiste były nie do zakrycia.

Chciała jeszcze coś popróbować, ale od pracy oderwał ją dźwięk przychodzącego telefonu.

- Dzień dobry, pani Jeon. - powiedziała miłym głosem.

- Witaj, Hye. Dzwonię do Ciebie w sprawie tego weekendu. Będę mogła Cię prosić, abyś pomogła mi w ogródku? Trzeba te liście trochę wygrabić, owinąć krzaki, żeby nie przemarzły, bo zaczyna robić się coraz zimniej. - powiedziała niepewnym głosem. Dało się też wyczuć, że głupio jest jej o to prosić.

- Pewnie. Chętnie pomogę. - powiedziała, choć nie do końca jej się to podobało. Ale to tylko ze względu na mieszkającego tam JeongGuka. Nie będzie potrafiła spojrzeć mu w oczy.

- Dobrze, bardzo ci dziękuję. W takim razie do zobaczenia jutro, buziaczki. - powiedziała ciepłym tonem i się rozłączyła. Hye nie potrafiła nie lubić tej kobiety. Była naprawdę wspaniała i taka miła. Znała ją bardzo krótko, ale już wiedziała, że pani Jeon jest naprawdę wyrozumiała i kochana. Gorzej z jej synem...

><

- Dziękuję, że mnie zawiozłeś i nie musiałam się tłuc taksówką albo iść na pieszo, bo pogoda coś się psuje. - powiedziała Hye do YoonGiego i delikatnie się uśmiechnęła.

- Spoko, tylko popraw sobie ten szalik, bo trochę te malinki widać. - powiedział z cichym śmiechem. Dziewczyna poprawiła wspomnianą rzecz, wyszła z auta i skierowała się do bramki, by chwilę później zadzwonić do dzwonka.

No to zaczynamy wspaniały weekend, pomyślała i automatycznie humor jej się zepsuł.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top