,,Czy tylko ja żyję?"

Gryze się w język. Odpowiedziałbym mu jakąś obelgą, ale nie mogę.

On jest w stanie zrobić krzywdę dziecku.

Muszę jakoś wykombinować plan ucieczki. I to jak najszybciej...

Pov. ?

Wstaję z ziemi i otrzepuję gruz. Wszystko albo stoi w płomieniach albo jest zawalone.

Czy tylko ja żyję? Tylko ja?

Wchodzę w korytarze, które są w miarę stabilne.

- Halo?! Jest tu kto?! - Odpowiada mi cisza.

Zero żywej duszy. Czuję jak łzy napływają mi do oczu.

Weź się w garść. Nie możesz się teraz poddać.

Nagle na końcu korytarza pojawiają się dwie sylwetki.

Wróg? Przyjaciel? Jebać to!

- Halo? - Znajomy głos...

- Jestem tutaj! Pomocy!

Pov. Tony

Dziwny pan z rogami przed chwilą wyszedł z mojego pokoju, o ile mogę tak to coś nazwać.

Mówił coś o mamusi, tatusiu, wujku i cioci. (dop. aut. Sorry Matt, ale nawet po śmierci będziesz ciocią.)

Jakiś mężczyzna wchodzi do pokoju.

- Tatusiu!

Pov. Tom

Podchodzę do Tony'ego i go przytulam.

Czuję jak młody ściska coraz mocniej moją koszulę.

- Już. Jestem tutaj...

- Dziwny pan powiedział, że mamusia... Że...

- Spokojnie. - Ocieram mu łzy.

- Tatusiu ja się boję... Czy ten pan tutaj wróci?

- Nie wiem... Ale jak zrobi ci krzywdę to masz mi powiedzieć.

Tony kiwa głową. Przytula mnie mocniej.

Nie stracę go...

*****

Jeny! Serce mi się kroiło gdy pisałam z perspektywy Tony'ego i Tom'a.

Miałam łezki w oczach :(

Za chwilę następny rozdział.

Można snuć teorie co do
Pov. ?

CookieGirlFantasy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top