Rozdział Pierwszy
2.09.2019
Rozpoczął się nowy rok szkolny. Tłumy nowych ludzi w autobusach, którzy będą pochłaniać wiedzę jak gąbka, by dojść do swojego celu. A w tłumie osób, które rozpoczynają swoją nową przygodę jestem ja, zwykły chłopiec, który jak co roku zmierza do swojej ulubionej szkoły. Podczas wędrówki przez ulicę prowadzącą do szkółki było pełno żywych, pełnych wigoru uczniów, którzy za chwilę zaczną dalszą edukację. Spojrzałem na nich i poszedłem dalej. Jak byłem już blisko spoglądałem na okolice szkółki. Nic się nie zmieniło, parę drzew, które przez wielu są nazywane parkiem, ścieżka w nim prowadziła do okolicznego śmietnika i domostw z czerwonej cegły oraz do niej - pokaźnej wielkości szkółka z kaczką na ścianie. Otaczała ją wszelaka zieleń, która była nieodzownym elementem miejskiego krajobrazu. Poszedłem spokojnym krokiem do drzwi, przywitałem się radośnie z woźnymi i poszedłem wgłąb szkoły. Usiadłem na ławce, zobaczyłem godzinę w telefonie, było kilka minut przed 9:00 i patrzyłem na nowych uczniów. Byłem nieco zdezorientowany, korytarze były pełne pierwszaków. Szkoda, miałem nadzieję, że będę mógł pogadać z moją ulubioną "Elką". Posiedziałem chwilę i byłem świadkiem jak dziecko wyglądające na dziesięć lat zemdlało i była konieczna interwencja pielęgniarki. Udałem się następnie na świetlice, przez dwa miesiące nic się w niej nie zmieniło a wyglądała jak świeżo malowana. Siedząc na sofie mogłem spoglądać jak przenoszą tego dzieciaka do pielęgniarki. Komentowałem go i radośnie się z tego śmiałem. Wybiła godzina 10:00. Udałem się na salę. Były tam klasy od drugiej do czwartej. Przywitałem się z znajomymi po dwumiesięcznej przerwie po czym usiadłem na podłodze z powodu tego, że nie chciało mi się brać udziału w radosnej uroczystości. Po zakończeniu ceremonii udaliśmy się do klas. Wychowawczyni przywitała nas bardzo serdecznie, podyktowała nam plan oraz podała najważniejsze informacje. Po kilku minutach spędzonych na z klasą wyszliśmy i udaliśmy się do wyjścia. Byłem szczęśliwy, wróciłem na swój stary śmietnik, brakowało mi tego. Wróciłem na dworzec a następnie do autobusu w kierunku mojej izby.
Mam nadzieję, że wam się podoba. To moja pierwsza przygoda z pisaniem na wattpadzie. (dyst)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top