#2 (Oliver Mira x reader)

Witajcie moje Kamyczki! I co? Obiecałam że shot będzie jeszcze w tym tygodniu? Obiecałam? Więc jest!

Jak tam kochani? Gotowi przed kolejnym tygodniem w powrocie do szkoły?

Ja jutro wcześnie wstaję, i to tak wcześnie wcześnie, bo ja akurat do szkoły jutro nie idę. Jako osoba wchodząca do technikum, jutro zaczynam dwutygodniowe praktyki, co oznacza że nie będę chodzić do szkoły przez dwa tygodnie.

Ale to się równa wcześniej wstawaniu, bo praksy mam poza miastem, a muszę się jeszcze domyślić jak tam dojść żeby ogarnąć co i jak.

Trzymajcie za mnie kciuki jutro żebym się nie zgubiła.

A tymczasem...

Shot z shipem Oliver Mira x reader. Zapraszam serdecznie do czytania!

🧤🗡⛓🧤🗡⛓🧤🗡⛓🧤🗡⛓🧤

A poznała nas bułka...

- BAAACZNOŚĆ! - po murze na którym stali wszyscy żołnierze podczas porannego apelu, rozległ się krzyk któregoś z dowódców, nakazujących do poprawnego okazania szacunku starszym i bardziej doświadczonym w boju żołnierzom. Pośród żołnierzy stałą dwójka nowych ludzi, którzy zostali przeniesieni na północ z samej Centrali. Byli to Vato Falman i [Imię] [Nazwisko], byli podwładny Roy'a Mustanga.

- Falman? - zapytała nieśmiało swojego szarowlosego kolegi kobieta, chociaż bardziej pasowało do niej dziewczyna. Była jeszcze młoda, mniej więcej w wieku Havoca, i nie do końca jeszcze wszystko rozumiała - A ta ich generał... to jaka ona jest?

- A o co dokładnie pytasz? O to jaka jest jako dowódca czy jak wygląda? - spytał niepewnie mężczyzna, doskonale wiedząc że jego koleżanka ma specjalność do zadawania dziwnych pytań.

- Wiesz, miałam bardziej spytać o to, jaka może się okazać w łóżku, ale takie pytanie też może w sumie być - powaga jaka biła od tej odpowiedzi sprawiła że Falman się zachłysnął powietrzem i omal się nie udusił z wrażenia. Na szczęście dziewczyna zaczęła go poklepywać po plecach - Uspokój się, tylko żartowałam. Nie musisz się spinać jak recepturki które strzelałam w Rizę.

- Kurwa mać, [Nazwisko]! Te durne żarty zachowaj dla siebie! - krzyknął do dziewczyny szeptem, ściągając na siebie uwagę innych żołnierzy piętrzących na nich jak na idiotów - Chcesz żeby ktoś Cię z tymi żartami usłyszał?

- Zluzuj, przecież tylko żartowałam. Co się może stać przez jeden niewinny żart?

- Całkiem dużo - odpowiedział ostro mężczyzna - Słuchaj, nie wszyscy ludzie są tak tolerancyjni jak nasz poprzedni oddział. Twoje żarty są tak jednoznaczne, a ktoś komu się twoja orientacja nie spodoba a tym bardziej takie słownictwo, może sprawić że sytuacja nie będzie dla Ciebie przyjemna.

- Przecież wiem - młoda dziewczyna westchnęła ciężko, wiedząc że jej kolega po fachu ma rację - Ale spokojnie Vato, przecież umiem o siebie zadbać. Jestem przecież wojskową, a wojskowi potrafią się obronić.

- Pod warunkiem że żarty z których będą musieli się bronić nie wkurzą jakiegoś innego, wyżej postawionego wojskowego. Zrozum, ja sie po prostu o Ciebie martwię.

- Niepoprawny optymista z Ciebie, wiesz? - skwitowała dziewczyna, przenosząc wzrok na windę która się otworzyła. Omal nie pisnęła, gdy zobaczyła kto stamtąd wychodzi - Święta Mamusiu Alchemiczna, kto to jest?!

Z windy wyszły dwie wysokie postacie. Podczas gdy jedna z nich była nieznanym jej z pochodzenia mężczyzną o białych włosach i dosyć ciemnej karnacji, tak druga była z pewnością bardzo piękną kobietą o zagniewanym wyrazie twarzy. Patrząc na nią, nie wiedziała czy bardziej podziwiać jej piękne, długie do pasa blond włosy z charakterystyczym lokiem, czy bardziej duże, okragłe pie... znaczy oczy, tak oczy! w kolorze niebiańskiego błękitu. Jedyne co psuło wyobrażenia o kobiecie która prawdopodobnie była z rodziny majora Amstronga, był surowy wyraz twarzy, kompletnie nie pasujący do obrazu delikatnej i wrażliwej osoby, którą prezentowali Amstrongowie.

- No to teraz wiesz jak wygląda generał Amstrong - powiedział po chwili szarowłosy.

No zapowiada się ciekawie.

***

Panował na zewnątrz ziąb, a oni pewnie już godzinę stali na murze gdy nadal trwał apel. [Nazwisko] powoli już odmrażał się tyłek, a ona sama przysypiała na ramieniu kolegi, śliniąc mu płaszcz i mundur pod spodem. A przy okazji burczało jej w brzuchu, co doskonale słyszeli koledzy stojący najbliżej niej. Ci sami próbowali ją obudzić, nie chcąc żeby "świeżynce dostało się przez spanie podczas apelu".

Jednak ona była świadoma tego co się wokół niej dzieje, więc w razie czego potrafiła się szybko rozbudzić. A poza tym, przypominający o swoim istnieniu głodny brzuch nie pozwalał jej całkowicie odlecieć.

Podniosła głowę z ramienia kolegi, co ten przyjął z ulgą, po czym rozejrzała się. Przemawiała teraz któraś z wysoko postawionych osób, jednak nie była to Amstrong, bo kobieta miała czarne włosy i dziwny kolor grzywki. Tylko któraś z pułkowników, co poznała po odznaczeniach podobnych do tych które nosił Mustang, ale nosiła dziwny mundur. Nikt się na nią nie gapił, ale mimo wszystko ostrożnie sięgnęła do kieszeni, wyjmując stamtąd świeżo upieczoną bułkę, po którą wstała dzisiaj bardzo wcześnie by zdążyć wyjść, kupić i wrócić z powrotem. I to było powodem dla którego zasnęło jej się podczas apelu.

- Kurwa, [Nazwisko], Ciebie już do reszty pogięło?! - spytał wkurwiony już po całości Falman, który gdyby chciał to beształby ją spojrzeniem - Na prawdę chcesz zginąć czy jak? Tak nie można!

- Cicho, nic nie widzą. Jak będziesz ciągle biadolić, to w końcu ktoś się skapnie.

- [Imię] do cholery! - powiedział tylko, zanim ta szybko wgryzła się w cieplutkie jeszcze jakimś cudem pieczywo. Dziewczyna jedyne na co mogła teraz narzekać, to tylko na to że nie ma jakiegoś maselka przy sobie.

- Oi... co Ty sprawiasz do cholery? - powiedział jakiś kobiecy głos, który odezwał się niedaleko niej, jednak nie wiedziała skąd dobiegał. Postanowiła to zignorować, przełykając kęs i gryząc następny.

Chociaż nie powinna może...

- Mówię do Ciebie do cholery! Kim jesteś, i co ty wyprawiasz do jasnej cholery?! -przed lekko wystraszona dziewczyną stanęła blondwłosa pani generał, która zabijała teraz dziewczynę wzrokiem godnym samego bazyliszka albo wściekłe autorki gdy się jej zabierze żelki.

Lekko przerażona [kolor]włosa dała radę tylko szybko przeżuć i przełknąć to co miała w buzi. Zasalutowała prawa ręką, kompletnie zapominając że to w niej właśnie trzymała pieczywo.

- Sierżant [Imię] [Nazwisko] z Centrali! Jeden z nowych żołnierzy pani generał. Do usług, generale!

Wokół kilkoro żołnierzy zachichotało, ale młodej dziewczyny to nie ruszyło. Bardziej umierała wewnątrz siebie ze wstydu i strachu, czego nie było po niej widać.

- [Imię] [Nazwisko], tak? Jedno z podwładnych tego jełopa, Mustanga? - spytała zimno, na co młodą przebiegły male dreszcze po ciele - Co trzymasz w prawej ręce?

- Bułkę z piekarni w mieście! Jeszcze cieplutką, prosto z piecyka!

- A możesz mi łaskawie wyjaśnić - błękitne oczy lekko zmrużyły się w gniewie, gdy dziewczyna nie okazała strachu na twarzy podczas jej wrzasków - Czemu jesz bułkę w czasie apelu przed całym dniem? Teraz?

Dziewczyna lekko zmarszczyła brwi, co wyglądało komicznie z jej twarzą w okruchach w okolicy ust i bułką salutujacą przy jej głowie.

- Ponieważ, gdybym zjadła tą bułkę później, nie byłaby ona już taka ciepła i chrupiąca. A tak się składa że wolę świeże pieczywo od zimnego, wyciągniętego z zamrażarki i rozmrożonego w piekarniku. Środek jest wtedy zbyt rozlazły.

- W takim razie wiesz co masz robić?

Dziewczyna przestała salutować, biorąc pieczywo w obie ręce, po czym przedzieliła bułkę na pół. Nadgryzioną część zostawiła dla siebie, a drugą wyciągnęła ku blondynce.

- Druga połowa dla pani.

Kobieta patrzyła w szoku to na dziewczynę, to na połowę bułki. Spodziewała się że ta zacznie się trząść ze strachu albo zacznie pyskować, a ta... okazała się być miła w stosunku do niej.

By ukryć swoje zmieszanie wrzasnęła tak, że aż z pewnością Tytani w Murach by się skulili.

- WYNOCHA NA DÓŁ I BIEGAJ DO USRANEJ ŚMIERCI!

🧤🗡⛓🧤🗡⛓🧤🗡⛓🧤🗡⛓🧤

No dobry wieczór kochani! Jak wam się podobało?

Ogółem starałam się żeby to wyszło śmiesznie, ale nie wiem czy mi się to udało.

Żeby nie było, inspirowałam się jedną ze scen z Shingeki no Kyojin, jeszcze z pierwszego sezonu, gdzie Sasha podczas pierwszego dnia w wojsku jadła ziemniaka.

A tutaj macie tą scenę:

Ta scena jest przegenialna, i za każdym razem jak ja widzę to się uśmiecham, czasami się śmiejąc.

Kamyczki moje kochane, zapraszam do rozdziału wstęp, bo powoli kończą mi się zamówienia do pisania, a do dziesiątki jeszcze trochę brakuje. Każde zamówienie z pewnością przyjmę!

Dzisiaj postacie już kładą mi się spać, bo pracowali dzisiaj od rana, więc spanie jak najbardziej im się należy.

Chyba że znajdę takich delikwentów jak Edward z Alem i Roy'em co nie śpią, to z pewnością pogonię ich miotłą.

Rozdział dla Wyprana_Kaczka, mam nadzieję że jesteś zadowolona i że spełniłam twoje oczekiwania!

Gwiazdka?
Komentarz?
Zawsze mile widziane!

Kapitan się odmeldowuje, i leci pisać kolejny rozdział! Ahoj, kamraci!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top