two

Luke popchnął drewnianą powłokę drzwi i ściągając po drodze buty, wszedł do środka. Kiwnął dłonią do Gordona, kiedy ten nadal tkwił na sieni. Chłopak małymi kroczkami wszedł do mieszkania, badając wzrokiem każdy jego kąt. Było bardzo ponure, pozbawione jakichkolwiek ozdób, zdjęć rodzinnych. Same meble i ściany. Gordon zagryzł nerwowo wargę zaczynając pozbywać się z siebie swoich przemoczonych ubrań. Ściągnął z głowy mokrą, wełniana czapkę, odkrywając tym swoje wyblakło zielone włosy. Od razu pożałował tego i szybko chciał ubrać ją z powrotem, jednak wtedy poczuł na sobie wzrok Luke'a, którego kąciki lekko drgnęły w górę. Luke był w jego towarzystwie od jakiś czterdziestu minut, a przez ten czas udało mu się już parę razy uśmiechnąć, co w ostatnich czasach było u niego na prawdę rzadkie. Gordon uspokoił się lekko w środku i ostatecznie odłożył czapkę na stojącą pod ścianą szafkę. Po zdjęciu butów wszedł w głąb mieszkania, które świeciło jeszcze większymi pustkami niż przedpokój.

Gordon prawie pisnął, kiedy u jego stóp, pojawił się niewielki, puszysty pies.

-Mint, nie strasz moich gości -jęknął, odsuwając psiaka, od przestraszonego chłopaka, który aż zadrżał. -Wszystko w porządku? -zapytał niepewnie, widząc strach wymalowany na jego twarzy.

-T-tak -wyjąkał, starając się nie spoglądać w stronę zwierzaka. -Dlaczego nazwałeś go prawie Mint? -zapytał z zaskoczeniem, lekko się uspokajając.

-Ponieważ uwielbiam cukierki pepper mint jak ich nazwę. Mógłbym ciągle mówić "pepper mint, peper mint" do znudzenia. Czasami nazywam go Pepper Mint, jednak bywa to męczące, więc jest po prostu Mint -wytłumaczył, kierując się do kuchni. Gordon skinął głową, gwałtownie odsuwając się od psa który zmierzał w jego stronę.

-Chcesz coś do picia? -zapytał Luke, wyciągając z górnych szafek dwie szklanki.

-P-poproszę wody -powiedział cicho, siadając na szarawej wersalce. Podskoczył lekko, kiedy Luke postawił przed nim szklankę napełnioną krystaliczną cieczą.

-Jesteś strasznie spięty -stwierdził blondyn, zajmując fotel, na przeciwko niego. -Na pewno jesteś głodny -powiedział, ponownie wstając ze swojego miejsca, jednak Gordon zdołał go zatrzymać.

-Nie, dziękuję, nie jestem głodny -odparł w miarę przekonująco.

-Uch, jak coś to mów -zielonowłosy pokiwał na jego słowa głową, po czym wbił wzrok w popękane panele. Czuł się na prawdę dziwnie w jego mieszkaniu. Luke był bardziej tajemniczą osobą niż mogło by się wydawać. Był bardziej tajemniczy niż on sam. -Może opowiesz mi coś o sobie? -Gordon uniósł swoje spojrzenie na blondyna, kiedy doszedł go jego głos. Lekko spiął się na jego słowa i wykrzywił usta w grymasie. -Jeśli oczywiście chcesz i jesteś na siłach -dodał szybko, widząc reakcję zielonowłosego.

-Umm... Ja... uciekłem z domu -Luke pokiwał zrozumiale głową na jego słowa i postanowił dalej nie brnąć w ten temat, kiedy zauważył że niezbyt jest to wygodne dla zielonookiego.





Luke pozwolił nocować Gordonowi w swoim domu, patrząc na to że za oknem nadal panowała nie ustająca ulewa, a chłopak w dalszym ciągu nie miał gdzie się podziać. Przekonał niebieskookiego że może spać na wersalce w dużym pokoju. Luke dał mu poduszkę i koc, po czym żegnając się z nim krótkim "dobranoc" powędrował do swojej sypialni. Chociaż tyle razy został już zraniony, nie potrafił powstrzymać swoich dobrych odruchów w stronę innych, a co najważniejsze, swojej wielkiej ufności, która wcale nie była taka dobra. Gordon miał coś takiego, przez co nie potrafił odmówić mu pomocy. Dobrze patrzyło mu się z oczu i miał nadzieję iż się na nim nie pomyli.

Gordon wdrapał się na poszarpaną kanapę i okrył się szczelnie kocem. Ułożył się na plecach i wbił wzrok w sufit. Jego oczy wcale nie były zmęczone, one nigdy nie były zmęczone. Zielonowłosy nie zmrużył oka od czterech dni, chociaż nawet jeśli mu się to udawało, trwało to z kilka godzin, aż nie obudziły go okrutne koszmary. Gordon bał się spać, znowu kiedy na prawdę potrzebował snu, on nie przychodził. Chłopak czuł się jak zombie. Był bardzo słaby, a jego mózg nieprawidłowo funkcjonował przez brak snu. I tak też spędził całą noc, na wlepianiu przekrwionych oczu w ścianę przed nim lub sufit. Także rozmyślał nad tym co będzie dalej, gdzie się podzieje, przecież Luke raczej nie będzie chętny przenocować go w kolejne dni. A co jeśli odkryje jego tajemnicę, bo prędzej czy później to się stanie i nawet nie będzie mieć już szansy, zostać u niego na dłużej... Luke go znienawidzi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top