Rozdział III
Nikt nie ma wystarczająco mocy, by zmienić świat. By pokonać wszystko co jest w nim złe, co sprawia, że upadamy. Możemy podejmować się tej walki, jednak nie ważne jak bardzo byśmy chcieli, całe cierpienie naszego życia nie ustąpi raz na zawsze. W pewnym momencie i tak powróci, być może nawet ze zdwojoną siłą.
To normalne. Każdy człowiek musi przejść przez tą drogę, choć często staramy się zrobić wszystko, byle by ominęło nas to szerokim łukiem. Bo uważamy, że jesteśmy zbyt delikatni, by cierpieć. Jednak jest to wpisane w nasze życie, chcąc nie chcąc każdy z nas codziennie dźwiga swój własny krzyż. Lecz pomimo tego, jak często świat potrafi być toksyczny i zepsuty, jak jesteśmy wykończeni problemami to najważniejsze jest by pozostać człowiekiem. By nie zapomnieć o tym, że jesteśmy ludźmi, wbrew pozorom bardzo silnymi. Chociaż mrok trudnych dni często pochłania nas samych, zabijając od środka, pozostaje w nas małe światełko nadziei. Powinniśmy je pielęgnować. Bo właśnie być może te małe światełko, będzie motywacją do dalszych działań nie tylko naszych, ale również innych ludzi. I choć brzmi to dość tandetnie, to każdy z nas ma w sobie to małe światło.
Jak już mówiłam, nie możemy zniszczyć zła całego świata, ale możemy wzbudzić w sobie ostatki radości i szczęścia, robiąc po prostu niewielkie gesty. Kiedyś ktoś mądry powiedział : Nie potrafimy robić wielkich rzeczy – jedynie małe z wielką miłością.
Autor tych słów miał zupełną rację. Bo czasem po prostu najzwyklejszy, szczery uśmiech, słowo otuchy, życzliwe spojrzenie w naszą stronę, czy też tabliczka mlecznej czekolady, potrafiła na chwilę złagodzić ból.
Blondyn nie sprawił, że na świecie zapanował pokój, nie powstrzymał szerzących się chorób, nie nawrócił ludzi szalonych i egoistycznych, ale sprawił iż przez krótką chwilę pośród tego mroku, moim oczom ukazało się przyjemne światło.
Owe światło stało się moim drogowskazem, kołem ratunkowym, bronią i ukojeniem, jednak jeszcze wtedy o tym nie wiedziałam...
- To cholernie boli, wiesz? – Mruknęłam cicho w jego stronę, pociągając nosem. Ułamałam sobie już czwartą kostkę czekolady, następnie ładując ją do buzi.
Po moich policzkach wciąż płynęły ciepłe łzy, przynosząc mi dzięki temu w jakiś sposób ogromną ulgę. Miałam wrażenie, ze razem z nimi, z mojego ciała ulatują negatywne i przykre emocje. Oczyszczały nie tylko moje serce, ale i umysł.
Chłopak siedział na ławce obok mnie już od jakichś piętnastu minut, słuchając uważnie każdego mojego słowa, które wyrzucałam z siebie. Mówiłam o tym jak się czułam zupełnie obcemu nastolatkowi, lecz nie miałam siły po prostu dłużej w sobie tego dusić. Byłam osobą, która nie potrafiła skrywać w sobie uczuć, gdyż po prostu zabijało mnie to od środka.
Jego wzrok skierowany był gdzieś w ciemną przestrzeń przed nami. Nic nie mówił, po prostu mnie słuchał, za co byłam mu ogromnie wdzięczna, tak bardzo tego potrzebowałam...
- Ludzie patrzą na mnie jak na zabawkę, lalkę bez serca, której jedynym pożytecznym zajęciem jest chodzenie w szpilkach po scenie i świecenie gołym tyłkiem. W ich oczach jestem... Rozrywką – Powiedziałam, po chwili biorąc głęboki oddech. Przetarłam swoją twarz ręką, wycierając z policzków mokre łzy. Zapewne całą moją twarz pokrywał rozmazany makijaż, jednak miałam to teraz zupełnie gdzieś, tak samo jak to, że cała moja sukienka jest już brudna od cieknącego tuszu i czekolady.
- Nie jestem lalką! Cholera, nie jestem zabawką!
Krzyknęłam, następnie rzuciłam czekoladę na ławkę, chowając twarz w dłoniach. Oddychałam głęboko, próbując się trochę uspokoić, lecz niestety nie potrafiłam, było tego po prostu za dużo...
Nagle usłyszałam jak chłopak wstaje z ławki, stając przede mną. Pociągnęłam nosem, następnie zadzierając głowę do góry, by na niego spojrzeć.
- Chodź, queen – Mruknął, następnie wyciągną rękę w moją stronę. Zmarszczyłam delikatnie brwi, patrząc na niego niezrozumiale.
- Co? Ale...
- Bierz się w garść i chodź, użalanie się nie ma sensu, ale wiem co możesz zrobić by poczuć się lepiej – Wyjaśnił, wzruszając delikatnie ramionami, a na jego twarzy pojawił się delikatny i cwaniacki uśmiech.
- Nie mam ochoty nigdzie iść... - Szepnęłam cicho, odwracając głowę w bok i przygryzając wargę.
Usłyszałam jego ciche westchnięcie, znów podniosłam wzrok, zauważając, że wywraca oczami. Po chwili blondyn chwycił za swoją deskorolkę i narzucił na swoją głowę kaptur.
- Rozumiem – Powiedział i wzruszył ramionami. Patrzyłam na niego niezrozumiale, nie wiedząc co ma zamiar zrobić. – Sądziłem, że chcesz to wszystko zmienić... No wiesz, pokazać tym ludziom, że nie jesteś tylko pustą lalką, ale skoro nie chcesz. Do zobaczenia na następnym konkursie, queen! – Mruknął, następnie ruszając w jakąś stronę. Postać nastolatka po chwili zaczęła znikać mi z oczu, dopiero wtedy wybudziłam się z transu.
Zerwałam się z miejsca, chwytając ze sobą również czekoladę i torebkę, po czym szybko go dogoniłam.
- Czekaj! – Krzyknęłam, biegnąc za nim. Kiedy tylko znalazłam się tuż obok, stanęłam przed nim, zatrzymując go. On spojrzał na mnie, podnosząc jedną brew. – Chcę to zrobić... Nie mogę do tego wrócić, dłużej już tak nie wytrzymam... - Powiedziałam, łapiąc oddech. Spojrzałam w jego oczy, blondyn patrzył na mnie obojętnym wzrokiem.
Po chwili jednak na jego twarzy znów pojawił się delikatny uśmiech, zaśmiał się cicho, kręcąc głową.
- Chodź, queen. Pozbędziemy się tego wszystkiego – Powiedział zadowolony, wskazując na moją torebkę, którą trzymałam w prawej dłoni.
Zmarszczyłam delikatnie brwi i przeniosłam wzrok na torebkę, zauważając, że wystaje mi z niej cała tubka brokatu oraz kilka kosmetyków. Po chwili zauważyłam również, że blondyn ponownie zaczął podążać w nieznanym mi kierunku, ruszyłam za nim.
Szłam, starając się dotrzymać kroku blondynowi, jednak nie było to proste. Chłopak szedł naprawdę bardzo szybko, co zapewne było wynikiem jego długich nóg. Co jakiś czas spoglądałam na niego, zastanawiając się co ja tak właściwie robię... Przecież nawet nie znałam jego imienia, a to właśnie on był początkiem mojej walki o siebie. To nie było zbyt... Dojrzałe? Tak, zdecydowanie. Jednak musiałam podjąć to ryzyko. Bo po prostu jego małe światełko, przyciągało mnie i o dziwo... Motywowało.
- Tak właściwie to jak...
- Robert – Odparł, nie pozwalając mi nawet skończyć.
- Robert?
- Robert – Mruknął rozbawiony, następnie spojrzał w moją stronę z dziwnym, szerokim uśmiechem.
- Okey... - Szepnęłam cicho i wzięłam głęboki oddech.
Po chwili oboje staliśmy na jakimś moście, który również znajdował się w tym parku. Podeszłam do barierki, spoglądając w dół. Znajdował się tam dość spory strumyk wody, w której odbijało się światło księżyca. Wpatrywałam się w dół jak zahipnotyzowana, kiedy nagle usłyszałam chrząknięcie blondyna.
Oderwałam wzrok od błyszczącej tafli wody i odwróciłam w jego stronę. Sięgnął ręką do mojej torebki, przez co szybkim ruchem uderzyłam go w rękę. On jedynie wywrócił oczami i wyciągnął rękę w moją stronę, czekając aż podam mu swój puder.
Przygryzłam delikatnie wargę, zastanawiając się czy to aby na pewno był dobry pomysł. Jednak po chwili doszłam do wniosku, że muszę coś zmienić...
Chwyciłam za kosmetyk, następnie podając chłopakowi, a sama wzięłam tubkę z brokatem, wyciągając rękę do przodu, tak by znajdowała się ona nad wodą.
- Gotowa, queen? – Spytał, patrząc na mnie.
Kiwnęłam delikatnie głową, a na mojej twarzy zagościł ogromny uśmiech, kiedy tylko całe to gówno zniknęło pod wodą, a ja poczułam się jakby wolna, pierwszy raz od... W zasadzie... Od zawsze.
♠ ♦ ♣ ♥
Dziękuję Wam bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo za wszystkie komentarze i gwiazdki. Jestem bardzo szczęśliwa, kiedy czytam wasze opinie i po prostu djfkhrdiugdsj
Podrzuciłam Wam do rozdziału piosenkę "Los, Cebula i Krokodyle Łzy", ponieważ to właśnie przy niej pisałam rozdział. Ogólnie uwielbiam zespół "Coma" i zachęcam do przesłuchania ich innych piosenek. Jak dla mnie jeden z najlepszych polskich zespołów ♥ ♥ ♥
Zachęcam do komentowania, to ogromnie motywuje. Poza tym uwielbiam czytać to jak odbieracie przedstawione w opowiadaniu sytuacje oraz wasze opinie.
Kocham ♥
+ Kto kocha Luke'a Roberta Hemmingsa daje gwiazdkę!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top