8.

Ważne pytanie na dole ⬇️⬇️⬇️
Miłego czytania ^^

Pierwsze, co poczułem po przebudzeniu się to okropny ból karku. Z jękiem agonii przewróciłem się na drugi bok. Sekundę później moje ciało upadło z hukiem na podłogę. Natychmiast podniosłem się do pozycji siedzącej i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Znajdowałem się w naszym salonie, a obok mnie stała mała kanapa, na której spędziłem noc. Długą i męczącą noc. Przez to, że ktoś co godzinę krzątał się po mieszkaniu, nie mogłem normalnie spać. Czułem się jeszcze bardziej zmęczony niż przed tym jak się wieczorem położyłem. Wstałem na równe nogi i położyłem kołdrę na oparciu fotela. Wskazówka zegara wskazywała kilka minut po szóstej. Nie opłacało mi się ponownie zasypiać. Chociaż najprawdopodobniej by mi się to nawet nie udało.

-Już nie śpisz?

Gwałtownie obróciłem głowę w kierunku osoby, która zadała pytanie. Kolejna fala bólu przeszła przez mój kręgosłup. Syknąłem i złapałem się za szyję.

-Na to wygląda.

-Za to ty nie wyglądasz najlepiej.

Logan spiął swoje dredy w jednego koka. Usiadł na krześle w kuchni i podparł brodę na dłoni. Wyglądał, jakby oczy zaraz miały mu się same zamknąć.

-Ty również nie wyglądasz, jakbyś rzeczywiście przespał te osiem godzin.

-Bo nie przespałem. Wasza ciotka co godzinę przychodziła do pokoju Mali. A to nie mogła otworzyć okna, a to nie mogła znaleźć herbaty i cukru. Jaki normalny człowiek pije o trzeciej nad ranem herbatę? Za piątym razem się wkurzyłem i odpowiedziałem jej dość niemiło.

-O nie, co jej powiedziałeś?

-Szczerze mówiąc, to nawet nie pamiętam. Byłem już chyba na tyle zmęczony i sfrustrowany, że nie wiedziałem do końca, co mówię. W każdym razie chyba nie mam co liczyć na kartkę świąteczną.

W tej chwili drzwi od pokoju siostry. Miała na sobie dwuczęściową, letnią piżamę, a na to narzucony biały szlafrok w szare serduszka, który kupiłem jej na imieniny w zeszłym roku. Blond kosmyki wydostawały się z czegoś co miało przypominać kok, a jej twarz zdobił grymas. Ciemne obwódki wokół oczu i spierzchnięte usta świadczyły o równie nie dobrej nocy.

-Idzie nasza bogini seksu. - odezwał się ironicznym tonem jej chłopak

-Powiedz coś jeszcze, a przysięgam, że wyrwę ci język, usmażę, a następnie wepchnę go tobie do gardła. - rzuciła mu lodowate spojrzenie, ale chwilę później usiadła obok niego i ułożyła głowę na ramieniu chłopaka. Przygryzłem wnętrze policzka  żeby się nie zaśmiać. Co jak co, ale moja siostra potarafiła być przerażająca, a ja nie chciałem jej podpaść. Nie kiedy była w stanie zabić samym spojrzeniem.

-Dajcie mi kawy!- jęknęła - Błagam.

-Ja zrobię. Sądzę, że przyda się nam wszystkim. - chłopak delikatnie podniósł głowę blondynki ze swojego ramienia i ułożył na powierzchni stołu

-Ooo, jesteś kochany.

-Tak? Jeszcze przed chwilą chciałaś mi wyrwać język.

-To było całe trzydzieści sekund temu. To przeszłość.

Logan jedynie zaśmiał się i pokręcił głową na dziecinne zachowanie swojej dziewczyny. Uśmiechnąłem się, patrząc na nich. Razem byli wspaniali jak, jak piątkowy wieczór z gorącą czekoladą i ulubioną książką, jak biała czekolada, którą możesz zjeść samemu i z nikim się nie dzielić, jak gorąca herbata po powrocie z zimowego spaceru. Wszystko układało się u nich tak dobrze i wszystko zdawało się do siebie pasować. Jakby ich całe dotychczasowe życie we dwójkę, było zbudowane jedynie z idealnie ułożonych układanek, w których nie brakuje ani jednego puzzla. A może już od zawsze związki - na początku - były połączeniem aż na nadmiar przesłodzonych zachowań, uroczych przezwisk, żartobliwych sprzeczek, tęcz i jednorożców. W sumie nie miałem wielkiego doświadczenia ani jako praktykant, ani jako obserwator. Wszystko to zdawało się być jeszcze przede mną.

-Późno wczoraj wróciłeś, Calum. Nie zdążyłam nawet zapytać, jak było na spotkaniu z Ashtonem.

-Daj spokój, Mali. Przecież nie będzie Ci się spowiadał z tego czy obciągał albo, czy to jemu obciągano. - przewrócił oczami

Na policzki wkradł mi się szkarłatny rumieniec oznajmiający innym, że byłem zupełnie zielony w tych sprawach. No może nie zupełnie, jeśli w te sprawy można wyliczyć mokre pocałunki i ocieranie o drugą osobę. W razie problemu załatwiałem go sam. W łazience.

-Jesteś taki beznadziejny, Logan. - obrzuciła go ponownie tym samym zabijającym spojrzeniem

-Jeszcze przed chwilą byłem kochany. Grasz mi na uczuciach. - chłopak złapał się teatralnie za serce i wsypał do każdego kubka po dwie łyżeczki czarnej, mocnej kawy.

-Kobieta zmienną jest. Zresztą wiedziałeś co brałeś. - wzruszyła ramionami - I nie zawsze rozmowa z bratem musi prowadzić do jednego, niewyżyty gamoniu.

W powietrzu uniósł się zapach kawy. Ciemnoskóry zalał wrzątkiem kubki i przeniósł je na stół razem z cukrem. Posłodziłem jak zwykle dwie łyżeczki i porządnie wymieszałem. Następnie bardzo powoli, by nie oparzyć sobie języka, wziąłem łyk. Przymknąłem oczy i zamruczałem niczym mały kociak, gdy się go głaszcze za uchem. Tego mi właśnie było trzeba. Jednak Mali wciąż nie dostała swojego napoju. Logan trzymał go w ręce zdała od dziewczyny. Nachylił się nad nią i szepnął “Uwielbiasz to we mnie” na tyle głośno, że mogłem to usłyszeć. Na co ona odpowiedziała “Może…” i skoczyło się na czułym pocałunku, który trwał znacznie dłużej niż powinien.

Nigdy nie rozumiałem par, które potrafią stać na środku chodnika, nie mogąc oderwać się od ust partnera bądź partnerki. Takie pocałunki powinny być zarezerwowane tylko dla nich w czterech ścianach sypialni, a nie dla gapiów z ulicy. Nie zrozumcie mnie źle, ja nie byłem przeciwny okazywaniu sobie uczyć, w przeciwnym razie miłość w ogóle nie miałaby sensu, ale wszystko co dostajemy w nadmiarze zaczyna być z czasem mdłe, wręcz nie do wytrzymania. To tak, jak jedzenie czekolady. Jedną tabliczkę da się zjeść, ale z każdą kolejną kostką będzie smakowała gorzej. Tak właśnie było teraz. Uwielbiałem czekoladę i uwielbiałem patrzeć na słodkie zdjęcia, a czasem nawet sprośne, ale wszystko ma swój umiar.

Już miałem chrząknąć, żeby przypomnieć im o swojej obecności, gdy zrobił to ktoś za mną. Atmosfera momentalnie zgęstniała. Para oderwała się od siebie, a Logan postawił w końcu kubek z kawą obok mojej siostry. Jakby nie patrzeć zasłużyła na niego. Był on zwykły, czarny, ale nie okrągły jak wszystkie kubki. Ten był kwadratowy i nie wiedzieć czemu Mali go uwielbiała. Sam miałem swój ulubiony kubek w szkocką ciemno zieloną kratę, ale o tym już pewnie ciemnoskóry nie wiedział, gdyż dostałem kawę w zwykłym białym.

Ciotka z nienagannym kokiem na czubku głowy opierała się o ścianę przy wejściu do kuchni. Jej wzrok skakał ode mnie do Mali później znowu na mnie i na Logana aż w końcu na kubki z kawą. Nikt się nie odezwał, nie powiedział dzień dobry. Panowała zupełna cisza, którą przerywały dźwięki ulicy, bo, pomimo że okna były zamknięte, to nie były zbyt szczelne, więc nie chroniły od hałasu z zewnątrz. Dla nikogo nie była to dobrze przespana noc i doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. Mali była w bardzo złym humorze, jeśli ciotka również, mogły wyniknąć z tego kłopoty. Nagle poczułem ogromną potrzebę schowane się przed początkiem burzy. Bo to tą ciszę można było tak nazwać. Pragnąłem pójść do swojego pokoju, przebrać się i wyjść do pracy. Niestety w tym pokoju teraz królowała Samantha, i co dziwne, czułem, że nie mogę od tak tam wejść, pomimo że wszystko co w nim było należało do mnie.

-Ciociu, wejdę na chwilę do pokoju. Muszę się przebrać.

-Nie ma problemu. Idziesz do pracy?

Przytaknąłem.

-Zrobię ci lunch.

Popatrzyłem się na Mali. To zawsze ona robiła mi jedzenie do pracy. Jednak nie zaprotestowała. Nikt tego nie zrobił. Cisza panowała jeszcze, kiedy wyszedłem przebrany z pokoju, kiedy siostra z chłopakiem szykowali się do swojej pracy, kiedy zamknęły się za nimi drzwi i kiedy ja wychodziłem z mieszkania. Ta cisza była pełna niedomówień, niewypowiedzianych słów, które każdego dnia będą oplatały nasze serca niczym ciernie, dopóki ich nie wymówimy. Jednak nikt się do tego nie kwapił, bo wypowiadając te wszystkie słowa musielibyśmy rozdrapać ranę, która przestała krwawić i powoli się zasklepiała. Pytanie brzmiało, czy warto było poświęcać kolejne krople krwi dla kogoś, kto już dawno wykorzystał ich limit?

*

-I później uciekłeś?

-Mhm.

-Tak po prostu?

Z Cornelią siedzieliśmy na krawężniku, popijając kawę. Ja dodatkowo jadłem przygotowany przez Sam lunch. Kobieta zaczęła mnie wypytywać o jakieś pikantne szczegóły mojej wczorajszej randki z Ashtonem. Przeżyła niemałe zdziwienie, gdy odpowiedziałem jej wszystko, a owych szczegółów nie było.

-Tak po prostu. - westchnąłem i zatopiłem zęby w kanapce. Z drugiej strony wcale nie była taka dobra. Miała zbyt dużo masła.

-Calum, czy ty masz mózg?

-To całkiem zabawne, że pytasz mnie o to niemal codziennie. - odpowiedziałem z pełnymi ustami i przewróciłem oczami

-Bo ja naprawdę przestaję w to wierzyć.

-Nie rozumiem o co się wściekasz. Przecież nic złego nie zrobiłem.

-I właśnie chodzi o to, że nic nie zrobiłeś.

-A, co miałem zrobić? - uniosłem się - Miałem zacząć być sprośny, chętny do tych gierek, a później dać mu się przelecieć na tylnych siedzeniach jego samochodu? Nie jestem kuwrą!

-Nie miałam tego na myśli! Po prostu…-przeczesała palcami ciemne włosy oraz westchnęła - Po prostu on nie wygląda na kogoś, kto bawi się w kotka i myszkę. Wydaje się kimś, kto wie czego chce, a tą rzeczą jest seks.

-Oh, okay, rozumiem. Mam być łatwy tylko po to, żeby zdobyć jego serce. Albo i fiuta, bo dla ciebie to chyba różnicy nie ma. - wyrzuciłem ręce w powietrze

Wstałem i ruszyłem w stronę stanowiska, słysząc za sobą nawoływania i przeprosiny. Nie chciałem ich. Myślała, że nie wiedziałem jaki  jest Ashton? Myliła się. Ja doskonale to wiedziałem, a randki z tymi wszystkimi dziewczynami jedynie potwierdzały moje myśli. Może byłem naiwny, ale wierzyłem, że jeśli się odezwie to zależy mu na mnie, a nie na moim tyłku.

Od tej myśli w telefonie miałem włączny dźwięk, tak żeby nie przegapić żadnej wiadomości, żadnego połączenia. Czekałem jeden dzień, drugi, trzeci, ale telefon wciąż milczał…

W planie mam nowe muke fanfiction, ale jeśli nikt nie będzie do niego chętny to nie będę go udostępniać, bo to trochę bez sensu. Rozumiem też, że nie jest was tutaj dużo i powinnam o to zapytać pod bardziej uczęszczaną historią, ale sądzę, że jesteście w stanie zostawić te dwa, trzy komentarze.

Tytuł: ,,30 seconds"

Opis:
Zdrada boli. Zdrada ukochanej osoby boli jeszcze bardziej. Robiąc to, tracimy w oczach drugiej osoby. Widzimy jak znikają z nich te szczęśliwe iskierki, które niegdyś tylko my umieliśmy wywołać i zastępują je bezbarwne łzy pełne żalu. Na jej twarzy już nie widnieje promienny uśmiech, a wraz z nim znikają ostatnie pozytywne uczucia względem nas. Tracimy również zaufanie, które jest podstawą każdej znajomości. Zniszczenego zaufania nie da się łatwo odbudować, a zwłaszcza, jeśli ma się na to jedynie trzydzieści sekund dziennie…

Lub

Michael zdradził swojego narzeczonego - Luke’a i próbuje go odzyskać, zostawiając mu jedną trzydziestosekundową wiadomość głosową dziennie.

No to piszcie czy zacząć nad nim pracować, czy raczej nie.

~*~
Okay, co do rozdziału to chyba zacznę kończyć te poboczne wątki, bo mam wrażenie, że skupiam się na nich bardziej niż na głównym wątku, przez co fabuła stoi trochę w miejscu. Jest wszystko oprócz Cashtona, a to on miał być tu gwiazdą.

Co u was słychać?

love u all 💕

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top