7.

.:POV Gangu:.

-Witajcie moi przyszli giermkowie! Wasz wybawiciel, czyli skromnie mówiąc ja, jestem tu po to, aby wam pomóc! - ludzie zatrzymali swój wzrok na niedźwiedziu.

Wszędzie zebrały się grupy ludzi, którzy zaczęli szeptać między sobą.

-Czy ten robot gada?

-Coś było w tym napoju?

-Może lepiej stąd wyjść?

W mgnieniu oka wszyscy klienci opuścili lokal.

-To też szybko poszło.

-To co teraz? - zapytał Bonnie

-Hm, poszukamy Twojej pieprzonej głowy, która prawdopodobnie lata gdzieś w czasoprzestrzeni oraz.. Będziemy delektować się ludzkimi napojami!

-Freddy.. Jesteśmy robotami, nie uważasz, że to zły pom-

-Cicho ptaku. - Freddy uciszył Chicę gestem ręki. -Przejęliśmy tę budę.

-Masz właściwie pojęcie co tutaj się robi?

-Pamiętasz ty głupi lisie, ja wiem wszystko! A teraz musimy tu pozwiedzać.

.:A few moments later:.

-Hm, więc.. To nie pizzeria. Coś nowego.

-Hej Freddy! - krzyknął Bonnie z końca korytarza. -Spójrz.

Fazfuck podszedł do Bonniego. Naprzeciw nich w drzwiach widniał taki sam portal, którym dostali się tutaj ostatnio

-Bonnie, pieprzony futrzaku, wciąż mnie przerażasz.

-Wiem.

-Dobra, co to jest?

-Portal.

-Nie to, to za portalem.

-Jakiś koleś pragnący naszych dusz.

-A, ok. - ... -Chwila, co?

Przed grupką animatronów pojawił się dziwnie ubrany mężczyzna. Już z daleka można było wyczuć od niego głupotę.

-Witajcie! - postać miała bardzo charakterystyczny skrzekliwy głos.

-Kim ty do cholery jesteś? - Foxy stanął naprzeciw niego.

-Ja, mój drogi przyjacielu, jestem waszym wybawieniem, które przychodzi kiedy go potrzebujecie.. W skrócie John.

-Dobra, zejdź nam z drogi, nie potrzebujemy taniej wersji Superman'a. - powiedział Freddy i odepchnął Johna na bok wchodząc jednocześnie do portalu.

Po chwili z dziwnej lewitującej masy wysunęła się dłoń Fazbear'a.

-A wy na co czekacie, wy bando ułomów, z kim ja muszę pracować.

Gang ruszył za "przywódcą" pozostawiając w Starbucksie nieprzytomnego Johna.
Gang zniknął za portalem, a sam rozpłynął się w powietrzu.
Mężczyzna jak poparzony wstał i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.

-Jeszcze was znajdę i zostanę waszym wybawieniem! - po czym wyskoczył przez okno.

.: POV Mye :.

-Czy ten koleś był w Twoim genialnym planie? - zapytał Goldie wpatrując się w kamery.

-Nie. Nie mam bladego pojęcia kim on jest, ale.. - wzięłam głęboki oddech. - niezaplanowane rzeczy są ciekawe.

-Oh.

-Nie przesadzaj, nic im nie będzie, chyba. A teraz obserwuj kamery.

-Tak jest!

***

WHAT HAPPEN?! XD

Musiałam x'D

Ciao~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top