5.
=Perspektywa gangu=
-Długo już tak stoją? - zapytał Bonnie ze znudzeniem.
-Jakieś.. Trzy dni. - Foxy również był już znudzony.
-Co oni właściwie robią?
-Zdecydowali, że pizzerie przejmie ten, który wygra grę na życie i śmierć...
*emocjonująca muzyka*
-Bez mrugania.
*Dum dum duuum*
-Ale.. Przecież oni jak i my jesteśmy robotami. - wtrąciła Chica. -Trzeba to skończyć.
Chica podeszła do Toy Freddy'ego i stuknęła go w ramię, przez co animatron odwrócił się do niej i tym samym przegrał grę.
-Ha! Wygrałem, teraz musisz być pod moimi rozkazami jak cała Twoja banda!
-Widzisz opierzony kaczorze?! Coś narobiła! - po tych słowach Chica przybrała poważną minę i rzuciła się na Toy'a.
-No nieźle. - rzucił Bonnie.
-Hmm.. Mogli to rozegrać mieczami świetlnymi. - odezwał się Foxy.
-Boję się... - T. Bonnie schował się za Mangle, która zwisała z sufitu.
W końcu kiedy Chica skończyła T. Freddy'm wyprostowała się i przybrała triumfalną minę.
-Jestem kurczakiem, wieprzu.
-Macie krótkofalówkę?! - do Fazfuck'a podbiegła Mangle, która wyciągnęła rękę do przedmiotu, jednak niedźwiedź szybko złapał przedmiot i powstrzymał lisice.
-Ekhem, bez dotykania, to prywatny przedmiot od mojej lov.
-Od autorki? - zapytał Foxy.
-A co myślałeś świrze.
-Przecież ty jesteś świrem...
-A ty moim zastępcą.
*Foxy przewraca oczami*
-Dobra, jaki masz plan. Przez te głupie zawody straciliśmy trzy d-
-Dzięki tym zawodom mamy nową pizzerię, może nie jest lepsza od starej i jest trochę biedniejsza, ale zawsze coś!
-A plan?
-Po co komu plan.. Działamy żywiołowo, bez planu. Jak powiem, że coś zrobimy, to to zrobimy.
-To przypadkiem już nie jest jakiś plan?
-Ależ skąd, no już, wychodzimy z tej budy. - Freddy podszedł do wielkich drzwi wyjściowych, chwycił za klamkę i pociągnął do siebie, jednak nic się nie stało. -Co nie tak jest z tymi drzwiami? - coraz mocniej próbował je otworzyć.
-Geniuszu - przerwała mu T. Chica, chwyciła klamkę i pchnęła drzwi do przodu -w tej pizzerii drzwi otwierają się na zewnątrz.
-Przecież wiem, czekałem aż ktoś to za mnie zrobi. Poza tym, gdyby nie to, że moje serce jest już zajęte byłabyś moja skarbie.
-Ew, nigdy w życiu nawet bym o tym nie pomyślała.
-Jeszcze krzyczałabyś moje imię!
-Tak, wołałabym Cię na pizzę.
-Dobra lowelasie, mamy stąd wyjść. - przerwał Bonnie, który stał razem z bandą na zewnątrz.
-Wybacz skarbie muszę już iść.
-Nadeszła pora...
=Perspektywa Mye=
-Mye, mam pizzę. - Goldie przeszedł kilka kroków w głąb biura. -Halo?
-Przepraszam, nie mogę.. Pftt, ominąłeś najlepszy moment, haha.
-Jak zawsze...
-Dobra, przeszli już.. Jeden poziom, jest progres.
-Ile im zostało?
-Tyle ile potrzeba, jak na razie za nimi nie tęsknie.
-Co właściwie robili przez cały ten czas? Przecież pierwszy poziom nie mógł być taki trudny...
-Szczerze? Gapili się na siebie. Jak widać nawet to sprawiło im trudność.
-Gee*...
-Widzę więcej angielskiego. - rozsiadliśmy się przy biurku, Goldie podał mi jedno pudełko pizzy. Skupiliśmy wzrok na dużym ekranie pokazującym zmagania bandy Fazfuck'a.
-Uczę się od mistrza.
***
Co będzie w drugim poziomie.. Czy mam tu jakiegoś Wróżbite Macieja?
A teraz - przerwa na reklamy!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top