4.
=Perspektywa gangu=
Po ciężkim lądowaniu znaleźliśmy się dziwnym trafem w naszej pizzerii.
-Um, Freddy, przecież to nasza pizzeria.
-Nie nasza tylko moja zapyziały króliku, poza tym.. Gdzie jest Twoja pieprzona głowa? - Bonnie rękami zaczął sprawdzać, czy Freddy przypadkiem nie robi sobie żartów, nie robił.
-Kurwa, znowu..
-Dobra, nieważne.Tu jest lepiej. Spójrzcie: zero dzieciaków, zero strażników, automaty do gier, staki pudełek wypełnionych pizzą i dziwne tajemnicze połyskujące przejście przypominające portal... Chwila co?
Wszyscy skierowaliśmy się w stronę dziwnego znaleziska. Freddy wystawił rękę i sięgnął nią do portalu. Jego ręka przechodziła przez dziwne świecące coś powodując przy tym dziwne odgłosy.
Niedźwiedź stanął przed wszystkimi i położył dłonie na biodrach.
-Dobra.. Kto jest ochotnikiem, aby sprawdzić co jest po drugiej stronie? - wszyscy zaczęli rozglądać się we wszystkie strony, wszyscy oprócz Foxy'ego, który nie ogarniał o co chodzi. -Cieszymy się Foxy, że się zgłosiłeś.
Jednym ruchem Freddy wepchnął Foxy'ego do portalu.
-Rozejrzyj się tam ty kupo futra i sprawdź czy jest bezpiecznie. - Nie musieliśmy długo czekać na odpowiedź.
-W porządku, jest bezpiecznie. - zaraz wszyscy pojawiliśmy się po drugiej stronie portalu.
-O wow, szybko Ci poszło. Myślałem, że przepadniesz na zawsze.
Znaleźliśmy się w pomieszczeniu pełnym starych części takich jak kostiumy i różne meble.
-To pozostałości po naszych przodkach, którzy byli zbyt głupi, aby przetrwać.
-Um, Freddy, musisz to zobaczyć. - odezwała się Chica stojącą przy końcu pokoju. Zebraliśmy się obok niej.
-Co to jest?
-Myślę, że to drzwi z drewna. - odpowiedział Foxy.
-No nie pierdol.. - niedźwiedź wziął głęboki wdech - Dobra, mam plan. - pozostali przewrócili głowami. - No co? Czy kiedykolwiek was zawiodłem tak jak wy zawiedliście mnie?
*cisza*
-Nasz plan wygląda tak.. Zrobimy prawdziwe wejście. Zza tych drzwi wydobywają się różne rozmowy, więc ktoś tam jest. Pokażcie chociaż raz, że nadajecie się na gang. Bonnie zapodaje nam muzykę przez to jebane gówno, które znaleźliśmy w szczątkach kostiumów. Na 3 wchodzimy. Raz-
Bonnie wybił kawałek drzwi pozostawiając w nich dziurę.
-Bonnie, kurwa, nienawidzę Cię. Dobra, słuchajcie, królik zostanie zwolniony pod koniec następnego rozdziału. Jeszcze raz. 1, 2, 3.
*Meredith Brooks - Bitch intensives*
Wyważyliśmy drzwi i ukazało nam się wielkie biuro, w którym siedziały nasze Toy'owe sobowtóry, ich wzrok skierował się ku nam.
-Dobra Bonnie, wyłącz muzykę. - muzyka nadal gra. -Wyłącz ją. - nadal... -Bonnie, zjebałeś nam wejście. - muzyka ucicha.
-Przepraszam, ale aktualnie nie widzę żadnej jebanej rzeczy.
-Rozmówimy się później, a teraz. Co to ma być za shit?
Skierowaliśmy wzrok w stronę Toy'ów, przed ich szereg wyszedł Toy Freddy, miał na sobie swagowskie okulary, takie jakie ma Freddy. Byli niżsi niż my.
-Are you Freddy for ready?
-Brałeś coś?
-A ty?
-Chcesz się bić i sprawdzić kto tu jest ready Freddy?
-Myślisz, że sobie z Tobą nie poradzę?
-Zrobię Ci takiego Johna Cene, że zapamiętasz jedynego w swoim rodzaju Freddy'ego Fuckboy'a.
=PRSPT Mye=
-Odzywali się ostatnio? - zapytał Goldie, który leżał obok mnie na drugim leżaku, tak, opalalałam się z nim na dachu, choć jemu nic to nie da.
-Nie, ta banda idiotów nadal nie nauczyła się obsługiwać krótkofalówką.
-I dobrze, co na obiad.
-A co może być na obiad w pizzerii?
-Pomidorowa.
*facepalm*
***
Idk xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top