2.

Tym razem obudziłem się sam z siebie. Ale mimo to leżałem jeszcze chwilę w bezruchu ciesząc się ciepłem kołdry. Było świetnie. Aż do momentu kiedy usłyszałem znowu ten jebany dźwięk powiadomienia. Zignoruj to Yoongi. Nic nie powinno ci psuć chwili relaksu. Kolejne powiadomienie. I kolejne.

- Uh...- Jęknąłem cierpiętniczo i powoli podniosłem się do siadu. I znowu ten dźwięk. No kurwa, wpierdole temu komuś ktokolwiek to jest. Wstałem leniwie już wkurwiony i podniosłem telefon z dywanu. Musiał się odbić od kanapy. Cóż... Nie moja wina.

Odblokowałem go i ujrzałem 4 wiadomości od tego fejkura. Myślałem że nie można tu pisać z nie znajomymi... Shit. Musiałem nie zablokować telefonu i go przyjąć rzucając nim. Kurwa moje szczęście. Kliknąłem w powiadomienie...


JimJam:

Hej piękny

JimJam:

Cieszę się że mnie przyjąłeś (ɔˆ ³(ˆᴗˆ✿c)

JimJam:

Nie będziesz żałował

JimJam:

Jestem najlepszą partią tutaj ( ͡~ ͜ʖ ͡°)


Jakiś debil... Lepiej zignorować. Jak pomyślałem tak też zrobiłem i ruszyłem powoli w stronę kuchni. Nalałem sobie do szklanki zimnej wody z kranu. Muszę się napić. Nadal trochę boli mnie głowa.

Mogłem tyle nie pić z chłopakami. W ogóle mogłem nie iść. Nie miałbym teraz ani tego problemu ani tego w telefonie. Spojrzałem na urządzenie z obrzydzeniem i akurat w tej chwili wydał z siebie kolejny dźwięk. Wziąłem go do jednej ręki, w drugiej nadal trzymając wodę.


JimJam:

Wiesz że widać że odczytałeś?


Westchnąłem i wziąłem jeszcze jednego łyka napoju. Skoro już się w to wpakowałem...


SugarYogurt:

Nie

JimJam:

Hahaha

JimJam:

Uroczy jesteś (〝^ω^)ノ


Zjeb.


SugarYogurt:

Uroczy?

JimJam:

Przeuroczy (。>﹏<。)

JimJam:

To co tam robisz kociaku?

SugarYogurt:

Kociaku?

JimJam:

Tak, uroczy kociak ฅ^•ﻌ•^ฅ

SugarYogurt:

Zjeb

JimJam:

Hahaha

JimJam:

Kotek ma pazurki?

JimJam:

Podoba mi się ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Starczy. Wyciszyłem i zablokowałem telefon. Skończyłem wodę i ruszyłem w stronę sypialni, muszę się ubrać do wyjścia. W końcu już 13.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top