Je t'aime minou

Jimin przybliżył aparat do twarzy. Kliknął odpowiedni guzik by zaraz jego polaroid zrobił piękne zdjęcie, które znalazło się w jego dłoniach. Pokazał mały kawałek papieru modelowy, który zajadał watę cukrową z opaską myszki Miki na głowię. Uśmiechnął się lekko patrząc na moment, który Jimin uchwycił.
To co zauważył Yoongi to właśnie fakt, iż Jimin próbuje zatrzymać ich wspólne chwile, jakby zatrzymać czas i zamknąć go w śliskim, błyszczącym papierze, który potem lądował u nich w sypialni oprawiony w ramkę i podpisany przez młodszego. Nie była to profesjonalna fotografia. Jimin po prostu przewyższał ją w każdym aspekcie.

Te małe obrazki, które wychodziły z cichym szumem z aparatu, emanowały emocjami, nawet jeśli przedstawiały zwykły liść o fajnym kształcie, bo blondyn akurat zobaczył na nim plamkę w kształcie serduszka.
Kiedy byli razem, Yoongi zauważał tą niezwykłą fascynację światem u chłopaka. Czuł muzykę wszędzie, nawet zwykły szelest papierowej torebki po croissancie była dla niego ciekawym brzmieniem. Min nie wiedział czemu wcześniej tego nie zauważył, ale było to dla niego zwyczajnie urocze. Widzenie Jimina w formie zakochanego we wszystkim dziecka, które było jego kochanym, małym chłopczykiem.

Chłopczykiem, którym z troską musiał się opiekować i pilnować by nikt go nie skrzywdził.

— Kicia jesteś pewien, że ten mi pasuje? — spytał kiedy Jimin założył mu beret na głowę. Młodszy wystawił język i stworzył z palców mały prostokąt mający imitować aparat, który miał na szyi. Brunet zaśmiał się cicho na ten widok.

— Jest idealnie! Ja wezmę taki sam i będziemy mogli się czuć jak tutejsi — odparł, poprawiając czarne kosmyki włosów modela, który pokręcił głową na jego słowa.

— A umiesz mówić po francusku by być tutejszym?

— ...Od czego jest tłumacz? — odparł zaraz wyciągając portfel z kieszeni i dając banknot przemiłej pani, która ich nie rozumiała, ale była strasznie uśmiechnięta.

— Jesteś niemożliwy Minnie.

— Nauczyłem się taki być przez ciebie. Cała wina ląduje na tobie — uśmiechnął się zadowolony, zaraz łapiąc jego dłoń i sięgając wolną po watę cukrową, a raczej jej resztki, od chłopaka, który chował mysie uszka do torby.

— Na mnie? — spytał unosząc brwi — Dlaczego akurat na mnie?

— Bo musiałem się nauczyć cię zaskakiwać bym ci się nie znudził — wyznał, na co Yoongi stanął w miejscu i spojrzał zdziwiony na chłopaka.

— Ty? Ty miałeś mi się znudzić?

— Ja... bałem się, dobrze? — westchnął stając przed modelem — Poza tobą nie mam nikogo, jestem bez niczego. Pasożytuje na tobie jak jakiś nędzny robak, chociaż staram się nie sprawiać aż takich dużych problemów.

Min otworzył szerzej oczy, zupełnie zaskoczony słowami młodszego. Dla niego wszystko wyglądało w końcu inaczej i nie myślał o perspektywie jego kici.
W końcu dla modela to była przyjemność. Miał z kim porozmawiać, mógł przelewać swoją miłość na taką małą, kochaną kuleczkę jaką jest Jimin. Spędzał z nim wolne dni zamist tkwić samotnie w domu, rzucił nałóg. A seks? Seks to był dodatek, wisienka na torcie tej ich relacji.
Yoongi ma w głowie datę i dokładną godzinę kiedy poznał chłopaka. Kiedy ten wpadł w jego ramiona przerażony, szykając pomocy. Ten niezwykły dzień, który sprawił, że Min naprawdę chciał komuś pomóc, dlatego wziął go do siebie.
Nie miał pojęcia, że chłopak chce mu się odwdzięczyć w taki sposób.
A prawda jest taka, że nawet bez tego Yoongi po prostu by go u siebie trzymał.
Bo te czarne oczka błyszczały jak gwiazdeczki, które rozświetlały jego mrok i towarzyszyły w ciągłym biegu.

— Poza tym... wybacz, że to powiem, ale wtedy kiedy cię poznałem, kilka pierwszych dni, byłem pewny, że masz dziwek takich jak ja na pęczki... j-ja... — blondyn nabrał cichutko powietrza w płuca próbując się uspokoić — J-Ja... ja naprawdę cię potrzebowałem... nadal cię potrzebuje! — powiedział patrząc prosto w jego oczy, swoimi, zaszklonymi — Jesteś dla mnie wszystkim Yoongi i ja... przepraszam, że tak bardzo cię wykorzystuje... — dodał cichutko, całkowicie się rozklejając.

Jego uśmiech z przed chwili znikł, policzki i nosek były czerwone, a oczy lekko opuchnięte. Łzy spływały po jego policzkach, tworząc smutne smugi.

Wargą starszego zadrżała i...
Min Yoongi się popłakał. Najgorszy z najgorszych modelów dał się ponieść emocją, słysząc wszystko od blondyna. W jego serce została wbita igła, która raniła go z każdym kolejnym ruchem.
Czuł się winny, że jego kochanie płacze. Że osoba, która tyle dla niego robi codziennie, od podstawowych rzeczy w domu, po te ważniejsze, bardziej wpływające na ich los, czuje się tak okropnie.
Dłoń bruneta była na jego ustach, jednak zaraz mężczyzna ją wyprostował by móc dotknąć mokrego policzka zapłakanego chłopaka.
Wytarł szybko, kciukiem słone łzy i uniósł jego buzie by móc na nią spojrzeć. Pochylił się i położył swoje czółko na jego, drugą ręką szukając tej małej, kruszynki.

— Nie mów tak... nigdy tak nie mów — szepnął, pociągając nosem — Jesteś dla mnie taki ważny... jesteś częścią mnie, nie możesz tak mówić — dodał zagryzając wargę — Nigdy nie powinnienem dać ci się tak czuć, tak bardzo cię przepraszam...

— Dlaczego czujesz się winny skoro to nie ty zarobiłeś?! — spytał zaciskając wolną dłoń na jego ubraniu.

— Bo cię kocham! Dlatego! — odparł zamykając oczy — Jesteś najważniejszy na świecie, nie wyobrażam sobie żyć bez ciebie, błagam przestań się czuć jakbyś mnie wykorzystywał skoro ja jestem gotów zrobić dla ciebie wszystko bylebyś był szczęśliwy! — krzyknął, spuszczając głowę i ciężko oddychając. Wszystkie emocje z niego uleciały, pozostała niepewność związana z Jiminem, a raczej jego reakcją.

Yoongi podniósł powoli głowę, widocznie zdenerwowany. I widząc jeszcze bardziej płaczącego chłopaka już wiedział, że to, iż widział inną reakcje w swojej wyobraźni to rzeczywistość może być zupełnie inna.

— Proszę cię... — zaczął powoli błądząc wzrokiem po jego twarzy — Nie jesteś jakąś tam dziwką czy chłopakiem z ulicy. Jesteś Park Jimin, jedyna osoba, którą jestem w stanie pokochać... jesteś dzielny, troskliwy i inteligentny i ja... ja naprawdę jestem z ciebie dumny.

Kiwnął głową, jakby chciał potwierdzić własne słowa. A zaraz potem małe dłonie znalazły się na jego policzkach i gwałtownie przyciągnęły go do namiętnego pocałunku, w którym były wszystkie ich emocje, od strachu, poprzez żal do siebie i troskę o tego drugiego, aż do tego słodkiego, gorącego uczucia. Yoongi, objął mocno chłopaka w talii chcąc mieć go najbliżej siebie. Oboje powoli się uspokajali, negatywne emocje wywiał ciepły wiatr, a pozostało to buzujące uczucie euforii.

— Też cię kocham... — szepnął w jego wargi, po chwili się od nich odrywając i ponownie kładąc swoje czoło na tym starszego — I... I ja też chcebyś był szczęśliwy... ze mną... jeśli to możliwe...

— Jeśli jesteś w stanie być ze mną na dobre i na złe.

— Już jestem z tobą na dobre i na złe Yoonie.


Autentycznie się poryczałam pisząc ten rozdział :,,(

I jeszcze! Bardzo was przepraszam, że wrzucam to w niedziele, ale złapało mnie przeziębienie i tkwię w łóżku :c

Kocham was kruszynki

Następny we wtorek/środę

Buziaczki! (Ubierajcie się ciepło!!)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top