1.

Rozdział nie sprawdzony! Mogą pojawić się błędy! Mam zamiar pod koniec książki poprawiać te mniejsze błędy by lepiej się czytało!

                                 ***

-Mówię Ci Lila... To nie jest dobry pomysł. A co jak to będzie jakiś psychopata?! Jeszcze Cię znajdzie, zgwałci i Bóg wie co!- mówiła przewrażliwiona Kinga, rękoma ścierając krople deszczu z twarzy.

Przyśpieszyłam kroku zręcznie omijając kochające się pary.

-Czekaj...hhh...n-na mnie...ahh- zadyszana przyjaciółka złapała moje ramię, czym zwróciła uwagę turystów, jak i tutejszych mieszkańców. Mijając kolejne zakochane pary strzepnęłam jej dłoń z mojej kończyny. Splunęłam śliną na krawężnik po czym przeczesałam dłonią szare włosy.  Poprawiłam fałdy na bluzie z wielkim napisem "SUPREME" po środku- ile ja się napracowałam by uzbierać wystarczającą sumę pieniędzy na to cudo.

Zanim się obejrzałyśmy, byłyśmy już pod klatką schodową. Wyciągając pęk metalowych kluczy z kieszeni popatrzyłam na mojego "Anioła Stróża" z błagalnym wzrokiem. Dziewczyna wiedząc o co mi chodzi przejęła wcześniej wspomniany przedmiot i wybrała prawidłowy klucz. Pięć minut męczyłam się z otwarciem drzwi, ale w końcu udało mi się pokonać tę przeszkodę.

Kinga weszła do środka. Ja z niedowierzaniem jak i rozbawieniem na twarzy również przekroczyłam próg mieszkania. Szczerze.., po charakterze przyjaciółki mogłam się spodziewać tego, iż "przywłaszczy" sobie moj apartament ahh.

Cel nr 1.- NIGDY nie pozwalać na NIC Kindze.
"Hah. Wydaje się łatwe"

-Lila~ Gdzie są ciastka..?- zapytał potwór z maślanymi oczami.

"Tylko nie...nie..!"

-Kuchnia. Górna szafka. Prawa strona. Biały słoik. Kod-6969

"Zajebiście."

-Dziękuje!- cmoknęła mnie w policzek i pędem ruszyła po swój ulubiony przysmak- czekoladowe ciastka z kawałkami rodzynek i czekolady.

Ja uderzając się kilka razy w sam środek czoła, dopiero po dwóch minutach uświadomiłam sobie, jak bardzo jestem udana.

                               ***

-Lila! Lila! Lila! Lila!- kto to..? Oczywiście, że Kinga.

-Matko Boska. Czego chcesz..?- zapytałam zmęczona, ponieważ dziewczyna obudziła mnie właśnie z cudownego snu, w którym nic nie robię.

-Po pierwsze, nie "Matko Boska", tylko Kinia- powiedziała zdenerwowana. Ups?

-A po drugie?- zapytałam bez chęci słuchania jej marudzenia.

-Nie ma 'drugiego'- zrobiła dziwną minę, a ja uderzyłam się w czoło kolejny raz.

-Ale powiedziałaś "po pierwsz...

-Ciiiiii- przyłożyła swoją małą dłoń do mojej twarzy i zaczęła ją smyrać. Bez sił opadłam na łóżko i wpatrywałam się w lustro nade mną.

-Z kim ja kurwa żyje- zadałam sobie pytanie, na które odpowiedziała Kinga.

-Z najlepszą przyjaciółką pod słońcem- pokazała ręką gest, który PRAWDOPODOBNIE miał przywołać tęczę nad jej głową...

-Ym...-przełknęłam gule w gardle- Dobranoc heh...

-Branoc, branoc- zasnęła...

                                ***

Ranek... Jak ja nie nawidze tego słowa. Dla mnie nawet ono nie musi istnieć, no ale co zrobić. Trzeba wstać.

Podniosłam swoje zacne cztery litery z cudownego, mięciutkiego, wygodnego łóżka, po czym ruszyłam w stronę łazienki. Stąpając po czarnych panelach modliłam się, by nie wywrócić się na prostej i bezpiecznie dojść do pomieszczenia.
Usłyszałam nagle chichot:

-Co ty robisz? Haha- zapytała że śmiechem Kinga.

Ja byłam akurat w trakcie postawienia stopy na szafkę nocną, by uniknąć progu wystającego z podłogi.

-Czy w tej pozycji wyglądam seksowniej?- kolano uniosłam wyżej, a rękę umieściłam na karku.

-W tym onesiu? Oczywiście!- wysłała mi buziaczka, po czym założyła kapcie w groszki. Wychodząc z sypialni zrobiła jeszcze pozę "wyciągniętą" prosto z magazynu 'Play Boy'. Ja śmiejąc się z poczucia humoru przyjaciolki, weszłam do tej upragnionej łazienki.

Stanęłam przed lustrem. W odbiciu ujrzałam drobnej postury Koreankę. Blada cera idealnie pasowała do szarych włosów, a lekkie piegi na nosie dodawały jej uroczego wyglądu. Nosiła również okulary. Zwykłe, okrągłe okulary.

-Szału nie ma, ale...- popatrzyłam się jeszcze raz w odbicie- o hoho! Co to za seksi laska, łoo! No to dzisiaj przesadziłaś droga panno..!

Umyłam twarz, zęby i całe ciało. Załatwiłam swoje potrzeby i wyszłam z łazienki, przedtem zakładając szlafrok, by nie świecić po domu gołymi cyckami.

Czując zapach cudownego jedzenia jaki ulatniał się z kuchni, od razu zbiegłam ze schodów w poszukiwaniu przyjaciółki...

MUSZĘ ZJEŚĆ TĘ JAJECZNICĘ!


________________________
Takie małe zapoznanie się z głównymi bohaterkami...są one dziwne, ale dopełniają się zajebiście~^^
Wcale to nie ty i ja, Kinga pfff


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top