(6)

Solomon entertaiment uwu

Taki pomysł mi sie nasunął XDD

——Nauka Gotowania——

Z każdym dniem w Devildomie, coraz bardziej zaczynałaś lubić się z Solomonem.
Bądź co bądź, był to człowiek, tak samo jak ja i ty.
Byliście ze sobą tak właściwie nawet blisko, a zdenerwowanie niektórych braci z tego powodu, w ogóle was nie ruszało.
Potrafiliście ich kompletnie olewać, choć czasem miało to swoje złe efekty, głównie dla biało-włosego. W końcu żaden z demonów nie chciał robić ci krzywdy.
Bądź co bądź, Solomonowi udawało się przeżywać monologi i inne takie, które słyszał za każdym razem jak tylko za blisko ciebie się pojawił.
Ale wciąż w żadnym wypadku, nie zwracaliście na to wielkiej uwagi.

Przez pewien czas zdaliście sobie sprawę jak bardzo podobni do siebie jesteście i to nie tylko dzięki rasie, do której oboje należeliście.
Jednakże różniła was jedna, mała, drobna rzecz...

W przeciwieństwie do ciebie - Solomon kompletnie nie potrafił zajmować się kuchnią.
I to nie tak, że nie umiał po sobie sprzątać czy coś w ten deseń. On po prostu nie umiał gotować.
Nigdy nie miałaś zamiaru mu tego powiedzieć, jak dowiedziałaś się jak oberwało się Leviathanowi gdy powiedział, że nie będzie jeść jego obiadu z racji, że jest po prostu nie dobry.
Zazdrość przez kolejne dwa miesiące, nie miał zamiaru opuszczać pokoju, co niby w jego przypadku nie jest aż tak dziwne bo w końcu jest to rasowy otaku.
Ale ten nawet nie wychodził do szkoły, na posiłki czy nawet jak Lucifer kazał mu do siebie przyjść, bo po prostu się bał.

Choć byłaś prawie pewna, że tobie nie zrobiłby nic złego, to i tak wolałaś trzymać swoje słowa na wodzy i absolutnie ich nie puszczać.

Nadszedł w końcu jednak dzień, w którym postanowiłaś wziąć sprawy w swoje ręce.
Satan dowiedział się o twoim zamyśle więc ciężko bo ciężko, ale przedyskutował to z tobą.
Zapewnił cię, że jeśli stanie się coś nieporządnego, możesz zawsze do niego przyjść, a on ci pomoże.

Uzbrojona w durszlak na głowie i drewniany wałek w ręce, weszłaś do kuchni, w której spodziewałaś się zastać tego o to wielmożnego właśnie człowieka przy blacie.
Przed sobą miał miske z jakąś niezidentyfikowaną masą, choć domyśliłaś się sama po krótce, iż było to ciasto na naleśniki.
Stanęłaś obok chłopaka, który sekundę później, spojrzał na ciebie.

-[MC]? Co robisz? — spytał widząc cię w tym stanie w jakim... byłaś.

-E-ehm. Nooo. To nic takiego, hehe! — pomachałaś lekko ręką, uśmiechając się przy tym niezręcznie.

-A-a ty co robisz? — zapytałaś doskonale wiedząc co się święci.

-Hm? Naleśniki. — odpowiedział sięgając ręką po jakąś przyprawę.

-Solomon, czy ty... używasz. Pap-ryki do ciasta...? — wtrąciłaś nieco zdziwiona.

-Mhm. Coś w tym złego? — zaśmiałaś się cicho pod nosem, zdejmując z głowy swój prowizoryczny hełm.

-Oioi... Solomon skarbie, do zrobienia czegoś takiego jak ciasto na naleśniki używa się soli, a nie przypraw do drugich dań. — odpowiedziałaś, sięgając ręką do szafki po białe, słone kryształki, po czym trochę dodałaś ich do masy.

-Problem tkwi w tym... że ty po prostu nie umiesz gotować. — położyłaś swoje ręce na jego ramionach, a on spojrzał na ciebie nieco nie zrozumiale.

-He? Myślałem, że smakuje ci moje jedzenie... zawsze się staram żeby ci smakowało. — powiedział jakby zmartwiony.

-To nie tak, że mówie to by zrobić ci przykrość. Może po prostu źle się do tego zabierasz. Nie mówie też tego żebyś przestawał mnie lubić. Mogę ci pomóc i nauczyć cię paru prostych przepisów, do których nie potrzeba specjalnych umiejętności. — powiedziałaś, czując się z tym nieco źle.

-Pamiętaj, że wciąż jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele nie mają przed sobą tajemnic. Dodatkowo się wspierają. Nie chce byś był na mnie obrażony, ale nie chce cię trzymać w niepewności, że coś jest nie tak... — kontynuowałaś trochę przybita.

Biało-włosy lekko się uśmiechnął po czym cię przytulił.
Nieco zdziwiłaś się na jego gest, ale jednak odpowiedziałaś mu tym samym.

-Jesteś najlepszą przyjaciółką wiesz? — również się uśmiechnęłaś.

Chociaż... w tamtym momencie poczułaś się nieco dziwniej, gdy Solomon nazwał cię 'najlepszą przyjaciółką'.
Czyżbyś zaczynała czuć coś więcej do czarodzieja?

-Ty też jesteś super. No. A teraz odstaw to i zacznijmy od nowa! — powiedziałaś, odsuwając miskę gdzieś na bok.

Po wielu uporczywych godzinach, nagotowaliście się wspólnie wielu różnych potraw.
Porobiliście też różne nowe i nietypowe przepisy prosto z Devildomu, które znaleźliście w książce kucharskiej.

Niektóre z nich były słabsze, ale znalazły się też takie, które zasmakowały nawet demonom, choć niektórzy i tak nie chcieli ich kosztować w obawie, że mogliby dostać jakiegoś zatrucia pokarmowego i chociaż przekonywałaś ich o tym, że pomagałaś je robić, oni i tak nie byli zbyt przekonani bo wiedzieli, że Solomon przy tym również siedział.

W ten oto sposób, staliście się zawodowymi kucharzami!
No może nie lepszymi niż Beel, Luke czy Barbatos, ale... jednak wasze umiejętności były prawie tak dobre jak tej trójki... powodzenia w dalszych sukcesach!

———

Lol
XDDD pisałam to tak z głowy i wsm trochę krótkie ale nie wiedziałam jak przedłużyć :'>

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top