(5)

Na prośbę jedynataka41 coś z

Mammonem :'>>!

———————-Dom-———————

W zasadzie minęło 6 jakże długich miesięcy od twojego przybycia do Devildom'u.
Twoje początki w tym miejscu, tak właściwie nie były wcale takie jakby się wydawało.
Nie byłaś tak podekscytowana jaka zapewnie reszta na twoim miejscu by była. Traktowałaś to, jakby było to codziennością.

Gdy pierwszy raz się tu zjawiłaś, byłaś nie tyle co cichą myszką, a tak właściwie to prawie w ogóle nie chciałaś się do nikogo odzywać.
Pomijając oczywiście zadawane ci pytania, na które tylko krótko odpowiadałaś.
W RADzie uczyłaś się całkiem dobrze, tak właściwie miałaś same dobre oceny bo przykładałaś się do nauki bardziej niż jak u siebie w domu.
A tak... co do domu. Od tego tak właściwie wszystko się zaczęło.
Jednak... znalazł się jeden demon, który pomógł ci w twoich zmartwieniach.

-Dobrze. Jak już wszystko omówiliśmy, Mammon zaprowadzi cię do twojego pokoju. — wyjaśnił Lucifer, po czym spojrzał w stronę chciwości.

Biało-włosy zdawał się być w tym momencie zainteresowany tylko ekranem swojego telefonu.

-... Ekhem, ekhem... — wtrąciła ponownie duma.

-Huh? — po chwili młodszy brat czarno-włosego, spojrzał się w jego stronę.

-Odlep wreszcie wzrok od tego telefonu i zaprowadź [MC] do jej pokoju. — powtórzył, lecz tym razem nieco groźniej.

-Co? A dlaczego ja...? Beel nie może iść? — burknął, chowając do kieszeni D.D.D. A drugą ręką, zakłopotany nieco, zaczął drapać się po karku.

-Nie, ponieważ powiedziałem mu by przyrządził posiłek dla naszego gościa... idź wreszcie i nie zawracaj mi głowy. — wtrącił po czym odszedł w swoją stronę.

-Ugh... w porządku, chodź... — dodał Mammon, po czym razem z nim ruszyłaś do swojej sypialni.

Spojrzałaś na niego nieco zaciekawiona, gdyż przez cały czas, chłopak zaglądał w ekran, elektronicznego urządzenia.

-Co jest tam takiego ciekawego, że ciągle patrzysz w telefon? — zapytałaś choć nieco niechętnie.

-Uh? A... cóż, czekam tylko na wiadomość z pracy... nic szczególnego co by cię dotyczyło... — wyjaśnił, po czym oboje stanęliście przed jakimiś drzwiami.

-Cóż to tutaj masz pokój. Gdybyś czegoś potrzebowała, możesz zwrócić się do mnie! - znaczy. Nie żebym był skłonny ci w absolutnie wszystkim pomagać hmpfh... — dodał na co skinęłaś lekko głową i weszłaś do środka.

Mammon wydawał ci się nieco dziwny z początku, ale stwierdziłaś, że po prostu za dobrze się nie odnalazłaś w nowym miejscu i potrzebujesz chwili czasu by sie z tym wszystkim jeszcze oswoić.

Tydzień później, zaczęło być nieco nie przyjemnie.
Podczas gdy siedziałaś w salonie z Asmodeusem, Mammonem i Satanem, wśród was znalazł się również drugi człowiek z wymiany - Solomon.
Nie lubiłaś być w centrum towarzystwa, dlatego też pozwoliłaś sobie usiąść na drugiej kanapie, która pusta, tylko czekała aż ktoś sobie ją zajmie, natomiast reszta siedziała razem.

Mimo że cię to za bardzo nie intrygowało, słyszałaś jak to Solomon opowiada o ludzkim świecie.
Nie owijałaś się w bawełnę, że nieco stęskniło ci się za domem.
W końcu bez żadnego uprzedzenia zniknęłaś.
Wciąż wpatrzona w ekran D.D.D., czułaś jak po twoim policzku, szlaczkiem spływa delikatna łza.
Nie chciałaś pokazywać się od tej słabszej strony więc szybko ją wytarłaś, lecz niestety biało-włosy szybko ją dostrzegł.

-[MC]? Coś się dzieje? — spytał spoglądając w twoją stronę.

-Nie. — powiedziałaś, po czym wstałaś i pokierowałaś się do siebie.

Pare minut później, do twojego pokoju wszedł demon, który w głębi duszy, zamartwił się twoim zachowaniem.
Uniosłaś na niego wzrok.

-Cóż sie takiego dzieje? ... i to nie tak, że się zamartwiam czy coś... — zrozumiałaś po krótce jak działa Tsundere, więc nie zdziwiły cię dodatkowe słowa, które wypadły z ust Mammona.

-To nic. — odrzekłaś bez większych emocji w głosie.

-Ale widzę przecież. — odpowiedział, siadając obok ciebie.

-Powiedz mi, może coś ci podpowiem. Chodzi o szkołe? Czy któryś z moich braci ci coś zrobił? — zaczął cię wypytywać o wszelkie, najróżniejsze rzeczy, jednak nie zdołał trafić w tą, która cię gnębiła.

-Nic z tego. — wtrąciłaś, a ten spojrzał się na ciebie niezrozumiale.

-W takim razie co jest nie tak? — dodał, a ty westchnęłaś.

-Możliwe, że trochę tęsknie za domem... — wytłumaczyłaś, a chłopak stał się wręcz bezradny.

Nieco zarumienił się gdy zrozumiał, że nie wie jak ci pomóc, choć bardzo by chciał, jednak jego natura Tsundere mu na to nie pozwala.
Przynajmniej na bezpośrednie powiedzenie ci tego.

-C-cóż... jeszcze pare miesięcy i... i wrócisz do siebie. — Mammon nieco speszony, objął cię ramieniem, oblewając się nieco większym rumieńcem, na co zareagowałaś tak samo.

-Nie przejmuj się. Wiem, że to trudne o tym nie myśle, ale... będziemy tu z tobą i sprawimy żebyś czułaś się tu jak u siebie. — chłopak nieco sie uśmiechnął, na co ty odpowiedziałaś tym samym.

-... dziękuje. — wtrąciłaś, nieco przytulając go, na co ten oblał się sporym rumieńcem.

————

Lolol ciężko mi sie to pisało rlly xXXDD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top