(24)

⚠️UWAGA⚠️

NIM ZACZNIESZ CZYTASZ, ZERKNIJ NA NOTKĘ:
One Shot zawiera treści 18+; Voodoo
Jeżeli wiesz, że nie będziesz w stanie tego przeczytać, POMIŃ ROZDZIAŁ BO TO SERIO CRINGE XXDDDD

"Groźby Karalne"

Nie od dziś nam wiadomo, że nasz Solomon zna się na magii jak mało, który człowiek na świecie. Ostatnio dość bardzo mocno skłócony z [MC], zajął się czytaniem różnych książek na wiele tematów, a jednym z nich była religia Voodoo.
Zazwyczaj nie pomyślałby, że kiedyś się tym zainteresuje, jednak pod silnymi emocjami związanymi z kłótnią tej dwójki, przyszedł mu do głowy pewien pomysł, który z czasem stawał się coraz bardziej osobisty...

-Groziłaś mi [MC]...? Chyba nie zdajesz sobie sprawy jakie jest moje maksimum umiejętności... potrafię być groźniejszy od naszych demonów. — rzekł, samodzielnie tworząc jedną z tych przerażających, małych laleczek, na wzór jego przyjaciółki.
=
Zwykł zacząć się kolejny dzień w RADzie. Niby nic nowego, choć dziewczyna czuła się wyjątkowo obciążona i wyczerpana tego dnia.
Mimo wszystko, nie chciała opuszczać lekcji z myślą, że może to uczucie przejdzie. W środku dnia, podczas pisania sprawdzianu, zaczęła czuć się coraz bardziej dziwnie. Miewała wrażenia, że ktoś ją dotykał, choć siedziała na końcu sali, sama w ławce. Była niespokojna i przerażona tym odczuciem.
W pewnym momencie mogła poczuć, jakby ktoś dociskał jej podbrzusze, na co skuliła się w pasie.

~Gh... c-co sie dzieje...?~~ pytała samą siebie w myślach, chcąc żeby to minęło.
Jej oddech stawał się coraz cięższy, zaczynała wręcz dyszeć jak pies co zauważył Beel siedzący przed nią.

-[MC]...? Co sie dzieje? — spytał zmartwiony stanem przyjaciółki.

-Beelzebub, nie odwracaj się. — podłapał nauczyciel, lecz demon mimo wszystko wstał z miejsca i podszedł do dziewczyny.

-Z [MC] coś jest nie tak. — powiedział, próbując ją uspokoić. Niestety nic z tego.

-A- Aaa~... — wymsknęła, zakrywając po krótce swoje usta.

   -Oh, [MC] 👀.~ — wtrącił Asmodeus, podpierając się łokciami o ławkę.

   -Beelzebub, zabierz ją do domu proszę. A ty Asmo wracaj do pisania >:|. — dodał nauczyciel, siadając na miejsce.
Beel wziął dziewczyne na ręce, wybiegając z sali, a potem ze szkoły.

   -Co jest [MC]? — spytał zaniepokojony, zerkając na nią.

   -N-Nie wie- gha~ — [h/c]-włosa, speszona sytuacją, zakryła twarz włosami.

=

Solomon był pewny, że wszystko działało jak należy.
W jego dłoni znajdował się bez powodu długopis, który przypiął mu pomysł użycia czegoś innego niż palcy. Z dość mocnego zamachu, wbił w niedużą laleczkę przybór do pisania, co natychmiastowo odczuła dziewczyna niesiona aktualnie przez Beel'a.
Solomon jednak nie na tym przystanął, mając w zasięgu ręki wiele innych przedmiotów, takich jak na przykład butelka, która już nie była taka mała...

[MC] wręcz rzucała się w ramionach demona przerażona tym co się z nią dzieje, choć z drugiej strony, wnikając głębiej w jej umysł, jakoś bardzo nie miała chyba nic przeciwko. Nie miałaby, gdyby nie fakt, że zaczęło się w miejscu publicznym.
W końcu na moment ustało.

   -[MC]? W porządku? Minęło? — wypytywał zmartwiony rudowłosy.

   -J-ja- — gdy chciała kończyć, w tym samym momencie poczuła jeszcze większy ból w podbrzuszu.

   -GAH~! — jęknęła głośno, na co szósty przyspieszył kroku by jak najszybciej dotrzeć do domu.

Solomon mocno wzięty emocjami, posiłkował się wcale nie pustą butelką, której zawartość powoli wylewał do 'wnętrza' przedmiotu, co oczywiście skutkowało odczuciem tego u [MC].
Dziewczyna mocno skrzyżowała obie nogi, gdy ci dobiegali do celu. Beel natychmiastowo położył ją w jej pokoju i pobiegł po jakieś lekarstwa z nadzieją, że mogą zadziałać.
Została sama.

   -N-nie mogę tak... n-nie dam
r-rady... — wydusiła z siebie, otulając się mocno.
Czarodziej jednak nie miał zamiaru odpuszczać i kierował plastikowy przedmiot coraz bardziej w głąb laleczki przed nim. [MC] wierciła się niemiłosiernie po łóżku, nieco bardzo spanikowana.
W końcu jednak nie z własnej woli przekręciła sie na plecy, delikatnie rozszerzając skrzyżowane do tej pory ze sobą kolana.

-H-ha? — wtrąciła, szybko łapiąc oddech w płuca.
Do jej pokoju wszedł jednak nie Beel, a Solomon.

-Jak tam? — zapytał, powoli podchodząc do ciebie.

   -S-Solomon...~ — mruknęła, zakrywając przy tym usta.

-Tak? — wtrącił, usadawiając się obok dziewczyny i głaszcząc ją po brzuchu.

-C-co ty...? — wydusiła z siebie, chcąc się przy tym podnieść do siadu, lecz biało-włosy na to nie pozwolił, przyciskając do jej podbrzusza swoją dłoń.

-Gha~! — krzyknęła, ponownie zakrywając swoje usta.

-Taka byłaś pewna gdy na mnie krzyczałaś, obrażałaś i groziłaś... a teraz? Jak owieczka w jaskini wilka. Bezbronna, nic nie zrobi gdy ma się nad nią pewną kontrolę... — [MC] spojrzała przestraszona na znajomego, który tylko patrzył na nią pożądliwym wzrokiem.
Nigdy nie podejrzewałaby Solomona o coś takiego.

   -T-to twoja w-wina...?! O-odwołaj to!~— krzyknęła, nadal szybko i dość ociężale oddychając.

   -Ale ja chciałbym się z tobą jeszcze pobawić... — powiedział, tym samym nie pozwalając na to, by [MC] jakkolwiek doszła do końca.

   -A-Aa, Solomon! Przestań! — ten jednak tylko lekko się uśmiechnął.
Po paru minutach, stwierdził jednak, że nie chce jej całkiem wykończyć.
Mimo wszystko zostawił ją w niewyżytym stanie, samą na łóżku.
==
No i czemu tak jest
Po co- po co to komu XXDD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top