(17)
!UWAGA¡
Rozdział zawiera treści !18+¡
Czytasz w odpowiedzialności za swoją psychikę!
——————————————
Twój powrót do Devildom był tak samo spontaniczny jak napisanie do kogoś kto śpi o godzinie 2 w nocy "Jebać PiS".
Twoje życie obrało naprawdę niespodziewany obrót. Od kilku miesięcy mianowicie jesteś z Satanem.
To wyszło dość... w ciekawej sytuacji.
•Obiad . Png•
Po twoim ponownym przybyciu do braci, ci postanowili urządzić wspólny obiad.
Podczas gdy siedzieliście i konsumowaliście, Satan wstał z miejsca i spojrzał w twoją stronę, a cała reszta w tym ty, na niego.
-O co chodzi? — wtrącił Lucifer.
-[MC]. — zaczął blondyn, a ty zaciekawiona, wciąż na niego patrzyłaś.
-Chce ci tylko powiedzieć. Że od momentu kiedy pierwszy raz się u nas zjawiłaś... — uważnie wsłuchiwałaś się w wypowiedz złości. Jego twarz lekko poczerwieniała.
-... Strasznie zawróciłaś mi w głowie. — przez chwilę nie potrafiłaś przełknąć wody, Asmodeus i Mammon siedzący po twojej lewej o mało co nie spadli z krzeseł, choć Asmo i tak wylądował na podłodze.
Levi zemdlał, Beel tylko patrzył zdziwiony jakby zobaczył Lilith, Belphie aż się obudził, a Lucifer wygiął widelec górą do dołu, blednąc jeszcze bardziej niż zwykle.
A Satan i ty. Jakimś cudem złapaliście wspólny kontakt wzrokowy. Oprócz was nie było nic dookoła, wtedy słyszeliście też tylko bicia waszych serc.
-S-Satan. — wykrztusiłaś po chwili wahania.
-Ja- — Mammon przerwał ci.
-Oi Satan! Co ty se myślisz?!- to znaczy. Nie myśl sobie, że mi na tobie zależy nędzny człowieku, ale to nie najlepszy pomysł! — wrzasnął, również wstając z miejsca.
-Nikt nie pytał! — odburknął Satan.
-Nikt nie musiał! — warknął Asmodeus, podnosząc się z ziemi.
-Najwyraźniej ktoś potrzebował! — odburknął blondyn, już trochę zirytowany.
Właściwie po krótkiej sprzeczce, którą udało się jakoś opanować, poszłaś z Satanem sam na sam do jego pokoju.
Wszystko dobrze się dla was skończyło i tak właśnie powstał wasz związek.
~♡~
Dziś obchodziliście walentynki.
Był dokładnie 14 luty, a blondyn przygotował dla was wspólny wieczór.
Przez te kilka miesięcy, nabrałaś do siebie trochę kompleksów, przez które zaczęłaś się inaczej ubierać i malować, czego wcześniej nawet nie robiłaś bo "musiałaś", a tylko dla zabawy. Twój partner to zauważył i zaczął się o ciebie mocno martwić, bo było to niepodobne do ciebie.
Od zawsze lubiłaś chodzić w krótkich rękawkach, bluzkach na ramiączka czy sukienkach i spódniczkach. A teraz starałaś się jak najbardziej zakryć. Mimo wszystko nie chciałaś mówić Satanowi co jest nie tak, przynajmniej do dzisiaj.
Bracia wybrali się na jakieś przyjęcie do Diavolo właśnie z okazji Walentynek, jednak Satanowi i tobie, Barbatos pozwolił zostać gdyż wiedział, że to dla was dobra okazja na chwilę prywatności i sam życzył wam miłego wieczoru.
Nie zamierzaliście nigdzie wychodzić poza dom lamentacji, mimo wszystko - czwórka przygotowała dla was dobrą kolacje, a potem wspólnie poszliście po prostu odpocząć do jego pokoju.
Blondyn usiadł, a ty stałaś pod półką z książkami.
-Chodź [MC], możesz usiąść do mnie na kolanach. — powiedział, klepiąc dłonią swoje lewe kolano.
-Nie trzeba... jest dobrze. — potwierdziłaś. Ten jednak zauważył, że coś jest nie tak, przekręcił głowę na bok, a potem wziął cię za rękę i przyciągnął do siebie, przez co ostatecznie siedziałaś u niego na nogach.
Demon mocno cię otulił, a ty poczerwieniałaś na twarzy, odwracając ją od niego.
-Co się dzieje skarbie? Ostatnio zachowujesz się jakoś inaczej, niepokoi mnie to... — powiedział troskliwym głosem, patrząc w twoje oczy, które błądziły po pokoju.
-Przecież wszystko jest dobrze... po prostu chciałam coś zmienić i tyle. — burknęłaś odwracając ponownie głowę, jednak chłopak odwrócił ją z powrotem w swoją stronę.
-Zaczęłaś się cała zakrywać, nie chcesz chodzić ze mną na basen, gdy są upały, ty chodzisz w grubych swetrach i nie pozwalasz mi się otulać w ten sposób co zwykle lubiłaś. — powiedział, zniżając swoje dłonie na twoją talie, gdzie teraz cię przytulał.
-Przejąłem się twoim stanem... z resztą wszyscy się martwimy. Powiedz mi co się dzieje kotku. — wiedziałaś, że Satan lubił tak do ciebie mówić. Z resztą to chyba oczywiste.
Gdy pociągnęłaś kilka razy nosem, a z twoich oczu poleciało pare łez, demon mocniej cię przytulił by tylko czuć, że jesteś przy nim, a on przy tobie.
-Nie płacz proszę. Twoje łzy mnie zasmucają. Wiesz, że jeżeli coś jest nie tak możesz mi powiedzieć. Moim braciom, aniołom, komukolwiek. Nie chcemy żebyś była smutna... — złość pogładziła twoje włosy, raz po raz wplatając w nie palce.
-Po prostu czuję się gruba. I boje się, że już nie będziesz mnie chciał... — zaszlochałaś trochę.
Satan zdawał się być najpierw zaskoczony, a potem cicho się zaśmiał.
-Naprawdę? O to chodzi? — skinęłaś głową.
-Hej, wcale nie jesteś gruba. Twoja figura jest najładniejszą jaką kiedykolwiek widziałem. Nawet Asmo tak twierdzi, a skoro on tak mówi - to, to już jest prawdziwa prawda. — powiedział, a ty wytarłaś spływające po twoich policzkach łzy.
-Słońce, nie jestem taki. Podobasz mi się zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. Nie wybrałem cię tylko, dlatego że jesteś śliczna, ale też, dlatego bo jesteś ambitna, mądra i cierpliwa. — uważnie przysłuchiwałaś się Satanowi, który ciepło się uśmiechał.
-Mówisz to żebym poczuła się lepiej, czy naprawdę tak myślisz? — spytałaś, a ten ponownie się zaśmiał.
-Naprawdę tak myśle. — uśmiechnęłaś się lekko.
-Nigdy, przenigdy bym cię nie okłamał. Chyba, że podczas kłótni, nazwałbym cię szmatą lub powiedział, że jesteś głupia... wtedy kłamie bardziej niż Mammon na temat tego, że cię nie lubi. A wszyscy wiemy, że ma do ciebie słabość. — prychnęłaś cicho pod nosem, po czym wtuliłaś się w chłopaka, a ten wciąż cię obejmował, nieco wsadzając swoje dłonie pod twoją bluzkę.
-Dzisiejszy dzień zaplanowałem by był wyjątkowy dla nas obojga i żebyśmy go dobrze zapamiętali. W końcu w święto zakochanych, powinniśmy okazać sobie trochę więcej miłości.~ — spojrzałaś na niego nieco z góry, gdyż ciągle siedziałaś na jego kolanach.
Demon jedną dłoń ułożył na twoim lewym policzku, natomiast drugą trzymał na twoich plecach, pod ubraniem. Twoja twarz ponownie oblała się rumieńcem, a zaraz potem, wasze usta złączyły się w ciepłym, pełnym miłości pocałunku.
Satan cicho mruknął, na co ty położyłaś swoją dłoń na jego włosach. Nie poczułaś nawet, kiedy ten powoli przekręcał cię na plecy by chwilę później zawisnąć nad tobą z uśmiechem na ustach.
Pogładziłaś jego policzek, oplatając następnie swoje ręce w okół jego szyi. Oddech demona przyspieszył znacznie gdy objęłaś go również nogami w biodrach.
Ten nieco schodził pocałunkami coraz niżej, choć w pewnym momencie zawodziła mu twoja bluzka, której szybko się z ciebie pozbył i rzucił ją gdzieś w kąt pokoju.
Powoli znaczył twoje ciało, nie pomijając jego żadnego najmniejszego milimetra, jakby chciał dać wszystkim do zrozumienia, a szczególnie swoim braciom, że w pełni należysz do niego i nikomu nie ma zamiaru cię oddawać.
Z twoich ust wydobywały się ciche pomruki czy inne odgłosy, z twojej strony oznaczające przyjemność, którą sprawiał ci partner. Nie pozostałaś mu dłużna i zaraz potem, ten również już został bez koszuli, którą miał na sobie.
Na moment odsunął się od ciebie z miłym i troskliwym uśmiechem na twarzy. Nie musiał nawet nic mówić, wiedziałaś, że nie zrobi ci specjalnie krzywdy i zadba o to, byś skończyła cała i zdrowa. Przede wszystkim zdrowa.
Musiałaś jednak przyznać, że był to twój pierwszy raz z nim (If you know what I mean drogi czytelniku, wiesz jaki jest Lucifer/Asmo XDXDXD) więc tak naprawdę nie wiedziałaś czego od niego oczekiwać i czego się spodziewać.
Jednak jak na avatara złości, umiał być delikatny, szczególnie w twoim towarzystwie. Przecież bardzo cię kochał, bardziej niż Asmo samego siebie.
Choć nie odrzucałaś też myśli, że przecież czasem potrafi dać mocno w kość i być szorstki, a gdy się zdenerwuje, lepiej zostawić go na jakiś czas w spokoju by się uspokoił, a dopiero potem z nim rozmawiać.
Ewentualnie wspomnieć mu o nakarmieniu jego kotów... to działa w 99% przypadków - potwierdzone info.
Myśli plątały ci się po głowie i nie zauważyłaś nawet, kiedy to Satan pozbawił ciebie i siebie spodni, które dołączyły do reszty waszych ubrań.
Uniósł nieco w górę jedną z twoich nóg, delikatnie muskając ją swoimi wargami, by z czasem robić to coraz pewniej. Pozostawił on po wewnętrznej stronie ślad, na co cicho jęknęłaś, a ten spojrzał się na ciebie, zostawiając twoją nogę w spokoju.
-Wszystko w porządku~? — spytał, nieco zalotnym tonem. Skinęłaś na to głową twierdząco, a ten szerzej się do ciebie uśmiechnął.
Znów pochylił się nad tobą, ponownie obdarowując twoją szyję kilkoma, tym razem mniejszymi śladami.
Jego dłonie błądziły po twoim brzuchu jakiś czas, by chwilę później zwinnym ruchem zdjąć z ciebie, zawadzającą mu bieliznę.
Zarówno tą na dole jak i tą na górze.
Musiałaś przyznać, że robił to tak, że nawet nie orientowałaś się kiedy.
W pewnym momencie poczułaś jednocześnie przyjemny i bolesny gest z jego strony. Satanowi chyba zaświeciły się wampirze instynkty, gdyż wbił się w twoją szyję, bez większego uprzedzenia.
-Wa! Satan! — parsknęłaś, na co ten odsunął głowę i zaśmiał się pod nosem.
-Uprzedzaj mnie! — warknęłaś niezadowolona, na co ten lekko pogładził twoje włosy.
-Wybacz, heh. — odpowiedział. Zaczęło ci się trochę dłużyć, więc postanowiłaś przejąć inicjatywę, biorąc nadgarstki demona w swoje dłonie i przekręcając się z nim w ten sposób, że teraz to ty zawisłaś nad nim.
Czwórka przez chwilę nie wiedziała co się dzieje, gdy ręką sięgnęłaś do jego bokserek by je zdjąć, ten ponownie, nie wiesz kiedy, włożył w ciebie swoje dwa palce.
Nieświadomie, choć kto wie, wydobyłaś z siebie jakby miauknięcie, na co złość, spojrzała się na ciebie jak na jakąś boginię.
-Hyy?? Nyan~? — powtórzył swoim tonem, przez co stałaś się mocno czerwona.
-W-wy-ymcknęło mi się. — wytłumaczyłaś, a chłopak szerzej się uśmiechnął.
-Nie przeszkadza mi to, nyan~. — zaśmiałaś się pod nosem, jednak przerwałaś to cichym jęknięciem, gdy ten zaczął poruszać w tobie swoimi palcami, po czym dołożył jeszcze jeden.
Po jakimś czasie chyba stwierdził, że już ci wystarczy, bo wyciągnął je z ciebie, oblizując je dookoła.
-W szafce mam zabezpieczenia. Chyba, że chcesz być mamą- — zgromiłaś go wzrokiem, jednak mu uśmiech nie zszedł z twarzy.
-Wiesz, ja nie mam nic przeciwko hehe. — prychnęłaś w odpowiedzi, sięgając po paczkę prezerwatyw, znajdujących się w jego szufladzie. Jako iż wciąż miał na sobie bieliznę, szybko się jej pozbyłaś i pozwoliłaś mu nałożyć na siebie gumke. Nie chcieliście żadnej nieplanowanej wpadki czy coś.
Blondyn chwycił twoje biodra, przykładając je do siebie. Czułaś jak napierał na ciebie, a po chwili wręcz sam 'nałożył' cię na siebie, na co jakby odetchnął.
-S-Saatan~! — jakby krzyknęłaś, opierając się rękami o całkiem dobrze zbudowane ramiona chłopaka.
Demon samoczynnie poruszał tobą w górę i w dół, przez co w głębi duszy poczułaś się trochę jak żywa zabawka, jednak nie dałaś sobą tak pomiatać i z czasem zaczęłaś przejmować całą tą rozrywkę.
Czwórka aż puściła cię byś miała swoje 5 minut.
-A-Awh! [M-MC]~. — Satan zaczął wpasowywać się w twoje ruchy, w pewnym momencie nawet wbił się w ciebie, trafiając na ten twój jeden dobry punkt.
Oboje jednocześnie wykrzyknęliście swoje imiona.
-J-ja zaraz, ngh... — wydusił chłopak.
-J-Jeszcze ch-chwilę. — odpowiedziałaś, przyspieszając znacznie by dojść razem z ukochanym.
Satan ledwo powstrzymywał się od 'szczytu' swoich możliwości. Chciał w końcu dotrzeć do końca razem z tobą, co jakoś się wam w końcu udało.
Opadłaś bezwładnie na partnera, który czule otulił cię swoimi ramionami, jakbyś zaraz miała zniknąć.
-Wesołych Walentynek [MC]. — szepnął w twoją stronę, na co uśmiechnęłaś się do niego.
-Tobie również kochanie. — odpowiedziałaś, również szeptem i wtuliłaś się w blondyn, który gładził twoje plecy, a następnie oboje razem zasnęliście.
—————
Lol wstawiam to o 3-4 rano XXXXDXXDD
Pamiętajcie gnomy, że wszyscy jesteście piękni na swój własny sposób i że nikt nie jest idealny
(> • n•)>
Kochajcie sie i podziwiajcie takimi jakimi jesteście
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top