(11)

Etto
Sory, że tak długo whwh
Ale nie miałam pomysłu twt

Dla jedynataka41 Lol

Może być to trch smutne ale chuj wie XXDD

—————Bliżej ciebie—————
(Solomon x Reader)

   -Widzimy się za jakiś czas! — odrzekłaś do słuchawki telefonu.

Chcąc, nie chcąc, w Devildom'ie czułaś się fantastycznie.
Nie martwiłaś się, że mogą przytrafić ci się jakieś niepokojące rzeczy gdyż u boku braci i samego następcy Lorda Demonów, czułaś się bezpiecznie. Jednak to towarzystwo Solomona stwarzało w okół ciebie najbardziej pozytywną aurę, jeżeli tak można to nazwać.
Lubiłaś go, a nawet kochałaś. Z resztą on ciebie też.
Byliście nawet ze sobą dość długi czas i nikt... no prawie nikt, nie miał nic przeciwko temu.
Beelzebub, Barbatos, Diavolo i anioły, cieszyły się waszym szczęściem.
Co innego można powiedzieć o reszcie grzechów, którzy nieco byli zazdrośni o miejsce jakie zajmuje ten człowiek w twoim życiu.

Tak czy siak - było wam razem naprawdę dobrze i tak naprawdę gdyby nie wymiana uczniowska, pozostałabyś zapewne singielką do końca życia... choć wizja starej panny z kotami za bardzo ci nie przeszkadzała.
Opisując te zdarzenia w czasie przeszłym, pewnie domyślasz się co mogło się stać, choć jestem pewna, że nie do końca to dobra myśl... pozwól więc, że wyjaśnię ci wszystko powoli i po kolei.
___
Ten 'dzień' nie różnił się bardzo od innych, tak właściwie każdy był rutynowo odbywany przez ciebie.
W tygodniu rano wstawałaś do szkoły, uczyłaś się.
A w weekend zazwyczaj znajdywałaś sobie jakieś zajęcie, które najczęściej dzieliłaś z biało-włosym.
Właśnie była sobota, której tak długo wyczekiwałaś, albowiem przyszykowałaś dla siebie i swojego partnera wspólny wieczór. Oczywiście uprzednio poinformowałaś Solomona o waszym wyjściu.

-Asmo... nie wiem w co sie ubrać ;; — zaczęłaś przyglądając się swojej szafie, pełnej aż po brzegi ubraniami.

-Oi, nie martw się, Ne. Ty we wszystkim wspaniale wyglądasz ^^. — skomentował nieco cię przytulając.

-Dziękuje ci za komplement, jednak chce żeby Solomon dobrze pamiętał to wyjście. — uśmiechnęłaś się lekko.

-Hmmm~? Co masz na myśli...~? — cicho się zaśmiałaś.

-Ide z nim do kina, a potem na kolacje. Tylko to :'> — odpowiedziałaś, a Asmo parsknął śmiechem.

-Hah, już ja wiem swoje! Pomogę ci wybrać ubrania. — skinęłaś głową i przyglądałaś się, jak pożądanie, grzebie w twojej szafie bez większego namysłu.
____
Asmo jak to Asmo, miał swoje pojęcie o modzie, dlatego też w jego oczach wyglądałaś jak milion dolarów.
Podziękowałaś mu i pokierowałaś się w stronę wyjścia, a idąc korytarzem napotykałaś spojrzenia niektórych demonów na sobie. Przy końcu zatrzymał cię najstarszy z grzechów z lekkim uśmiechem na ustach.

   -Wybierasz się gdzieś? — zapytał spoglądając na ciebie.

   -Jak widać. Wychodzę z Solomonem. — Lucifer nieco mniej się uśmiechnął, jednak wciąż kąciki jego ust były uniesione ku górze.

   -Rozumiem. Chciałem ci tylko powiedzieć, że Lord Diavolo chce się z tobą zobaczyć. — skinęłaś na to głową.

   -W porządku. Jak wrócimy to się u niego zjawię ^^. — odpowiedziałaś.

   -Miłego wyjścia [MC]~. — powiedział i pokierował się w swoją stronę jak i również ty.

Za drzwiami Domu Lamentacji stał już biało-włosy, którego przytuliłaś z zaskoczenia od tyłu.

   -Oi [MC]! Wystraszyłaś mnie! — krzyknął nieco, a ty się zaśmiałaś na jego reakcję.

   -Wybacz, nie mogłam się powstrzymać ^^". — odpowiedziałaś, a chłopak objął cię ramieniem i razem poszliście w swoją stronę.
____
Minęła jakoś połowa filmu.
Niestety musiałaś wyjść do łazienki za potrzebą i choć zagwarantowałaś swojemu partnerowi, że wrócisz, prawda była nieco inna i nieco bardziej mroczna niż mogłoby się wydawać...

_SOLOMON_
[MC] dość długo nie wracała... wyszła z 15 minut temu, zaczynałem się martwić, dlatego postanowiłem sprawdzić czy nic jej nie jest.
Wychodząc na korytarz, przechodziłem obok łazienki.
Zerknąłem tylko lekko, by następnie mój puls podskoczył niebywale w góre.

   -[MC]! — krzyknąłem wbiegając do pomieszczenia, nie zważając na to iż jest to toaleta damska.

Moja partnerka siedziała pod ścianą, a kiedy z jej brzucha i nieco z ust sączyła się szkarłatna ciecz, z moich oczu sączyły się słone łzy, bez konkretnej barwy.
Spanikowany klęknąłem na obu kolanach przy niej, kładąc swoje ręce na jej ramionach i delikatnie nią potrząsając.

   -Nie zamykaj oczu do cholery! — krzyczałem przez łzy, nie wierząc swoim oczom, że ukazały mi ten widok, na który teraz muszę patrzeć.

   -Nie masz prawa mnie tu zostawiać samego rozumiesz?! — chwyciłem jej twarz w swoje roztrzęsione dłonie.

Była chłodna niczym lód.

   -Nie możesz... — dodałem drżącym głosem, otulając ją po chwili.

   -Jesteś moją jedyną bliską rodziną... a tak właściwie niedługo już byłabyś jej kompletną częścią... — trzęsącą się ręką, wyjąłem z kieszeni małe, czerwone jakby materiałowe pudełko.

   -Czemu mi to robisz teraz [MC]? — patrzyłem wciąż na nią i jej blade oczy.

Już nie były przepełnione radością jak dawniej.
Powoli chyliła powieki ku zamknięciu.

   -Nie zamykaj! Proszę cię! — oczywiście na nic moje prośby.

Opuściła mnie... chciałem tylko żeby wzięła to co miało należeć do niej.
Wyjąłem z pudełka złoty pierścionek, nakładając go na jej palec. Rozpłakałem się na amen...
____
   -Widzimy się za jakiś czas... — powiedział, stojąc przy grobie zmarłej narzeczonej, która nawet nie wiedziała, że ten dał jej cudowny prezent, w ręce trzymając ostry przedmiot, który przyłożył do swojej klatki piersiowej.

———————
Pomyślałam, że napisze coś innego i chb sie nie nadaje do tego, w ogóle co tu sie stało XDDXDXDXD

*chyba wywołałam wojnę w Devildom'ie*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top