(10)
Dla jedynataka41 Lol
Pisałam, a raczej zaczęłam to jakoś o 7 więc początek może być jakiś nie teges ;;
Ale chb będzie ok twt
———Moja Księżniczka———
(Diavolo x readerXD)
Od jakiegoś czasu zdarzało ci się poświęcać swoją uwagę prawej ręce przyszłego władcy. Proszę, nie bierz tego aż tak dosłownie!
Chodzi tu oczywiście o Lucifera, któremu to za specjalnie nie przeszkadzało.
Choć nie było tak zawsze...
Gdy pierwszy raz zjawiłaś się w Devildom'ie, twoją uwagę przykuł do siebie Diavolo.
Z resztą ty jemu też się chyba spodobałaś.
Większości to zbytnio nie przeszkadzało, no chyba, że chodziło o Barbatosa czy najstarszego z 7 grzechów.
Nieco denerwowali się na czerwono-włosego, że zamiast załatwiać ważne rzeczy, woli spędzać z tobą sporo czasu, który wspólnie przeznaczaliście na chodzenie do sklepów lub jakichś innych rzeczy.
Kamerdyner i drogi przyjaciel Diavolo, postanowili z nim o tym porozmawiać by przemówić mu do rozsądku, że powinien być nieco doroślejszy.
Dodatkowo przez to, że pare razy wyrwaliście się na miasto, na Barbatosa i Lucifera spadła cała praca, którą 'Lord' miał wykonać.
Stety lub niestety, demon przyznał im rację, a z czasem spotykaliście się coraz rzadziej aż do momentu gdy nawet nie pamiętasz, kiedy ostatnim razem się z nim gdzieś udałaś.
Czarno-włosy, spostrzegł twoje przygnębienie i postanowił z tobą o tym pogadać, co za skutkowało tym, że to teraz on wskoczył na miejsce, które wcześniej zajmował Diavolo.
Mimi tego, że on również rzadko znajdował dla ciebie czas, to zawsze gdy tylko miał chwilę, robił coś razem z tobą.
Jednak czułaś, że nie jest to to samo.
Oczywiście, nie przeszkadzało ci jego towarzystwo, ale jednak gdy towarzyszył ci czerwono-włosy, było jakby... mniej drętwo. Lucifer jest bardzo oficjalną osobą i ciężko było znaleźć ci z nim wspólny język, nawet jeśli rozmawialiście na luźniejsze tematy.
Któregoś dnia jednak, gdy odrabiałaś swoje zadania, ponownie usłyszałaś swój telefon dzwoniący niemiłosiernie od kilku minut.
Wcześniej dzwonili do ciebie bracia, więc bez skrupułów odrzucałaś połączenie, jednak teraz na ekranie D.D.D. Pojawił się sam w sobie numer Diavolo. Tym razem odebrałaś, być może było to coś ważnego.
-Tak? — zaczęłaś.
-Cześć [MC] ^^. — usłyszałaś głos, którego nie słyszałaś od dawien dawna, na co się uśmiechnęłaś.
-Cześć. Po co dzwonisz? Coś się stało? — zapytałaś nieco zaciekawiona sytuacją.
-Uh... właściwie to tak. Czy mogłabyś przyjść do mnie? Poprosiłem Mammona żeby cię podwiózł, nie chce żebyś szła taki kawał sama. — zaśmiałaś się cicho w słuchawkę.
-W porządku, dziękuje. — odpowiedziałaś po czym rozłączyłaś się.
Tak jak było umówione - chciwość zawiozła cię na miejsce, po drodze wypytując się po co masz się tam wybierać.
Odpowiadałaś, że nie do końca wiesz czemu Diavolo cię zaprosił, a przez to demon robił się coraz bardziej natrętny. Najwyraźniej był zbyt ciekawy co się stało.
-No ale nie mówił ci no? — zaczął ponownie.
-Mówie ci, że nie wiem! Ile razy jeszcze będziesz sie o to pytać...? — biało-włosy westchnął krótko po czym stanął przed zamkiem.
Wysiadłaś z pojazdu i pokierowałaś się do środka.
O dziwo nie przywitał cię Barbatos z herbatą na metalowej tacce, tak jak zwykle co cię nieco zdziwiło.
Aczkolwiek nie zwróciłaś na to zbytniej uwagi. Ruszyłaś w stronę gabinetu, w którym demon przesiadywał.
Zapukałaś, a kiedy usłyszałaś potwierdzenie na wejście, otworzyłaś drzwi i wkroczyłaś do środka pomieszczenia.
Diavolo uśmiechnął się ciepło w twoją stronę czym również odpowiedziałaś.
Rety, dziwnie się czułaś. Tak dawno go nie widziałaś, nie słyszałaś, nie czułaś- jakkolwiek by to nie brzmiało.
Nie czułaś jego obecności przy sobie.
Było to dla ciebie nawet lekko niezręczne. Po chwili czerwono-włosy wstał z miejsca i podszedł do ciebie, a z racji, że był dużo wyższy, musiałaś zadrzeć głowę do góry by spojrzeć na jego twarz.
-Więc... po co mnie zaprosiłeś? — zaczęłaś przyglądając się mu, a on tobie.
-Cóż. Pewnie pomyślałaś, że stała się jakaś poważna sprawa... w pewnym sensie tak, ale jest ona szczególnie poważna dla mnie. — przekręciłaś lekko głowę w bok na znak zdezorientowania.
Diavolo lekko zachichotał.
-Jesteś urocza kiedy nie wiesz co się dzieje. — powiedział, na co się zarumieniłaś i spuściłaś wzrok, nieco się uśmiechając.
-W każdym razie... — ponownie podniosłaś głowę.
-Chciałbym żebyś wiedziała, że strasznie za tobą tęsknie... szczególnie kiedy mam zawrót głowy z dokumentami, nie umiem oderwać od ciebie myśli... kiedy siedzę tutaj sam, od czasu do czasu przychodzi do mnie tylko Barbatos. Nie czuje się dobrze kiedy nie ma cię obok... — tłumaczył, a ty mocno zarumieniona patrzyłaś na niego z dołu.
-Ważne jest dla mnie utrzymywanie relacji z bliskimi dla mnie osobami, a w szczególności takimi jak ty. — demon wciąż się uśmiechał.
-Więc... [MC]. Chciałbym abyśmy teraz, w tej chwili, udali się na wspólną kolację aby spędzić razem miło czas ^^. — twój uśmiech się powiększył.
-Oh z chęcią! — odpowiedziałaś i w podskokach udałaś się za przyszłym władcą na... balkon.
Był tam ślicznie urządzony stolik z kwiatami, jedzeniem i świeczkami, które właśnie zapałał, a przynajmniej starał się zapalić Barbatos.
Zdenerwowany na zapalniczkę, która nie chciała się zapalić, spojrzał na nią agresywnym, wręcz morderczym wzrokiem, a ponowna próba zapalenia świeczek, udała się bez problemu, na co demon się uśmiechnął.
Dodatkowo towarzyszył temu piękny widok na Devildom.
-Siadajcie proszę. — powiedział kiwając lekko głową.
Usiedliście więc naprzeciwko siebie, oboje z uśmiechami na ustach.
Barbatos życzył wam dobrego posiłku, skłonił się delikatnie w pasie i odszedł.
-Dziękuje Diavolo... to naprawdę cudowny gest. Zwłaszcza, że tak długo się nie widzieliśmy. — demon delikatnie się zaśmiał i ujął twoje dłonie w swoich.
-Ty jesteś cudowna. Zupełnie jak księżniczka. — zdziwiona spojrzałaś się na faceta, który tylko bardziej się uśmiechnął czym również odpowiedziałaś.
——–—–—————
X D no taki se Meh rozdział aleeeEE ok xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top