♡9♡

— Miały być białe balony, a nie różnokolorowe  — burknęła Natasha. — Wiem, że to ślub gejów, ale nie róbmy z tego parady równości.

— Dlaczego nie? — zapytał Thor, próbując przystawki. — Sam kupił serwetki w tęczę, a Scott wywiesił przed salą baner „Tęczowe wesele”.

— Do tego Bucky załatwił, że Rose zajmie się muzyką — powiedziała Pepper starając się nadmuchać balon.

— Co? — zdziwiła się Nat. — Ruby?

— Nie, kurwa — zaprzeczył Bucky - Axl.

— Skąd ty ją do chuja znasz? — zapytała się, na co w odpowiedzi chłopak poklepał kierszonke swojej krótki, w której zawsze miał trochę towaru. Racja, zapomniała, że szatyn często większość towaru sprzedaje na imprezach i zna wiele różnych osób.
Pokręciła głową i policzyła do dziesięciu. Nie mogła pozwolić, aby zmienili to wesele w istną krainę tęczy. Najprawdopodobniej nie przeszkadzało by to parze nowożeńców i zapewne śmiali by się z pomysłu przyjaciół. Chociaż wiedziała, co by było gdyby na salę wkroczył ojciec Tonyego. Mężczyzna najprawdopodobniej wyszedł by z sali i nie wróciłby do niej. To nie tak, że Howard Stark był "przeciwny" społeczeństwu LGBT+, wcale nie był. Po prostu wolał, aby Ci ludzie, jaki jego syn, nie odnosili się za bardzo z tą innościom.

— Dobra, słuchajcie — powiedziała Natasha spoglądając na zegarek. — Mamy dokładnie półtorej godziny na ogarnięcie sali. Pepper i Sam jadą wymienić balony i serwetki, Scott usuń ten baner przed wejściem, Clint i Sam ogarną reszte dekoracji, Thor i Stephen za pół godziny pojadą odebrać tort, Bucky pomożesz DJ-ce z roztawieniem sprzętu, Peter, Gamora, Mantis i ja ogarniemy do końca rozstawienie stołów, Carol i Wanda pojedzcie na miejsce ślubu i zobaczcie, czy Petro i Hope dobrze rozstawili kwiaty, zrozumiano?

— Tak! — wszyscy odpowiedzieli jej chórem.

— To do roboty, drużyno!

***

Nikt się nie spodziewał, że przygotowanie ślub i wesela dla Tony'ego i Steve'a może pójść im tak sprawnie. Zwłaszcza, że wszyscy nie byli zbyt rozgarnięci i przygotowani na to, któż jednak mógł ich winić, kiedy chłopcy wyskoczyli z tym ślubem niczym Filip z konopi. Na szczęście pod czujnym okiem Natashy, która potrafiła zmusić każdego do zrobienia tego, czego ona chce, udało im się to ogarnąć. Oczywiście nie wyszło idealnie, było mnóstwo nie dociągnięć i rzeczy, które zdecydowanie nie powinny znaleźć się na ślubie (na przykład balony w kształcie męskich genitaliów, co do choler, Clint?) Natasha miała jednak wrażenie, że to im się spodoba. Steve doceni fakt, że sami wszystko przygotowali, prawdopodobnie nawet się wzruszy, a znając Starka mimo ze uwielbiał imprezy to gdyby sam miał urządzić swoje wesele byłoby to coś, przez co wszyscy musieliby zaliczyć wizytę u psychologa, więc doceni ich jako taką zwyczajność.

— Barnes! — zawołała Romanoff, uświadamiając coś sobie. Zaczęła się rozglądać po sali w poszukiwaniu bruneta. Zauważyła go dość szybko, gdyż stał zaledwie kilkanaście metrów od niej i poprawiał ułożenie balonów wraz z Samem i Scottem.

— Idę, szefowo! — odkrzyknął mężczyzna, podchodząc do niej. — Co jest?

— Czy Stark ci mówił o tym, czy ogarnie innych gości? Czy też to mamy zrobić?

James spojrzał na nią zamyślony, jakby w swojej głowie szukał odpowiedzi na to pytanie.

— Nic nie mówił — odpowiedział wreszcie. — Ale wydaje mi się, że tego nie zrobi. Za bardzo zajęty będzie ogarnieniem siebie i Steve. I pewnie o tym zapomni, wiesz jaki on jest. Lepiej zróbmy to za niego, a nawet jak już ktoś z ich najbliższych został zaproszony to nic się nie stanie, jak im o tym przypomnimy.

Natasha przygryzła wargę i skrzywiła się. Barnes miał rację. Tony mógł być najmądrzejszą osobą, jaką znała, ale wciąż potrafił zapominać o najbardziej błahych i oczywistych sprawach. A Steve, z kolei, pewnie nawet o tym mnie pomyśli, gdyż będzie za bardzo zestresowany całym tym ślubem. 

— Wiesz co to oznacza, Barnes? — spytała, oddychając głęboko, a na myśl o nieprzyjemnej rzeczy, którą jedno z nich będzie musiało wykonać.

— Że będziemy musieli zdobyć numery do ich rodziny? W sumie mam już do rodziców Steve'a, a jego mama pewnie będzie miała numer...

— To oznacza — przerwała mu — że jedno z nas, będzie musiało poinformować Howarda Starka, że jego syn wychodzi za mąż.

Barnes zbladł gwałtowanie, a wiązanka, która opuściła po tym jego usta sprawiłaby, że Steve dał mu by szlaban, gdyby z nimi był.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top