♡5♡
- Mam od chuja roboty i nie mam pojęcia, co tu robię - burknął pod nosem przyglądając się, jak James podlewa konopie i rozmawia z nimi.
Barnes wysłał mu sms'a z prośbą o spotkanie, a teraz miał wrażenie, że go ignorował.
- Chciałbym cię przeprosić - usłyszał z ust Barnes'a.
- Że co? - czarnowłosego zamurowało. Mężczyźni nie dogadywali się ze sobą od kilku miesięcy, a Bruce nie spodziewał się tego po nim. Co prawda to było spowodowane przez Bucky'ego, ale nie spodziewał się, że przeprosi go za to, co zrobił. Prędzej czy później, sam by nie wytrzymał i przeprosił za tą sytuację.
- Dobrze słyszysz - westchnął Bucky stając obok niego. - Zachowałem się potwornie, chciałem się popisać i zrobiłem to wiedząc, że możesz wpaść w szał i...
- Okey - przerwał mu, nie chcąc słyszeć, najprawdopodobniej retrospekcji tego wydarzenia. - Wybaczam Ci, ja też nie pozostaje w tym bez winy. Przestałem chodzić na terapię, a dodatkowo leki mi się skończyły i mogłem zostać w domu.
***
- Nie wierzę - zaśmiał się Clint wchodząc do pomieszczenia, które wyglądało, jakby przeszedł w nim huragan. Bucky, Thor i Tony, który sprzątali pokój i ratował rośliny spojrzeli na niego, błagalnym wzrokiem.
- Nawet nic nie mów - Bucky postawił doniczke na jednym ze stołów. - Mam ochotę zabić Sam'a za to, że wkurwił Banner'a.
- Gdzie on teraz jest? - zapytał Barton dołączając się do pomocy.
- Nat go uspokaja - powiedział Thor.
- A Rogers?
- Spuszcza wpierdol Wilson'owi - odpowiedział Tony.
— Mów trochę ciszej, bo i tobie wpierdoli, jak usłyszy, że przeklinasz — ostrzegł Barnes.
— Cóż, ty też użyłeś, więc dostaniemy wpierdol razem — mruknął Tony i puściły mu oczko.
— Czy naprawdę musicie flirtować, kiedy chłopak jednego z was bije chłopaka drugiego?
— Nie flirtujemy! — prychnął Tony
— A Sam nie jest moim chłopakiem!
Clint zmierzył ich uważnym spojrzeniem, po czym uśmiechnął się z pobłażaniem,
— Jestem w stanie uwierzyć tylko w to pierwsze, mordy.
— A może skończycie pierdolić i pomożecie mi sprzątać? — wtrącił Thor, który już od kilku minut sam zajmował się tym bajzlem.
— Oho, Thor też dostanie wpierdol — zaśmiał się Tony.
Wrócili do sprzątania, ale oczywiście nie obył się bez głupich komentarzy i drobnych uszczypliwości. Nie byliby sobą bez tego. Wszyscy zastanawiali się kto przyjdzie ostatni, Nat i uspokojony już Bruce, czy Steve i Sam. Thor i Cilnt stawiali na Romanoff i Bannera, a Tony i Bucky, którzy najlepiej z całego towarzystwa znali ochrzany Rogersa, stawiali właśnie na niego i Wilsona.
— No weźcie, Natasha zawsze najlepiej radziła sobie z Bruce'm, a Steve potrafi pierdolić i pierdolić bez końca — mówił Tony z przekonaniem.
— Tak twierdzisz?
Steve i Sam pojawili się dosłownie znikąd.
— Kurwa mać— wymamrotał Stark, uśmiechając się przepraszająco do swojego ukochanego.
*bierze głęboki wdech* TO JUŻ PIĄTY ROZDZIAŁ, A JA CZUJĘ SIĘ DUMNYM RODZICEM.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top